czwartek, 31 sierpnia 2023

[161] T. Kingfisher - Pokrzywa i kość

 

T. Kingfisher Pokrzywa i kość

"Pokrzywa i kość" - T. Kingfisher

Wydawnictwo Sine Qua Non, 2023

przeczytane: 07/2023

 3/10*

     Pokrzywa i kość to fantastyka, w której nikt nie jest idealny. I dzięki Bogu, bo na takie bohaterki mam potworną alergię. Właściwie to chyba wszystkim przeszkadzają te chodzące ideały, od których nie można oderwać oczu, które mimo młodziutkiego wieku posiadają mnóstwo umiejętności, szkolenie których normalnie zajmuje wieki, a w loterii genetycznej otrzymały same bonusy. Na szczęście Marra zupełnie taka nie jest.

    Jako trzecia córka pary królewskiej z konieczności zawsze jest w cieniu sióstr. Nie tak ładna jak one, ciągle jeszcze niewiele wiedząca o świecie, po śmierci najstarszej siostry i ślubie starszej, Kali, zostaje odesłana do klasztoru. Przez kaprys szwagra zostaje odsunięta od tronu najdalej jak się da, ale wbrew temu, co czytelnik mógłby oczekiwać, wcale się nie buntuje. 

T. Kingfisher Pokrzywa i kość

    Marry nie obchodzi władza, własne królestwo, zamieszkujący ją ludzie. Jakby dość miała życia w pałacu i nie chciała tam wracać. Jakby to, że za młoda była, by zetknąć się z prawdziwym życiem i zadaniami rodziny królewskiej przed opuszczeniem zamku sprawiło, że nigdy nie poczuła się odpowiedzialna za kraj i poddanych. Dziwna z niej była księżniczka. Chciała nauczyć się haftowania i żyć w spokoju. Dopiero krzywda, która dotknęła jej siostrę, wzruszyła jej spokojnym i poukładanym nowym życiem w klasztorze, i zmotywowała do działania.

    Marra rusza w drogę, na końcu której ma być ratunek dla Kali. Gromadzi sojuszników, wykonuje zadania, dzięki którym może iść dalej. Żyje w trochę baśniowym świecie, gdzie magii jest całe mnóstwo. Wreszcie zaczyna żyć. W książce jest kilka bardzo oryginalnych motywów, takich jak matki chrzestne i ich błogosławieństwa, transakcje na goblinim targowisku czy kościany pies. To sprawia, że historia ma szansę się wyróżnić i dłużej zostać w pamięci.

 

T. Kingfisher Pokrzywa i kość

    Pokrzywę i kość umieściłabym bliżej baśni niż powieści fantastycznej. To bardzo lekka lektura, która w pewnym momencie zaczyna się jednak dłużyć i kiedy w końcu zdajemy sobie sprawę, że bardziej emocjonującą już nie będzie, zaczyna męczyć. Ale mnie tak wiele w niej brakowało. Nie było tam tego, za co uwielbiam fantastykę: porządnie opisanego stworzonego świata, polityki, problemów dziedziczenia, intryg dworskich, zdrad i manipulacji, wyrazistych postaci, zaskoczeń, strachu, niepokoju, nadziei, smutku i radości. Marra w gruncie rzeczy była bardzo nudną bohaterką i niestety, nikt inny mi tej nudy nie wynagrodził. Poza jednym czarnym charakterem reszta postaci była do aż do bólu dobra. I nijaka. W baśni - w porządku. Ale nie w dobrej fantastyce. Niezrozumiałe było dla mnie to, że przez kilkanaście lat królestwo Marry i jej rodzice żyją w zawieszeniu - nie mają absolutnie żadnych planów na wypadek własnej śmierci. Nie wiadomo kto będzie władał królestwem, nie wiadomo co z Marrą. Przez ten czas w Królestwie Portowym nie dzieje się absolutnie nic. Potraficie sobie coś takiego wyobrazić? Żadnych sojuszy, zatargów, o wojnach nie mówiąc? Zero władania, mimo że książka jest o rodzinach królewskich.

    Autorka skupiła się na drodze, którą Marra musi pokonać, by uratować siostrę. Na baśniowych postaciach i zadaniach, które wydają się niemożliwe do wykonania, a jednak bohaterom udaje się pokonać wszystkie trudności. Stworzyła klimat, ale całość wyszła trochę byle jak. Autorka popełniła mnóstwo błędów zapominając o logice i prawdopodobieństwie, które nawet w fantastyce ma swoje miejsce. Po prostu stwarza się nowe zasady, a nie całkiem je pomija. Tutaj bardzo wiele treści brakowało.

    Mimo więc, że w zasadzie książkę czytało się bezproblemowo, drugi raz bym po nią nie sięgnęła. Mam wrażenie, że trochę straciłam na nią czas. Jako bajka, Pokrzywa i kość jest w porządku. Ale jako powieść fantastyczna - leży i kwiczy. Jest niedopracowana, napisana jakby pospiesznie i jedynie szczątkowo przedstawia stworzony świat. Bohaterowie są nijacy i nie wyróżniają się. Ani się ich lubi ani nie lubi. Pewnie zapomnę książkę szybciej niż przeczytałam, bo niestety, po pierwszych kilku rozdziałach, które bardzo mi się podobały przez te oryginalne wstawki, poczułam się rozczarowana jej miałkością.

środa, 30 sierpnia 2023

[160] Wioletta Piasecka - Dom pełen tajemnic

 

Wioletta Piasecka Dom pełen tajemnic

"Dom pełen tajemnic"  - Wioletta Piasecka

Wydawnictwo Skarpa Warszawska, 2023

przeczytane: 07/2023

 7/10*

    Sara Leokadia Wolska jest młodą panną, której powoli zaczyna grozić staropanieństwo. Dziewczyna marzy o zostaniu pisarką i najchętniej tylko temu by się oddała. Ale uparta matka ani myśli pozwolić dziewczynie być szczęśliwą, nie kosztem utracenia własnej reputacji i zostanie okrzykniętą matki, która nie poradziła sobie z wychowaniem córki, skoro ta dopuściła się takiego skandalu i została pisarką. I to bez męża! Dziewczyna zostaje więc wydana za kandydata idealnego w oczach swojej matki: utytułowanego, majętnego, i starego - bo tylko taki ma szansę utemperować charakter krnąbrnej panienki. Prawdziwe oblicze oblubieńca bardzo szybko wychodzi na jaw i Sara z przerażeniem uświadamia sobie, że trafiła do piekła. Ale nie wolno jej powiedzieć ani słowa, bo to są jej małżeńskie sprawy. I nikt, a już z pewnością nie jej kulturalna i dobrze wychowana matka, nie chce słyszeć o biciu, gwałcie, zdradzie i ciągłych upokorzeniach. Witamy w XIX wieku.

Wioletta Piasecka Dom pełen tajemnic

    Jest to książka z gatunku tych, którym trzeba dać trochę czasu, żeby się rozkręciła i na dobre pokazała swój urok. Ale warto. Sara dorasta wraz z rozwojem akcji i ten proces jest bardzo dobrze widoczny. Widać, jak traci swoje romantyczne i naiwne nastawienie, kiedy styka się z kolejnymi przeciwnościami losu i złem ze strony innych ludzi. Jej serce twardnieje, ona sama staje się silniejsza, ale też spokojniejsza i bardziej pewna siebie. Ufa przede wszystkim własnemu osądowi i potrafi zawalczyć o siebie. Bo w końcu, po wielu perypetiach, to siebie stawia na pierwszym miejscu.

    Dom pełen tajemnic to historia wzruszająca, oburzająca i podnosząca ciśnienie. Na szczęście, ze szczęśliwym zakończeniem. Jest o obłudzie sfer wyższych, o ignorancji i głupocie mężczyzn (nie wszystkich), o zawiści kobiet (do czasu) i pełnej przeszkód drodze do spełnionego marzenia. Jest bardzo, ale to bardzo smutna. Występuje tu wątek bardzo fatalnego aranżowanego małżeństwa, ale wielki zawód sprawia nie tylko mąż, ale też inni, wydawałoby się, że najbliżsi. I to chyba te zdrady ja odczułam najbardziej. Najbardziej mnie oburzyły i zasmuciły, bo odbierały nadzieję na jakąkolwiek pomoc i pozostawiały Sarę samą sobie. 

Wioletta Piasecka Dom pełen tajemnic

    Jeśli nie boicie się silnych emocji, koniecznie sięgnijcie po Dom pełen tajemnic. To bardzo wzruszająca, ale również wciągająca książka. Fabuła z początku jest dość prosta i przewidująca, bo czytelnik od razu wie, że w tym małżeństwie Sara może być tylko nieszczęśliwa. Z czasem jednak rozwija się mocno wątek Sary jako pisarki, i tu już jest bardzo ciekawie, pojawiają się zagadki i nieoczekiwane zwroty akcji. Zakończenie jest satysfakcjonujące i raczej spokojne, tak jak Sara w końcu staje się spokojną i silną, mocno stąpającą po ziemi kobietą, która w przeszłości zostawiła wszystkie zawirowania i wstrząsy. Zdecydowanie polecam.

wtorek, 29 sierpnia 2023

[159] Kevin Hearne - Raz wiedźmie śmierć (Kroniki Żelaznego Druida, t.2)

 

Kevin Hearne Raz wiedźmie śmierc Kroniki Żelaznego Druida

"Raz wiedźmie śmierć" (Kroniki Żelaznego Druida, t.2) - Kevin Hearne

Wydawnictwo Rebis, 2011

przeczytane: 07/2023

 8/10*


    Bardzo lubię drugie tomy. Znam już bohaterów i miejsce akcji, znam wydarzenia z poprzedniego tomu - dzięki temu czuję się wtajemniczona a książka jest bardziej swojska. Czytam o kimś, kogo już wiem - lubić czy nie lubić. Początek serii to też czas, kiedy nie zdążyłam się jeszcze historią znudzić a autorowi nie wyczerpały się jeszcze pomysły. Dokładnie tak było w przypadku Raz wiedźmie śmierć, która jest drugim tomem Kronik żelaznego druida.


    Atticus dopiero co starł się ze swoim starym wrogiem i wiele zapłacił za wygraną, kiedy staje przed nim nowe niebezpieczeństwo. Tylko dzięki swojej ogromnej paranoi na punkcie bezpieczeństwa udaje mu się nie zginąć w wyniku niespodziewanego ataku magicznego. Ale nowy wróg nie podda się po jednej nieudanej próbie. Atticus zawiera więc przymierze ze swoimi starymi znajomymi - polskimi wiedźmami. Zaciąga też kolejne długi wdzięczności, które nie tak łatwo będzie spłacić. 

Kevin Hearne Raz wiedźmie śmierc Kroniki Żelaznego Druida

    Druid Atticus to bohater, który jak magnes działa na problemy. I chyba w ten sam sposób przyciąga sympatię - nie tylko innych bohaterów, ale przede wszystkim czytelnika. Jego nie da się nie lubić. Jest dobry, zabawny i inteligentny. I absolutnie nie ma w nim przesady ani nadmiernej idealizacji. Jego kolejne przygody są w równym stopniu zabawne co ekscytujące. W akcji nie ma ani chwili przerwy, cały czas coś się dzieje. 

Kevin Hearne Raz wiedźmie śmierc Kroniki Żelaznego Druida

    Tempo akcji oraz sama fabuła bardzo mocno przypomina mi serie o Anicie Blake czy Mercedes Thompson. Główny bohater czy bohaterka są obdarzeni jakimś rodzajem magicznych mocy i starają się prowadzić zwyczajne, ludzkie życie, utrzymując jednocześnie przyjacielskie kontakty z różnymi rodzajami istot magicznych. Zazwyczaj przypadek sprawia, że wpadają w tarapaty i potrzebują pomocy innych. Później muszą się im odwdzięczyć w ich problemach, albo też pozbycie się jednego kłopotu automatycznie generuje kolejny. I tak się to kręci, przez kolejne tomy. Serie o Anicie i Mercedes porzuciłam po kilku tomach, bo już miałam przesyt, i podejrzewam, że w przypadku Żelaznego Druida w końcu będzie tak samo.

    Jeśli lubicie długie serie magicznych przygodówek, to jak najbardziej polecam. Przy Kronikach Żelaznego Druida nie będziecie się nudzić, a i niejeden raz się szczerze zaśmiejecie. 


poniedziałek, 28 sierpnia 2023

[158] Julie Murphy - If the shoe fits. Zanim wybije północ

Julie Murphy If the shoe fits Zanim wybije północ

"If the shoe fits. Zanim wybije północ" - Julie Murphy

Wydawnictwo Firma Księgarska Olesiejuk, 2023 rok

przeczytane: 07/2023

 4/10*

    Świat telewizji to bardzo okrutny świat. Tam nie liczą się ludzie, ich potrzeby, gorsze chwile, poczucie komfortu i bezpieczeństwa. W telewizji czas wydaje się płynąć szybciej i jest bezwzględny dla nudy - musi być elektryzująco, tragicznie, przerażająco. Każda stopklatka musi być na tyle jaskrawa w emocjach, które reprezentuje, żeby przykuć uwagę odbiorcy. Odbiorcy, któremu tak wiele jest oferowane, a który posiada ograniczony zasób wolnego czasu. Trzeba więc się za wszelką cenę wybić. Niektóre uczestniczki programu randkowego Zanim wybije północ dobrze o tym wiedzą, inne łudzą się, że to dobre miejsce na znalezienie miłości. Cindy, która od dawna zna to środowisko, wie, czego się spodziewać. Ale nawet ona zostaje zaskoczona tym, jak bardzo pogardzane są tam prawdziwe uczucia.

 

     Cindy właśnie skończyła szkołę modową i wraca do domu, aby przez kilka miesięcy pomieszkać z rodziną i zastanowić się co dalej robić ze swoim życiu. Moda, a zwłaszcza buty, to jej pasja. Jednak psychiczny dołek, w którym tkwi od kilku miesięcy, nie pozwalają jej tak naprawdę działać w tym kierunku. Dziewczyna jest naprawdę zagubiona. Z jednej strony chciałaby jak jej przyjaciółka ze studiów ruszyć dalej i zaczynać karierę. A z drugiej tkwi w przeszłości, z którą nie potrafi sobie poradzić. W książce mocno czuć to, że Cindy nie ma pojęcia czego chce. Kiedy zgłosiła się do programu randkowego produkowanego przez swoją macochę, poczułam mocny dysonans. Bo w opisie i recenzjach ciągle czytałam, że pasjonatka butów chciała wypromować tam swoje projekty. A z drugiej strony, po akcji zupełnie tego nie widziałam. Tak, gdzieś tam wspomniała, że chce zajmować się modą. Ubrała przed kamery parę butów własnego projektu. Ale na tym właściwie koniec. Nie opowiadała do kamery o swoich pomysłach i zamiarach, nie prezentowała swoich projektów, nie przewijała się przed kamerą z notatnikiem i nie szkicowała pod publikę. Ja nie widziałam tam żadnej promocji, i to mnie już na wstępie zawiodło.

Julie Murphy If the shoe fits Zanim wybije północ

    Bo Cindy nie okazała się żadnym odkrywczym typem bohaterki. Nie była przedsiębiorczą pasjonatką, a jedną z wielu, które do telewizji poszły się zakochać. Po drodze zgubiła resztki zdrowego rozsądku i zupełnie zapomniała, jak działa telewizja. Okazała się naiwna i dała się zwieść. Może więc nie wyróżniła się, ale poniekąd dzięki temu zyskała więcej mojej sympatii - bo okazała się taka zwyczajna. Może i zaczynała jako oryginał, ale skończyła jak setki innych dziewczyn marzących o zostaniu Kopciuszkiem.

    Cindy od początku miała wyróżniać się też z innego powodu - Cindy jest gruba. Nie puszysta, nie przy kości, po prostu gruba, nie boi się tego słowa, bo ono jej nie definiuje. Nie uważa żeby założenie ładnych ubrań było w jej przypadku odwagą i nie lubi, kiedy inni w ten sposób na to patrzą. Kocha swoje ciało, bo jest jej. I ani przez chwilę go nie hejtuje, nie narzeka na to, że jest za gruba do pięknych sukienek podziwianych projektantów. Nie, to ubrania są na nią za małe, a nie ona za duża dla ubrań. Bo taka prawda. Cindy w cudowny sposób pokazuje tę normalność. Ona po prostu przechodzi do porządku nad swoim rozmiarem i nie rozmyśla o nim, nie wynajduje sobie problemów. Wątek ciałopozytywności był więc z jednej strony udany, bo nie skupiał się na rozmiarze i naprawdę normalizował to, że każdy, gruby czy chudy, po prostu żyje swoim życiem, a jego rozmiar jest tylko niewielką częścią tego życia i nie można mu wszystkiego podporządkować. Z drugiej jednak był tak wyidealizowany i sztuczny, że koniec końców mocno obniżył moją ocenę książki przez ten brak realizmu.

Julie Murphy If the shoe fits Zanim wybije północ

    Bo wyobrażacie sobie, że dziewczyna w rozmiarze XXL idzie do telewizyjnego programu randkowego, gdzie na równi z innymi, jak jedna szczupłymi i pięknymi dziewczynami, walczy o uczucia przystojniaka z bogatej rodziny, i nie doświadcza ani odrobiny hejtu? Że jedyna przykrość, jaka ją spotyka, to brak ubrań w jej rozmiarze? W jakim świecie, ja się pytam? Autorka zamknęła Cindy w jakiejś różowej banieczce, odbierając historii resztki autentyczności. Naprawdę chciałam przeczytać o tym, jak Cindy radzi sobie z tymi negatywnymi emocjami i atakami, o jej pewności siebie i sposobach zachowania spokoju. O tym, jak funkcjonuje w prawdziwym świecie, jaka jest silna i jak sobie radzi z telewizyjną rzeczywistością. Zamiast tego dostałam oklepaną historię współczesnego Kopciuszka i księcia, równie nierealistyczną jak zamienianie dyni w karocę.

    Miałam chyba za duże wymagania w stosunku do tej książki. Myślałam, że to będzie ambitna historia dziewczyny, która jest odważna i nie daje się stłamsić innym, która ma pasję i dla niej gotowa jest zrobić bardzo wiele. Że to będzie mimo wszystko coś realnego. Niestety, If the shoe fits okazała się kalką każdej jednej historii miłosnej, w której przystojniak zakochuje się w brzydkim kaczątku, które swoją dobrocią zjednuje sobie absolutnie każdego oprócz tego jednego, czarnego charakteru i głównej rywalki. Jako adaptacja baśni - ujdzie, ale jako historia z ukrytym znaczeniem i przekazem, zupełnie nie. 

wtorek, 22 sierpnia 2023

[157] Joanna Laprus-Mikulska - Słowiańskie boginie ziół

Joanna Laprus-Mikulska Słowiańskie boginie ziół
 

"Słowiańskie boginie ziół" - Joanna Laprus-Mikulska

Wydawnictwo Świat Książki, 2021

przeczytane: 07/2023

 5/10*

 

    Słowiańskie Boginie Ziół łączą w sobie moją miłość do natury, magii i dawnych wierzeń. Do tego mają przecudowną oprawę graficzną, która zadowoli każdego miłośnika pięknie wydanych książek. O ziołach nie wiem za dużo. Znam nazwy części z nich, potrafię je rozpoznać, część z nich mam na swoim podwórku. Ale oprócz mięty, nigdy nie odważyłam się na zbieranie ich i parzenie z nich herbat. Ta książka miała dać mi jakieś podstawy wiedzy i być może umożliwić zebranie własnych ziół.

Joanna Laprus-Mikulska Słowiańskie boginie ziół


    Książka podzielona jest na trzy części, każda z nich poświęcona jest innej bogini słowiańskiej. W kolejnych częściach są one pokrótce opisane wraz z ich mocami oraz przypisywanymi im roślinami. Później dowiadujemy się więcej o tych roślinach, głównie o związanych z nimi wierzeniami i przesądami, a także o sposobie wykorzystania ich w magii przez Słowian. W książce znajduje się wiele przepięknych ilustracji, ale muszę przyznać, że nie każda pomogła mi w rozpoznaniu roślin, i w niektórych wypadkach musiałam się posiłkować zdjęciami z internetu.


    W książce znajduje się bardzo dużo informacji odnośnie dawnych wierzeń, ale mnie nie do końca przypadła do gustu forma ich przekazania. Było tego za dużo, za szybko, za chaotycznie. Przeczytałam jak spis treści i prawie nic nie zapamiętałam. Dlatego też tę książkę potraktowałam jako mocny wstęp do tematu roślin w wierzeniach Słowian i powód, by sięgnąć po inne pozycje.

Joanna Laprus-Mikulska Słowiańskie boginie ziół

 
    Słowiańskie boginie ziół to dobre uzupełnienie mojej półki z różnymi poradnikami i przewodnikami po magii i ezoteryce. Myślę, że dobrze będzie do niej zajrzeć już w poszukiwaniu informacji o konkretnej roślinie, a nie po to, by ją przeczytać od deski do deski. Bo jednak czytanie o rzekomo magicznych właściwościach roślin bardzo mi się spodobało i na pewno w przyszłości zwrócę uwagę na inne książki o tej tematyce. Przed zimą zaopatrzę się też pewnie w ziołowe herbatki na przeziębienie.

 
Joanna Laprus-Mikulska Słowiańskie boginie ziół


    Jeśli lubicie posiadać tak pięknie wydane książki na swoich półkach, polecam zainteresować się Słowiańskimi boginiami ziół. To dobra książka dla początkujących, którzy o ziołach wiedzą mało lub nic. Dla bardziej zaawansowanych w zielarstwie może nie być tu nic odkrywczego. Ja jestem z niej zadowolona, cieszę się też, że mam własny egzemplarz i będę mogła od czasu do czasu do niego zaglądać. Na przeczytanie czeka już u mnie kolejna książka autorki, Słowiańskie rośliny czarowne.



 

niedziela, 20 sierpnia 2023

[156] Anna Szczypczyńska - Zostań u mnie na noc


Anna Szczypczyńska Zostań u mnie na noc

"Zostań u mnie na noc" - Anna Szczypczyńska

Wydawnictwo Luna, 2023 rok

przeczytane: 07/2023

 3/10*

    W książce dużo jest o zaufaniu do innego człowieka. O odepchnięciu w niepamięć starych rozczarowań, zawodów i bólu, którzy przysporzyli nam inni ludzie, i ponownym obdarzeniu zaufaniem. Ta ufność wiele kosztuje i nie każdego na nią stać. Nina Szklarska, główna bohaterka książki, ma z nim ogromny problem. 


    Zostań u mnie na noc to historia jednego lata z życia Niny. Jej zwyczajne, rodzinne obowiązki, zmiany w życiu zawodowym i perypetie miłosne. Córki kobiety wyjeżdżają na wakacje ze swoim ojcem, a ta, obdarzona nagle ogromem wolnego czasu tylko dla siebie, zaczyna się w nim gubić i sama nie wie jak właściwie go spożytkować. Odnawia znajomość ze starym kochankiem, z którym spotykała się, kiedy jeszcze jej małżeństwo trwało. Na horyzoncie pojawi się też możliwość innej znajomości. Kobieta musi podjąć decyzje czego właściwie chce ona, a nie co będzie najlepsze dla jej rodziny. Musi wreszcie pomyśleć tylko o sobie i tak poprowadzić swoje życie, by wreszcie osiągnąć pełnię szczęścia.

Anna Szczypczyńska Zostań u mnie na noc

    Główna bohaterka to bardzo schematyczna i nudna postać. Przedstawicielka klasy średniej, zadbana kobieta po życiowych zawirowaniach, z nieodłączną przyjaciółką u boku, z którą wydaje się być połączona pępowiną, i dwoma przystojniakami do wyboru, którzy tylko czekają na jej skinienie. Ten zestaw dałoby się ciekawie ograć, gdyby w książce znalazła się interesująca fabuła. Tej jednak ani widu, ani słychu.


    Książkę da się streścić dwoma słowami: lato Niny. To był wycinek jej życia, zwykłej codzienności. nawet wątki romantyczne nie były na tyle rozbudowane czy zaskakujące, by to one stały się osią historii. Książka jest tak naprawdę o niczym i strasznie się na niej wynudziłam. Czekałam do połowy, że może objawi się jakiś zamysł na tę historię. Niestety, nie. Drugą połowę doczytałam z poczucia obowiązku, ale zupełnie nic mi ona nie dała. 

Anna Szczypczyńska Zostań u mnie na noc

    Jeśli lubicie czytać nieangażujące historie o czyimś zwyczajnym życiu, ani tajemnicze, ani zabawne, ani smutne, ani ekscytujące - sięgnijcie po Zostań u mnie na noc. Jest to już drugi tom przygód Niny i książki te mają wielu fanów. Dla mnie jednak była to kompletna pomyłka. Historia bezbarwna, nużąca, pozbawiona jakiekolwiek akcji. Nie polecam, bo zupełnie nie trafiła w mój gust.

sobota, 19 sierpnia 2023

[155] Amanda Foody, Christine Lynn Herman - Wszyscy jesteśmy łotrami (Villians, t.1)

 

Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszyscy jesteśmy łotrami

"Wszyscy jesteśmy łotrami" (Villians, t.1) - Amanda Foody, Christine Lynn Herman

Wydawnictwo Young, 2023

przeczytane: 07/2023

 10/10*

    Drżeliście o Katniss podczas Igrzysk Śmierci? Kibicowaliście Harremu w Turnieju Trójmagicznym? Lubicie czytać o intrygach, zdradach i samotnym mierzeniu się z przeznaczeniem? Jeśli tak, to Wszyscy jesteśmy łotrami jest idealną książką dla was.

    Wysoka magia się skończyła, wszystkie jej źródła zostały dawno temu wyczerpane. Tylko w Ilvernath pozostał jej zapas, przez wieki strzeżony przez siedem rodzin i pradawną klątwę. W świecie, gdzie ze zwyczajnej, niskiej magii tworzy się pomocne w codziennym życiu zaklęcia, od wieków istnieje Turniej. Jest to klątwa rzucona przez siedem rodzin, która zmusza by co 20 lat spośród nich wybierać siedmiu przedstawicieli: mistrzów, mających walczyć między sobą na śmierć i życie o wysoką magię. Tylko jeden mistrz przeżywa. Tylko jedna rodzina dostaje dostęp do wysokiej magii na kolejne dwadzieścia lat.

Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszyscy jesteśmy łotrami

    Akcja książki rozpoczyna się na kilka tygodni przed Turniejem. Poznajemy kolejnych mistrzów i obserwujemy ich przygotowania do Turnieju. To jeszcze dzieci, które szykują się na to, że pozabijają swoich przyjaciół, inne dzieci z miasteczka, z którymi dorastali. Ta część może nużyć, bo akcja jest wolniejsza, mnie się jednak podobało to dokładne przedstawienie bohaterów. Jeszcze zanim zaczął się Turniej ja już znałam jego uczestników i wiedziałam, czego się mogę po nich spodziewać. A przynajmniej tak mi się wydawało.

    Od momentu rozpoczęcia Turnieju, akcja pędzi jak szalona. Zawierane są sojusze, podejmowane jest ryzyko i próby dokonania czegoś niezwykłego, pojawiają się kolejne niuanse dotyczące klątwy Turnieju. A później Mistrzowie zaczynają się zdradzać. Nikomu nie jest łatwo ufać, dlatego kiedy tylko do głosu dochodzą wątpliwości, strony są zmieniane i walka rozpoczyna się na nowo. To nie jest zabawa a potworna gra, w której stawką jest życie. To ogromne obciążenie psychiczne dla wszystkich uczestników, i genialnie da się to wyczytać z książki. Mistrzowie byli szykowani do tej roli całe swoje życie. W ich umysły zostało zaszczepione wiele postaw i wartości, z którymi teraz ciężko sobie poradzić. Zwłaszcza, kiedy pojawia się odrobina nadziei, jest to dla nich nie do zaakceptowania. Nie tego ich uczono, nie tego się spodziewali.

Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszyscy jesteśmy łotrami

    Bardzo wiele emocji towarzyszyło mi podczas czytania tej książki. Było w niej mnóstwo smutku, niepokoju, rozczarowania ale też nadziei na szczęśliwe zakończenie. W tej książce nie mogło być happy endu, nie po takich wydarzeniach. Każdy kolejny rozdział to było zaskoczenie, bo zagadką było   jak na kolejne wydarzenia zareagują rozchwiani emocjonalnie bohaterowie. Wykończeni fizycznie, ale też psychicznie. Strachem, kolejnymi zdradami i zawiedzionymi nadziejami, obawami, że są oszukiwania i manipulowani. Może nie było tu bezpośredniej ingerencji z zewnątrz w Turniej jak w przypadku Igrzysk Śmierci, ale jednak komuś spoza niego udało się nieźle namieszać. Końcówka bardzo dużo wyjaśnia, ale nie wszystko. Po zakończeniu jest nadal wiele pytań i kwestii nierozwiązanych.

    Wszyscy jesteśmy łotrami to najlepsza książka, jaką przeczytałam w lipcu, i na pewno jedna z najlepszych roku 2023. Bardzo mocno wciągnęła mnie ta historia i pierwsza pędziłabym do kina na jej ekranizację. Gorąco polecam.

piątek, 18 sierpnia 2023

[154] Podsumowanie lipca 2023

 


    Nie robiłam do tej pory podsumowań miesiąca czy roku, a przecież bardzo lubię zliczać przeczytane książki i czytać takie podsumowania u innych. Po raz pierwszy więc podliczę swój czytelniczy miesiąc i w kilku zdaniach podsumuję poznane książki.

 

    W lipcu przeczytałam łącznie 17 książek, z czego  8 głównie wysłuchałam jako audiobooki, ale kiedy chciałam szybciej poznać zakończenie, przerzucałam się na czytanie.



LEGIMI:

 

    1. "Miasteczko Twin Falls"- Loreth Anne White - recenzja

     9/10

Bardzo dobry kryminał o zbrodni sprzed dwudziestu lat. Za sprawą młodej podcasterki na jaw wychodzą nowe informacje co każe wszystkim sądzić, że być może wyrok odsiaduje niewinna osoba. Niezwykle smutna historia dziewczyny, która była ofiarą swoich szkolnych kolegów i koleżanek, a przez swoją samotność i pragnienie przynależności, padła ofiarą mordercy.  


    2. "Jaśminowy tron" - Tasha Suri - recenzja

    3/10

Historia służącej i księżniczki, pełna magii i tajemnic. Zabrakło mi jednak w niej jakiejś głębi i uroku, którym mogłaby mnie oczarować. Bardzo mi się dłużyła i ostatecznie mocno rozczarowała. Wynudziłam się przy niej strasznie.


    3. "Wszyscy jesteśmy łotrami" - Amanda Foody, Christine Lynn Herman - recenzja

    10/10

Mój absolutny ulubieniec. Historia magicznego turnieju, w którym tylko jeden z nastoletnich reprezentantów swoich rodzin może przeżyć. Pełno tu intryg, zdrad, rozczarowań i tajemnic do ostatnich stron. Cudownie się tego słuchało.


    4. "If the shoe fits. Zanim wybije północ" - Julie Murphy - recenzja

    4/10

Opowieść o programie telewizyjnym, w którym grupa dziewczyn walczy o serce jednego chłopaka, niczym księżniczki na balu w baśni o Kopciuszku. Cindy jest dziewczyną plus size, co miało od początku wywołać kontrowersje. Niestety, to było kolejne rozczarowanie. Bardzo nierealistyczna historia. Wątek ciałopozytywności bardzo wybiórczo i sztucznie przedstawiony. Dokończyłam z przymusem.


    5. "Zostań u mnie na noc" - Anna Szczypczyńska - recenzja

    3/10

I kolejne rozczarowanie. Książka właściwie bez fabuły. Kilka tygodni z życia Niny podczas których ta kupuje biblioteczkę i spotyka swojego byłego kochanka. Nudy potworne. 


    6. "Facetom wstęp wzbroniony" - Malwina Kozłowska, Sylwia Trojanowska recenzja

    7/10

Bardzo zabawna i mocno zaskakująca historia zemsty na wiarołomnym narzeczonym. Można się ubawić do łez.


    7. "Maleńka" - Anna H. Niemczynow

    4/10

Ogromnie irytująca główna bohaterka, która psuła całą radość z czytania. Roszczeniowa egoistka, robiąca dramy z byle powodu, uzależniona od robienia z siebie ofiary i wręcz przyklejona do własnej, nastoletniej córki. Źle się to czytało, tym bardziej, że fabularnie książka też kuleje. I jej schemat jest prawie identyczny jak w innej książce tej samej autorki.

 

    8.  "Dom pełen tajemnic" - Wioletta Piasecka - recenzja

    7/10

I wreszcie tytuł, który mogę polecić. Historia młodej dziewczyny żyjącej w XIX wieku i marzącej o zostaniu pisarką, którą rodzice wydają za mąż za dużo starszego, okrutnego mężczyznę. Ciekawa fabuła i świetnie opisany proces dojrzewania głównej bohaterki.



    Z MOJEJ PÓŁKI:


    9. "W otchłani strachu" - Alex Finlay recenzja [współpraca] 

    7/10

Ciekawy, angażujący thriller. Dobrze poprowadzone wątki i zaskakujące zakończenie. Kulminacyjna scena zbyt melodramatyczna jak dla mnie, ale reszta na bardzo dobrym poziomie.


    10. "The Night Shift" - Alex Finy recenzja [współpraca]

    8/10

Powrót bohaterki z "W otchłani strachu". Historia dwóch zbrodni, jednej sprzed lat, i drugiej świeżej. Wciągnęła mnie jeszcze bardziej niż poprzednia książka. Zakończenie, po odkryciu wszystkich sekretów, bardzo smutne. Podobała mi się.


    11. "Słowiańskie boginie ziół" - Joanna Laprus-Mikulska - recenzja

    5/10

Mniej o rzeczywistym wykorzystaniu ziół, a więcej o tym, jak dawni Słowianie wykorzystywali je do magii. Ciekawa, ale czytania ciągiem wydaje się chaotyczna i trudna coś z niej zapamiętać. Raczej do sięgnięcia po nią od czasu do czasu i poczytania o jednej roślinie na raz. 


    12. "Miłość pokonuje śmierć" - Katarzyna Bonda recenzja [współpraca] 

    7/10

Nasmuciłam się w lipcu nad tymi książkami. To kolejna książka, która wywołała u mnie melancholię. Historia oparta na faktach, która przypomniała mi, że każdy kryminał może wydarzyć się naprawdę. I że nie zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie zależało na wymierzeniu sprawiedliwości. Podobała mi się.



    Z BIBLIOTEKI:

 

    13. "Królowie Wyldu" - Nicholas Eames - recenzja

    8/10

Bardzo dobra fantastyka. Niebanalni bohaterowie, bo grupa emerytowanych najemników, rusza na pomoc córce jednego z nich uwięzionej w oblężonym mieście. Po drodze mają wiele zabawnych przygód, książka więc jest nie całkiem na poważnie. Świetnie się czyta.


    14. "Porwana pieśniarka" - Danielle L. Jensen 

    5/10

Romans fantasy dla nastolatek. Główna bohaterka zostaje porwana przez mityczne trolle i zmuszona do małżeństwa z przystojnym księciem. Zaczęło się ciekawie, ale później było coraz więcej nonsensów, i zdecydowanie więcej romansu niż fantastyki, przez co fabuła strasznie ucierpiała. Nie będę kontynuowała tej serii.


    15. "Córka króla moczarów" - Karen Dionne - recenzja

    7/10

Książka ma dwie linie czasowe. Jedna opowiada o dzieciństwie głównej bohaterki na moczarach, gdzie mieszkała tylko z ojcem porywaczem i uprowadzoną przez niego matką, druga natomiast o teraźniejszości i pościgu dorosłej już kobiety za zbiegłym z więzienia ojcem. Mocno polecam. Książka mocno oddziałuje na emocje, i mimo że od początku znamy zakończenie historii z moczarów, książka co chwila zaskakuje.


    16. "I że cię nie opuszczę" - Michelle Richmond - recenzja

    9/10

Mój numer dwa w tym zestawieniu. Bardzo mocno wstrząsający thriller, już dawno żaden tak mnie nie poruszył. Młode małżeństwo zapisuje się do Paktu - sekty, która ma im pomóc wzmocnić ich związek i nie pozwolić mu się rozpaść. Świetny klimat ma ta książka, nie dziwię się, że swego czasu było o niej głośno. Zdecydowanie polecam.


    17. "Raz wiedźmie śmierć" - Kevin Hearne - recenzja

    8/10

Przyjemne urban fantasy. Główny bohater jest druidem, który ma powiązania z praktycznie każdym rodzaje istot magicznych i przez całą książkę próbuje tak lawirować swoimi związkami z nimi, aby przeżyć i nie zostać zobowiązanym do wykonania kolejnych przysług. Zabawna i wciągająca.


     Top 3 miesiąca:

1. "Wszyscy jesteśmy łotrami"

2. "I że cię nie opuszczę"

3. "Miasteczko Twin Falls"


Znacie którąś z tych książek? Co najlepszego przeczytaliście w lipcu?





czwartek, 17 sierpnia 2023

[153] Loreth Anne White - Miasteczko Twin Falls

Loreth Anne White Miasteczko Twin Falls

"Miasteczko Twin Falls" - Loreth Anne White

Wydawnictwo MANDO, 2022

przeczytane: 07/2023

 9/10*


    Ile smutku jest w tej książce. Ile zwyczajnego poczucia nieszczęścia, niedopasowania i niesprawiedliwości. A także obojętności i pozwolenia na to, by zło się działo. Bierności, o której nikt nie myśli, że to prosta droga do tragedii.


    Dwadzieścia lat temu nastolatka Leena Rai zostaje zgwałcona i zamordowana przez swojego nauczyciela. Mężczyzna przyznaje się i zostaje skazany, nigdy jednak nie wyjaśnia swoich motywów. Po dwudziestu latach autorka podcastu kryminalnego postanawia wziąć na tapet tę starą sprawę i w rozmowie ze skazanym udaje jej się otrzymać nowe informacje. Po tylu latach Clayton mówi, że to nie on zabił Leenę. Igra z młodą kobietą? A może wreszcie mówi prawdę? W takim razie co tak naprawdę wydarzyło się w pamiętną noc dwadzieścia lat temu? Jakie jeszcze informacje zostaną ujawnione?

Loreth Anne White Miasteczko Twin Falls

    Uwielbiam, kiedy w kryminałach bohater, starający się rozwiązać zagadkę, natyka się na zmowę milczenia. Wtedy każdy wydaje się podejrzany. Bohaterowie mataczą, ukrywają sekrety, kłamią, a w końcu zapędzeni w kozi róg panikują, i w końcu ktoś z nich pęka. Dokładnie tak tu było. Sprawa morderstwa, z pozoru prosta - bo już rozwiązana, strasznie się komplikuje. Przypomniane zostają wszystkie te wątki, które kiedyś budziły wątpliwości, a teraz są jak czerwone flagi. 

Loreth Anne White Miasteczko Twin Falls

    Trudno było mi dojść do rozwiązania zagadki samodzielnie. Przeczuwałam jednak ogólny zarys zakończenia. Tego, do czego mogło doprowadzić wcześniejsze zachowanie najbliższego otoczenia Leeny. Dawno nie czytałam tak smutnej książki. Historia nastolatki pełna była brutalnych aktów przemocy, ale też drobnych złośliwości, długotrwałych tortur psychicznych i poczucia osamotnienia, które towarzyszyły dziewczynie od dawna. Nie można przejść obok jej losu obojętnie, zaraz przypomina się własna młodość i lata szkolne. I być może obecne w tych wspomnieniach osoby, które tak jak Leena potrzebowały wsparcia, ale nigdy go nie dostały. 


    Bardzo mocno polecam "Miasteczko Twin Falls". To mocno rozbudowana, pełna poplątanych wątków i zaskakujących momentów historia kryminalna, o ogromnym ładunku emocjonalnym. Może nie poczujecie się dzięki niej lepiej, ale z pewnością dacie się porwać historii na kilka godzin.

piątek, 4 sierpnia 2023

[152] Katarzyna Bonda - "Miłość pokonuje śmierć"


Katarzyna Bonda Miłość pokonuje śmierć

"Miłość pokonuje śmierć" - Katarzyna Bonda

Wydawnictwo Muza, 2023

przeczytane: 07/2023

 7/10*

     Kiedy czytam kryminały, od opisywanych potworności odgradza mnie ochronny pancerz świadomości, że to tylko fikcja. Że może i na świecie, może nawet całkiem blisko mnie, dzieją się takie rzeczy, że istnieją tak wypaczone umysły ludzkie oraz wypaczone systemy sprawiedliwości, ale to - ta historia, którą trzymam w rękach, to tylko bajka dla dorosłych. Kiedy jednak czytam historię opartą na faktach, ta banieczka znika. I każde zło, niesprawiedliwość i krzywda są przez to sto razy bardziej rzeczywiste.


    Miłość pokonuje śmierć jest o Radosławie Skowronie. Od pierwszych stron wiemy, że mężczyzna został zamordowany. Później jednak, przez ciągłe zmiany perspektywy czasowej, obserwujemy jego życie przed, w momencie zaginięcia i poszukiwania, kiedy istniała jeszcze nadzieja, że mężczyzna po prostu zostawił żonę i swoje życie, i zaszył się gdzieś daleko. Kiedy znika mąż, zawsze najpierw podejrzewa się żonę. Zwłaszcza w przypadku, kiedy maż był bogaczem i jego relacje z małżonką od dawna nie były idealne. Prowadzący śledztwo Nikodem Ferenc również chce podążyć tropem żony-zabójczyni. Zignorować ich wspólną przeszłość oraz uczucia, które ciągle żywi do kobiety. Ale wtedy zaczynają się schody. Bo Anna jest nietykalna. Obwarowana prawnikami i lekarzami, nie może być zmuszona do jakichkolwiek zeznań. Czy to świadczy o jej winie? A może zbytnie skupianie się na niej odwraca uwagę Ferenca od prawdziwego mordercy?

Katarzyna Bonda Miłość pokonuje śmierć

    Wraz z rozwojem śledztwa pojawiają się kolejne tropy. Osoby skłócone ze Skowronem, prowadzące z nim specyficzne interesy, zazdrosne i zawistne. Wielu mogłoby chcieć go skrzywdzić. Ale kto mógł czuć aż taką wściekłość, żeby zamordować? Śledztwo w jego sprawie nie było wzorowe. Pełno było w nim pomyłek i murów nie do przeskoczenia, jakby nikomu nie zależało na odkryciu prawdy. To chyba było dla mnie najtrudniejsze do zaakceptowania, kiedy uświadamiałam sobie, że to samo wydarzyło się w rzeczywistości. Że ktoś zginął a później wcale nie zrobiono absolutnie wszystkiego, by wyjaśnić tę zbrodnię.

Katarzyna Bonda Miłość pokonuje śmierć

    Tajemnica morderstwa zostaje wyjaśniona czytelnikowi. Ale czy winny zostaje ukarany? Czy śledztwo kończy się sukcesem? Tego nie zdradzę, bo z czasem ta kwestia powoduje największe napięcie. Ta historia jest dla mnie przepełniona smutkiem. Jest o nieszczęśliwych ludziach, którzy z braku siły i odwagi nie potrafią pokierować swoim życiem w taki sposób, aby żyć jako szczęśliwi ludzie. Ileż mniej zła by się wydarzyło, gdyby tylko potrafili być szczerzy sami ze sobą.

 

Katarzyna Bonda Miłość pokonuje śmierć

    Miłość pokonuje śmierć to trzeci tom cyklu, ale znajomość poprzednich nie jest konieczna do zrozumienia treści. Katarzyna Bonda jak zwykle stanęła na wysokości zadania, i tak poplątała historię, że nie sposób przewidzieć ostatecznego obrazu całości. Silne emocje, głównie złość, poczucie bezsilności i niesprawiedliwości, skutecznie angażują przy czytaniu i nie pozwalają na zbyt długo oderwać się od książki. Zakończenie może dać nadzieję albo całkiem ją odebrać, ale sprawdzenie tego to wielka przyjemność, której nie zamierzam odbierać nikomu, kto planuje przeczytać tę książkę. Polecam.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.

wtorek, 1 sierpnia 2023

[151] Sylwia Trojanowska, Malwina Kozłowska - Facetom wstęp wzbroniony

Sylwia Trojanowska Malwina Kozłowska Facetom wstęp wzbroniony

"Facetom wstęp wzbroniony" - Sylwia Trojanowska, Malwina Kozłowska

Wydawnictwo Książnica, 2023

przeczytane: 07/2023

 7/10*

     Jak ja lubię takie pozytywne, pełne kobiecej energii powieści. Bohaterkami Facetom wstęp wzbroniony są trzy przyjaciółki: Inga, Anna i Basia. Każda z nich jest różna, a jednak świetnie się dogadują i kiedy zachodzi potrzeba, robi się z nich dream team mścicielek. W książce przewija się kilku mężczyzn, reprezentantów tej najgorszej męskiej grupy - zdrajców, oszustów, mizoginów i brutali. Dziewczyny pokazują, jak mając wsparcie innych kobiet, można sobie poradzić z każdym szkodzącym im mężczyzną. I takie jest też przesłanie książki: nikt nie zastąpi ci przyjaciółki, a z nią wszystko staje się łatwiejsze i dużo zabawniejsze.

Sylwia Trojanowska Malwina Kozłowska Facetom wstęp wzbroniony


    Książka napisana jest w bardzo lekki, humorystyczny sposób, mimo że znajdą się w niej naprawdę ciężkie tematy. Dzięki takiemu sposobowi ich przedstawienia nie przytłaczają i podczas czytania nie dominuje smutek, a jednocześnie sytuacje te nie są bagatelizowane. Pewnie nie jedna czytelniczka mogłaby się utożsamiać z którąś z bohaterek. Może ich sposoby na wymierzenie sprawiedliwości komuś się przydadzą - albo chociaż dodadzą odwagi, żeby zrobić cokolwiek i polepszyć swoją sytuację.

 

Sylwia Trojanowska Malwina Kozłowska Facetom wstęp wzbroniony

    Bardzo przyjemnie mi się tej książki słuchało. Było zabawnie, mądrze i bardzo, bardzo ciekawie. Może w fabule nie było wielkiej zagadki i zaskakującego zakończenia, ale dalszych perypetii przyjaciółek nie dało się przewidzieć i kolejne zdarzenia zawsze były zaskoczeniem. Mimo że, jak w wielu obyczajówkach, był to po prostu fragment życia zwyczajnych kobiet, opisujący ich codzienność, nie dało się nudzić, i tym razem wyjątkowo wszystko mi się podobało. 

 

    Lato to idealny moment na czytanie takich lekkich, kobiecych historii. Może na plaży? Może w pociągu? Z całego serca polecam, ta książka to potężna dawka rozrywki.