wtorek, 29 listopada 2022

[122] Charlie Fletcher - Trylogia Nadzoru: Nadzór. Paradoks. Ostatni.

Charlie Fletcher Trylogia Nadzoru

    Magia istnieje. Ale jak w przypadku wszystkich rzeczy, i ona ma swoją ciemną stronę. Przed magicznym złem ludzi od wieków broni tytułowy Nadzór. Grupa ludzi, którzy znają prawdę o zagrożeniu, które czai się w ciemności, i mają możliwość ochrony bezbronnych. Nadzór posiada talenty, których nie mają inni, ale przede wszystkim są grupą, która się wspiera i dzieli wiedzą, umiejętnościami i bronią. Nadzór to instytucja działająca od wieków, ale obecnie przechodząca kryzys - strażników jest dramatycznie mało. Na dodatek ich wrogowie im nie odpuszczają i zawiązany zostaje spisek mający na celu całkowite zniszczenie Nadzoru.

Charlie Fletcher Trylogia Nadzoru

    Trylogia Nadzoru to rewelacyjna fantastyka. Jest tu wszystko co być powinno. Mroczne istoty, nierozwiązane tajemnice sprzed lat, charyzmatyczni bohaterowie, zdrada i nawrócenie, magiczne przedmioty i miejsca, kłopoty z których udaje się uratować w ostatniej chwili. Są sceny smutne i takie, przy których uśmiechamy się z ulgą. Są bardzo nowatorskie pomysły, jak choćby motyw luster i istot je zamieszkujących, czy Pożoga, o którą wszyscy walczą.

Charlie Fletcher Trylogia Nadzoru

    Każdy z bohaterów jest specyficzny i różny. Ich charaktery zostały mocno zarysowane, każdy z nich otrzymał też własną tajemniczą przeszłość, którą wraz z postępem akcji odkrywamy. Tajemnic jest tu mnóstwo. Bohaterowie nie lubią się nimi dzielić, żyją w świecie, w którym trudno obdarzyć kogoś zaufaniem. Ich motywy postępowania były takie przekonujące, że ani przez moment nie pomyślałam, że to się kupy nie trzyma. W trzech książkach zebrano wiele wątków i spleciono wiele historii, które na koniec elegancko się ze sobą łączą. Nawet trudno byłoby mi tu cokolwiek wymienić, bez zdradzania fabuły. A zdecydowanie warto unikać wszelkich spoilerów. Wzajemne połączenia wątków i bohaterów to prawdziwe mistrzostwo, a na zakończenie warto czekać. Bo kiedy wszystko zostaje wyjaśnione, powstały obraz całości zachwyca. 

Charlie Fletcher Trylogia Nadzoru
    Bardzo lubię takie serie. W trzech książkach można idealnie rozwinąć i wyjaśnić wszystkie wątki, akcja też się nie rozwleka jak w przypadku długaśnych serii, a ja nie mam czasu się nimi znużyć. Trylogię Nadzoru polecam lubiącym gatunek. Dla osób nie mających za dużo wspólnego z fantastyką nie będzie to nic satysfakcjonującego, ponieważ nie ma tu praktycznie żadnych wątków nie mających nic wspólnego z fantasy. Nie ma tła obyczajowego, jest tylko szybka akcja, dużo magii i jeszcze więcej magicznych tajemnic - dla mnie mieszanka idealna.

poniedziałek, 28 listopada 2022

[121] Agata Romaniuk - Proste równoległe

Agata Romaniuk proste równoległe

    Ile miłości do muzyki jest w tej książce, ile pasji i poświęcenia. Proste równoległe mają dwie bohaterki:Wandę Krajewską i Martę Rychter. Obydwie swoją wielką przygodę ze skrzypcami rozpoczęły już w dzieciństwie i obydwie poświęciły muzyce wielką część swojego życia. Bo z prawdziwa pasją do muzyki nie można inaczej.

Agata Romaniuk proste równoległe

    Historia Wandy rozpoczyna się w powojennej Polsce. Od biedy i straty, nowego początku i nowych możliwości. Muzyka ukształtował tę kobietę w sposób, który wielu się nie podobał. Przez wiele lat ją krytykowano i próbowano upchnąć w innych schematach. Miała być posłuszna, uległa, podporządkować się rodzinie, kochankom, współpracownikom i rządzącym krajem. Tymczasem Wanda zawsze była twarda i nieugięta. Nie ustępowała ani na krok, dzięki czemu pod koniec życia mogła uczciwie przyznać, że cały swój sukces zawdzięcza sobie - swoim decyzjom, swojemu uporowi i ogromnemu talentowi. Czytają historię Wandy mamy czarno na białym przepis na sukces - praca, praca i jeszcze raz ciężka praca. Skrzypaczka nie miała lekko, ale wiedziała czego chce i dążyła do tego. Mimo, że jej przygoda ze skrzypcami rozpoczęła się dosyć przypadkowo, stały się one dla niej sensem życia, czymś, czemu podporządkowała absolutnie wszystko.

 

Agata Romaniuk proste równoległe

     Wanda to postać bardzo silna, ale nie do końca sympatyczna. Wymagała wiele zarówno od siebie jak i od innych. Kiedy Marta została jej uczennicą przekonała się, na czym polega ciężka praca. Czasami zachowanie nauczycielki mnie irytowało i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Marta - a wcześniej jej rodzice - godzą się na takie wymagania. Ale świat muzyki, konkursów i koncertów rządzi się swoimi prawami. Każdy sukces ma ogromną cenę, i trudno jest to zaakceptować czytelnikowi, który muzyki nie kocha tak jak bohaterki książki.

Agata Romaniuk proste równoległe

    Proste równoległe pokazują jak może wyglądać droga do sukcesu skrzypaczek. Drogi Wandy i Marty różnią się, ale łączy je ogromna, wieloletnia praca i zaangażowanie. Marta jest jeszcze młoda, podjęła inne decyzje, ale być może zaprzepaściła w ten sposób szansę na powtórzenie sukcesu Wandy. Dlatego w jej historii jest sporo smutku - młoda kobieta staje przed trudnymi decyzjami, które mocno ważą na jej przyszłym losie. W tej karierze nie można niczego odłożyć w czasie. Czytaniu Prostych równoległych towarzyszy cały wachlarz emocji. Agata Romaniuk napisała książkę w piękny sposób, umiejętnie przekazując nam całą głębię historii dwóch kobiet. Czułam radość z sukcesów skrzypaczek, zniecierpliwienie, kiedy żądań Wandy było zbyt wiele i złość, kiedy próbowała ona narzucić swoją wolę Marcie. Proste równoległe to piękna opowieść o dwóch silnych kobietach zakochanych w muzyce, w której odnajdziemy sporą porcję wiedzy o tym, jak wygląda ten świat. Polecam, mnie książka bardzo się podobała.

 

We współpracy z Wydawnictwem Agora.

 

piątek, 25 listopada 2022

[120] Mark Edwards - Zło pójdzie za tobą


    Zło pójdzie za tobą to jeden z najmocniejszych thrillerów, jakie do tej pory czytałam. Jest tak sugestywnie napisany, że czytanie go tuż przed snem skutkuje niezbyt przyjemnymi snami. Nie czytałam poprzedniej wydanej w Polsce książki Marka Edwardsa, Głuszy, ale teraz już wiem że muszę ją nadrobić. Zło pójdzie za tobą mnie zaciekawiła, wciągnęła, trzymała w napięciu, a na koniec zaskoczyła. Czyli zrobiła wszystko to, co dobry thriller zrobić powinien.


    Daniel i Laura są w swojej podróży po Europie, kiedy w pociągu jadącym do Rumunii zostają okradzeni z paszportów, biletów i pieniędzy. Oni i nowo poznana dziewczyna, która próbowała stanąć w ich obronie, zostają wyrzucenia na najbliższej stacji jako pasażerowie na gapę. Para Anglików i Rumunka zostają sami na malutkiej stacyjce w głębi lasu, z dala od jakiegokolwiek miasta, bez dokumentów i telefonów. Mogą tylko iść wzdłuż torów licząc na to, że za kilka godzin dotrą do cywilizacji i będą mogli otrzymać pomoc. Kiedy ich towarzyszka oddziela się od nich i znika, Daniel i Laura wkraczają do lasu w poszukiwaniu jej, i natykają się na stary dom. Dlaczego weszli do niego? Co w nich zobaczyli? Co to za Zło poszło za nimi?


    Książka zaczyna się z przytupem. Od razu mamy tajemniczą scenerię, wywołującą gęsią skórkę. Ten początek nadaje ton reszcie książki i domysłom, które przychodzą czytelnikowi do głowy. Tajemniczy dom w głębi lasu w Rumuni brzmi diabelsko. Nie mogłam sama siebie przekonać, że Zło to nie tylko demony z piekła rodem, ale przede wszystkim człowiek i że to pewnie on odegrał tu kluczową rolę. Przez dużą część książki nie mamy pojęcia co takiego Daniel i Laura znaleźli w domu w lesie i wtedy wyobraźnia szaleje, tworząc rozmaite scenariusze. Tym bardziej, że autor co i rusz podrzuca nam kolejne insynuacje, słowa klucze i podpowiedzi. 


    Fabuła jest tak mocno skomplikowana, że nie dało się całego wyjaśnienia zamknąć w jednym krótkim zakończeniu i przez to mamy kilka zwrotów akcji, kiedy to my - i bohaterowie - poznajemy kolejną część prawdy. Książka trzyma w napięciu, bo z jednej strony nie wiemy do końca co się wydarzyło w przeszłości i jakie nici musiały być splecione, żeby doszło do wydarzeń z początku książki. A z drugiej strony, akcja cały czas idzie do przodu i przeszłość ma swoje skutki w teraźniejszości. Pojawiają się nowe pytania i zagrożenia, jest też motyw walki z czasem, przez który pędzi się przez kolejne rozdziały, byle tylko poznać odpowiedzi.

 


    Pomysł na fabułę uważam za bardzo udany. Nie był zbyt wydumany czy naciągany, wręcz przeciwnie, ta historia wydała mi się bardzo realna. Mark Edwards z wielkim talentem połączył wiele wątków, tworząc kilka zbiegów okoliczności - które wyszły bardzo realistycznie - i tak gmatwając historię, że zaczynając książkę nijak nie można się domyślić, co nas czeka. W bardzo obrazowy sposób opisał kluczowe sceny, ale też to, przez co przechodzili główni bohaterowie. Czytelnikowi udziela się nastrój niepokoju i zagrożenia, które zwłaszcza Laura cały czas odczuwa. Co jeszcze mogę dodać? Czytajcie, nie pożałujecie. 


    Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Muza.

niedziela, 20 listopada 2022

[119] Andrzej Wronka - Iluzja

Andrzej Wronka Iluzja

    Fantastyka zawsze wydawała mi się najłatwiejszym do napisania gatunkiem. Research do niej może być naprawdę minimalny, bo kiedy pisze się o świecie, który sami stwarzamy, wystarczy stwierdzić, że tam po prostu tak jest, tak to działa i to wcale nie musi być zgodne z rzeczywistością. Fantastyka naukowa, choć jest gatunkiem pokrewnym, działa na zupełnie innej zasadzie. Tu, mam wrażenie, potrzeba wieloletnich studiów fizycznych, aby móc w ogóle zacząć pisać.  


    Iluzja to powieść tak naszpikowana fachową terminologią, że laikowi nie dane jest odgadnąć co jest częścią nauki a co tworem wyobraźni autora. Dla mnie była to trudna lektura, wymagająca dużego skupienia podczas czytania i zaangażowania wszystkich szarych komórek. Tak właściwie lubię science fiction, tylko zawsze się jej boję - że się kompletnie pogubię, że będę czytała jakby w obcym języku, w którym większość słówek jest mi obca. W przypadku Iluzji były momenty, kiedy zaczynałam czuć się trochę przytłoczona i zaczynałam się gubić. Wtedy musiałam trochę zwolnić, czasami wrócić jedną czy dwie strony i przeczytać je jeszcze raz. Wraz z rozwojem akcji coraz bardziej wsiąkałam w ten świat i uczyłam się go, czytało się więc coraz łatwiej.

Andrzej Wronka Iluzja

    Główną bohaterką Iluzji jest Lou Soleco, żyjąca w świecie przyszłości odległej od nas o ponad 300 lat. Ludzkości w tym czasie udało osiągnąć się wiele - przede wszystkim, opuścili Ziemię, przekroczyli wiele granic, które blokują nas współczesnych, na przykład śmiertelność ciała. Ale wiele też stracili, choć nie myślą o postępie w ten sposób. Mnie taka wizja przyszłości trochę zasmuciła.  W świecie tak mocno rozwiniętym technologicznie, gdzie informacja jest największą wartością a wszystkimi rządzą zwirtualizowani postludzie, na wartości tracą relacje międzyludzkie, sztuka czy rzemiosło. Nikt już nie docenia tego, na co powstanie potrzeba czasu i talentu. Tak właściwie to niczego nie można naprawdę docenić, jeśli można to mieć od razu i to w takiej formie, jaką się chce. Nawet życie wydaje się nijakie, kiedy przestaje się z nim wiązać śmierć. 

 

Andrzej Wronka Iluzja

    Lou jest typową przedstawicielką nowej generacji ludzi. Wykształcona, podróżuje i korzysta ze wszystkich udogodnień. Jej relacje z innymi ludźmi i z bliskimi wyglądają podobnie jak u innych. Inna od niej jest jej córka, ale Raq umiera - popełnia samobójstwo na oczach matki. Lou nie może pogodzić się z tym, że jej córki już nie ma, w żadnej formie. Zaczyna więc prowadzić własne, pełne niebezpieczeństw śledztwo, by znaleźć odpowiedzialnych za decyzję córki. Lou to bohaterka odważna i uparta. Wie, że mierzy się z bardzo wysoko postawionymi osobami, z którymi tak naprawdę nie może się równać. Każda odkryta przez nią tajemnica byłaby prawdziwą bombą, gdyby ją ujawniła. Gdyby jej na to pozwolono. Lou to jednak matka i nie może odpuścić, dopóki nie dojdzie do samego sedna sprawy i nie pozna wszystkich tajemnic, o których zdaje się że wiedziała jej córka.


    Akcja książki to jednak niespodzianka za drugą. To też ciągłe przekonywanie się, jak bardzo skomplikowany jest świat władzy. Był, jest i zawsze będzie. Także i w przyszłości ludzkość karmiona jest wieloma kłamstwami po to tylko, by nie zbliżyła się do prawdy i nie pomyślała o zbuntowaniu się. Lou to zrobiła. Co jednak może zrobić jednostka przeciwko całemu systemowi? Przeciwko już nie ludziom a istotom nieskończenie od niej potężniejszym? Przyznam, że zakończenie było rozczarowujące. Nie pod względem jakości czy poziomu zaskoczenia. Ono mnie, jako czytelnikowi kibicującemu Lou, odebrało nadzieję, że kobieta ma szansę wygrać rozpoczętą przez siebie walkę, nawet z sojusznikami u boku. 

Andrzej Wronka Iluzja

    Iluzja to książka na naprawdę wysokim poziomie. Fabuła jest bardzo mocno rozbudowana, napięcie wzrasta stopniowo, zakończenie to ogromne zaskoczenie, którego nie da się przewidzieć. Oprócz śledztwa Lou i odkrywania przez nią kolejnych tajemnic, sporo czasu poświęcono również przeszłości kobiety i jej relacjom z innymi ludźmi. Te sceny najlepiej pokazały jak funkcjonuje świat przyszłości w Iluzji. A dla każdego, kto poczuje się zagubiony w terminologii i opisie technologii przyszłości, będzie stanowiło chwilową odskocznię od trudniejszej tematyki. Książką powinien zainteresować się każdy fan fantastyki naukowej, oraz każdy kto lubi powieści o rozbudowanej i oryginalnej fabule, dopracowanej pod każdym względem, i komu niestraszna ta specyficzna terminologia. Iluzja jest naprawdę warta poznania, tym bardziej że to twórczość polskiego autora. Zakończenie sugeruje, że spodziewać się należy drugiej części. Mam nadzieję, że ona powstanie. Jeśli tak będzie, z pewnością po nią sięgnę.

 

    Dziękuję autorowi, Andrzejowi Wronce, za możliwość przeczytania książki.

czwartek, 17 listopada 2022

[118] Katarzyna Bonda - Kobieta w walizce

 
Katarzyna Bonda Kobieta w walizce

    Po raz kolejny psycholog śledczy Hubert Meyer oraz jego współpracownik Grzegorz Kaczmarek mierzą się ze zmową milczenia. W porzuconej przy drodze walizce przed przypadkowego kierowcę znalezione zostają zwłoki - poćwiartowane, pogrzebane i spalone. Tajemniczy oprawca dołączył do nich łańcuszek z wisiorkiem w kształcie listka - identyczny, jaki nosiła zaginiona Klaudia. Czyżby potraktowane w tak potworny sposób ciało należało do młodej kobiety?

 

Katarzyna Bonda Kobieta w walizce

    Początkowo śledztwo prowadzi młody Grzegorz Kaczmarek. Jest zdecydowany by poznać tożsamość ofiary oraz rozwiązać tajemnicę zaginięcia Klaudii. Mieszkańcy miasteczka wydają się być bardzo pomocni i chętnie udzielają informacji, nawet kiedy nie są o nie proszeni. Czy ich słowom można ufać? To bohaterowie książki Katarzyny Bondy, więc absolutnie nie można ufać nikomu. Najwięcej tajemnic skrywa rodzina Klaudii. Z ich milczeniem najtrudniej jest sobie poradzić, ono też najbardziej utrudnia śledztwo. Policja musi być naprawdę cierpliwa przy postępowaniu z takimi osobami. Szczerze, robiłam się wkurzona przy każdej scenie, w której występował ktoś z tej rodziny. Bo wiedziałam, że będą plątać i bezczelnie odmawiać udzielenia informacji, mimo że od tego mogło zależeć życie ich siostry czy córki. W "Kobiecie w walizce" mamy nie tylko skomplikowaną zagadkę kryminalną, ale też rodzinkę z piekła rodem, po której spodziewać się możemy wszystkiego. Dość szybko skreśliłam te postaci i przypięłam im łatkę tych złych, a jednak rozwiązanie i rzeczywisty przebieg wydarzeń wcisnęły mnie w fotel. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale kiedy już doczytałam książkę do końca, wszystkie nitki poukładały mi się w zgrabną całość. Obraz, który mi się z nich wyłonił, być przerażający, ale też doskonale dopracowany.

 

Katarzyna Bonda Kobieta w walizce

    Hubert Meyer w tej części musi mocno skupić się na sobie i swoich problemach. Czy sobie z nimi poradzi? Czy przyjmie pomoc? To ten rodzaj postaci, co do której niczego nie możemy być pewni. Tak, Bercik jest humorzasty i ma charakterek, przez który wielu zalazł za skórę. Ale jego nietuzinkowa osobowość i genialny umysł zaskakują po raz kolejny szybkością, z jaką psycholog dochodzi do sedna sprawy. W tej części serii jakoś łatwiej jest śledzić akcję, prawdopodobnie przez to, że sporą część śledztwa przeprowadza Grzegorz - a on działa inaczej, wolniej. Mamy więc więcej czasu, by spróbować samemu powiązać wskazówki. Kiedy do akcji wkracza Huber Meyer, zaczyna się jazda bez trzymanki a czytelnik musi się naprawdę napracować, by dotrzymać mu kroku .

Katarzyna Bonda Kobieta w walizce

    Cudownie czytało się tę książkę. Tak, była o rzeczach obrzydliwych, potwornych i przyprawiających o dreszcze. Ale była też niesamowicie wciągająca i miała ten niepowtarzalny urok małego miasteczka, gdzie każdy każdego zna i więc o nim wszystko. To świetna kontynuacja przygód Meyera. Jest to już ósmy tom, i zaczynanie czytania od niego może być trochę kłopotliwe, ale zupełnie nie niemożliwe. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.