czwartek, 5 września 2019

[50] Trudi Canavan - Anioł Burz



W drugiej części trylogii Prawo Milenium akcja nagle przyspiesza, a czytelnikowi trudno nadążyć za wydarzeniami i ciągłymi podróżami między światami. Poznajemy nowe miejsca i nowych bohaterów - całe mnóstwo. O ile życie Rielle staje się w miarę spokojne, o tyle to co robi Tyen, to jeden wielki chaos.

Dziewczyna zostaje podopieczną największego maga rządzącego światami. Na jego polecenie zaczyna uczyć się magii, a wszystko po to, by rozwinąć swoją moc i pewnego dnia móc stać się nieśmiertelną. Tymczasem Tyen zostaje szpiegiem i buntownikiem. Musi użyć całej swojej inteligencji i sprytu, by przeżyć w niepewnych czasach, jakie nastały dla wszystkich światów. Tytułowy Anioł Burz wraca z wygnania i chce na nowo władać światami. Podczas jego nieobecności wiele jego praw zostało złamanych, a ludzie zdążyli przyzwyczaić się do życia po swojemu. Teraz wszyscy boją się o swoje życie. Strach popycha ich do działania. Zawiązany zostaje spisek, a buntownicy zaczynają się gromadzić i planować zabicie Anioła Burz.



Drugi tom jest napisany w zupełnie innej atmosferze. Trwają walki, buntownicy ciągle zmieniają plany. Przenoszą się z miejsca na miejsce, by umknąć przed magami pracującymi dla Anioła Burz. Jest jedno wielkie poplątanie, w którym coraz trudniej było mi się odnaleźć. Powoli traciłam cierpliwość do akcji, która praktycznie nie posuwała się do przodu, mimo że teoretycznie tyle się działo. U Tyena był jeden wielki chaos, a u Rielle wiało nudą. Na początku trochę się działo, ale im dalej tym mniej było akcji.

Wielkim plusem książki, który ją tak właściwie uratował i skusił do sięgnięcia po trzeci tom, jest zakończenie. Zupełnie się takiego obrotu spraw nie spodziewałam i bardzo mi się ono spodobało. Druga część była słabsza od pierwszej. Nie wczułam się w historię Tyena i Rielle. Śledziłam ich losy, ciekawa byłam co się stanie, ale już nie wywoływały one we mnie smutku czy radości. Na dodatek, mocno w oczy zaczęły mi się rzucać schematy, które znaleźć można w innych książkach autorki. O dziwo mnie one nie przeszkadzały, bo uświadomiłam sobie, że to one sprawiają, że mi się te książki podobają. Jednak po przeczytaniu kilku trylogii pewnie będę miała już dość i sięgnę po coś oryginalniejszego. Czy polecam "Anioła Burz"? Jeśli czytaliście "Złodziejską magię" to tak. Jeśli jednak nie znacie pierwszej części, to poleciłabym inną trylogię autorki.