środa, 14 lipca 2021

[87] Celia Laskey - Pod tęczą

     

pod tęczą celia laskey

    Pod tęczą potrzebowała czasu, żeby mnie do siebie przekonać. Początek miałyśmy trudny i już myślałam, że to będzie nudna książka. Zaczęło się od Avery, której matka lesbijka jest szefową grupy zadaniowej w najbardziej homofobicznym miasteczku w Stanach. Dziewczyna ma trudności z przystosowaniem się do życia w nowej szkole, wśród wychowywanej na stereotypach młodzieży. Wstydzi się tego kim jest i co robi jej rodzina, i wolałaby nigdy nie wyprowadzać się z Los Angeles. Historia Avery jednak szybko, bo już po jednym rozdziale się kończy. I dziewczyna jako narratorka już nie wraca. "Pod tęczą" podzielona jest na rozdziały, gdzie każdy opowiada historię innego mieszkańca Big Blurr.

pod tęczą celia laskey

    Są to historie pisane z dwóch stron barykady, opisują krótki okres czasu z życia danej osoby. Mieszkańcy miasteczka nie zgadzają się z opinią, że ich społeczność jest najbardziej homofobiczną w kraju, a jednocześnie dopuszczają się aktów wandalizmu oraz prawdziwego okrucieństwa ze względu na czyjąś orientację seksualną. Członkowie grupy zadaniowej, próbujący zmienić nastawienie mieszkańców Big Burr (poprzez pogadanki, spotkania, różne akcje społeczne) nie do końca czują to, co sami głoszą. 

    Napisałam, że początek był trudny, bo ciężko było mi się doszukać jakiejś akcji, kiedy dany bohater towarzyszył mi tylko przed jeden rozdział. Książka właściwie nie ma fabuły. Fakt, wydarzenia z kolejnych rozdziałów następują po sobie w określonej kolejności i łączą się ze sobą, ale nie składają się razem na prawdziwą fabułę. Są to raczej krótkie opowiadania z życia miasteczka, które wydarzyły się w ciągu dwóch lat - tyle czasu grupa zadaniowa spędziła w Big Burr.

pod tęczą celia laskey
 

    To o czym właściwie jest książka? Celia Laskey wczuła się w każdą z postaci i w nienachalny sposób pokazała jej rację, jej punkt widzenia. Pokazała, że każdy z nich jest po prostu człowiekiem i nic nie poradzimy na to, że ma inne doświadczenia, inaczej odbiera świat, inaczej radzi sobie z emocjami i przetwarzaniem informacji. Pokusiła się nawet o wytłumaczenie jednoznacznie złych zachowań, ukazania ich motywu. Książka nie jest po to by pokazać, że osoby nieheteronormatywne są lepsi, pozbawieni agresji, że to bezbronne ofiary, a cała reszta to zacofani troglodyci, którzy mają klapki na oczach i zasługują na potępienie. Niczego nie narzuca i do niczego nie przekonuje. Tak, cała jej treść kręci się wokół homofobii i problemów osób nieheteronormatywnych, ale pokazuje uniwersalne słabości, przeszkody i wyzwania.

pod tęczą celia laskey

    Pod tęczą przeczytałam z przyjemnością. Napisana jest łatwym w odbiorze językiem, akcja się nie dłuży. Są momenty, kiedy czytania jej jest przytłaczające - na przykład fragment o kocie Harley zdołował mnie całkowicie. Historie są wciągające, mimo że krótkie. W przypadku niektórych z nich żałowałam, że temat nie został pociągnięty dalej, bo chętnie poznałabym dalsze losy postaci. Szczerze, to nie wiem komu mogłabym polecić tę książkę, nie mieści mi się w żadnych ramach. Jest trochę małomiasteczkowości, są problemy w związku, brak akceptacji przez rówieśników. Polecam się na własnej skórze przekonać, co to za książka. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.


 


 

czwartek, 8 lipca 2021

[86] Margarita Montimore - Oona kontra życie

oona kontra życie margarita montimore

    Bardzo lubię temat podróży w czasie w książkach i filmach. Zawsze jednak prowokuje to u mnie rozmyślania, czy to możliwe - zastanawiam się nad działaniami wykonanymi w przeszłości, ale przez podróżnika z przyszłości, który miał już o nich wiedzę, i skąd ją miał, skoro żeby zrobić to i to potrzebował wiedzy z przyszłości. Przeważnie kończy się to bólem głowy, bo jak raz podążę danym tropem to nie umiem przestać. Oona kontra życie wywołała u mnie te same przemyślenia i tę samą gonitwę myśli i hipotez.

    Oona jest podróżniczką w czasie nie z własnej woli. Z niewiadomego powodu co roku 1 stycznia przenosi się do innego momentu swojego życia. Przeskoki nie następują według żadnego schematu i to zawsze jest loteria. Oona jest przerażona i zła, że coś takiego ją spotyka. Cierpi, kiedy dowiaduje się, że w życiu jej starszej wersji nie ma już osób, które były bardzo ważne dla młodszej. Albo na odwrót - jeszcze tych najważniejszych nie spotkała. Zawsze jednak coś traci. Jedynym pocieszeniem jest dla niej fakt, że jeszcze kiedyś trafi na inny etap swojego życia i spotka się z tymi, których kocha.

 

oona kontra życie margarita montimore

    Chociaż akcja książki kręci się wokół podróży w czasie, najważniejsza z czasem staje się warstwa fabularna. Nie ma tu ani odrobiny fizyki i naukowego wyjaśnienia przeskoków. Margarita Montimore skupiła się na osobowości głównej bohaterki i na tym, jak radzi sobie ona w niepewnej rzeczywistości. Życie Oony obfituje w takie same dramaty, radości i smutki jak życie każdego innego człowieka. Wszystko jednak jest utrudnione przez brak wielu informacji (z przeszłości, której Oona jeszcze nie doświadczyła) i unikanie wyjawienia informacji z przyszłości. Poza tymi niecodziennymi problemami mamy jednak znajome zawody miłosne, rozstania, kłótnie, ryzyko.

oona kontra życie margarita montimore

    Książkę czytało się świetnie. Tempo akcji było idealnie wyważone i zwalniało tylko tam, gdzie po większych emocjach potrzebna była chwila wytchnienia. Fabuła jest naprawdę skomplikowana i zapętlona. Podróże w czasie były świetną wyjściową, później było jednak bardzo trudno tak wszystko poskładać, żeby rozbite na kawałki i rozrzucone w różne lata, dalej stanowiło spójną całość. Książce udało się mnie zaskoczyć nie raz. Największej tajemnicy ani przez moment nie podejrzewałam i miałam wielkie wow.

 

oona kontra życie margarita montimore

    Z Ooną jak i z innymi bohaterami można się zżyć (oprócz pana E. - jemu podziękowałabym już 1 stycznia, na miejscu Oony), polubić ich i z zainteresowanie śledzić ich losy. To postaci nietuzinkowe. Oona to zakochana w muzyce młoda dziewczyna, czasami wcielająca się w rolę kobiety w średnim wieku. Niesamowita jest jej relacja z matką. Madeline zna prawdę i świetnie odnajduje się w tej trudnej sytuacji. Wyobrażacie sobie, że wasza córka co roku jest inną wersją siebie? Autorce świetnie udało się wczuć w rolę wyrozumiałej, życzliwej i bardzo mądrej matki. 

 

oona kontra życie margarita montimore

    Po książce spodziewałam się głównie zabawnych pomyłek i sytuacji, przez które będę płakała ze śmiechu. Okazało się jednak, że historia jest dużo bardziej poważniejsza i smutniejsza. I choć nie brakowało momentów zabawnych, to całość wydawała mi się przesiąknięta smutkiem. Oona cały czas coś traciła - a ja tak się wczułam w historię, że traciłam razem z nią. Styl Margarity Montimore jest bardzo dobry. Dosyć prosty, łatwo się czyta, wręcz mknie przez kolejne strony, ale nie ubogi. Dla mnie Oona kontra życie była zaskoczeniem, ale bardzo pozytywnym. Świetnie spędziłam z nią czas. Trochę się pośmiałam, trochę posmuciłam, trochę też zastanowiłam nad swoim życiem - zwłaszcza w roku, kiedy Oona jest najstarsza. Z całego serca mogę wam ją polecić. To oryginalna książka, bardzo dobrze napisana.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Słowne.




poniedziałek, 5 lipca 2021

[85] Naomi Novik - Nefrytowy tron


naomi novik nefrytowy tron

    Powrót do znanego świata książkowego zawsze lubię, a już zwłaszcza, jeśli jest to fantastyka. Mogę wtedy bardziej skupić się na akcji, bo już nie muszę zastanawiać się kto jest kim i o co chodzi w tym świecie. W drugim tomie serii Temeraire razem z bohaterami wyruszamy do Chin - kraju, skąd pochodzi Temeraire, a właściwie jajo, z którego się wykluł, bo on sam nigdy w tym kraju nie był.

naomi novik nefrytowy tron

    Podróż rozpoczyna się w miarę szybko, ale na same Chiny musimy sobie naprawdę długo poczekać. Większość książki jest to niestety podróż morska. Piszę niestety, mimo że czyta się ją całkiem dobrze. Kiedy jednak na koniec porównamy sobie potencjał jaki był w tych dwóch miejscach, Chiny zdecydowanie wygrywają. I chciałabym więcej poczytać o tym, jak ludzie dzielą tam przestrzeń ze smokami, jak zupełnie inne jest ich podejście do tych stworzeń niż podejście Anglików. To było naprawdę świetnie wymyślone, ale niestety bardzo krótko opisane. W pierwszym tomie smoki były zdecydowanie rozczulające - prawdopodobnie dlatego, że te, którym poświęcono najwięcej czasu, były bardzo młode. W Chinach za to bohaterowie spotkali smoki stare, poważne, eleganckie, wykształcone i darzone ogromnym szacunkiem przez ludzi. Jednym słowem smoki, do jakich przywykli ci, którzy czytają fantastykę. 

naomi novik nefrytowy tron

    Zarówno Temeraire jak i Laurence wiele się w tej podróży nauczyli i dorośli. Jestem bardzo ciekawa jak ta wiedza i doświadczenie wpłyną zwłaszcza na dalsze zachowanie kapitana. Jest to postać bardzo sztywna, o silnym poczuciu obowiązku, ale też lojalna i ślepo wierząca we wpojone mu zasady. Raczej podporządkowuje się niż podejmuje własne decyzje. Tkwi w sztywnych ramach, które narzuciło mu społeczeństwo, i jest mu tak wygodnie. Podróż do Chin uzmysłowiła mu, że w kilku punktach Anglicy mogą się mylić. Czy pójdzie dalej tą drogą i zacznie wątpić w inne zasady? Czy ta nowoczesność pójdzie u niego dalej? Mam nadzieję, że tak. W sumie podobała mi się ta jego dżentelmeńska postawa, ale chętnie poczytałabym teraz o zbuntowanym dżentelmenie, który w elegancki sposób mówi angielskiej socjecie, że tkwią w mrokach średniowiecza.

naomi novik nefrytowy tron

    Najobszerniej opisana podróż morska obfituje w wiele wydarzeń. Jest polityka, walka, osobiste relacje pasażerów. Opisana jest dobrze i ciekawie, ja się nie nudziłam. Dopiero po przeczytaniu książki stwierdziłam, że szkoda, że proporcje nie były inne. Drugi tom serii Temeraire - Nefrytowy tron - mniej przypadł mi do gustu niż pierwszy. Styl był dalej ten sam, ilość i różnorodność bohaterów na przyzwoitym poziomie. Nie do końca jednak spodobał mi się pomysł na akcję, i chętnie przejdę już dalej, do kolejnej przygody.


czwartek, 1 lipca 2021

[84] S.A. Chakraborty - Miasto mosiądzu


S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Moja dobra passa czytelnicza dalej trwa, i kolejna książka, którą przeczytałam, okazała się hitem. Miasto mosiądzu to debiutancka powieść S. A. Chakraborty napisana w klimacie Baśni tysiąca i jednej nocy. To fantastyka, która spodoba się nie tylko fanom gatunku, ale każdemu kto lubi dać się porwać ekscytującej i oryginalnej historii. 

S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Nahri jest oszustką i uzdrowicielką mieszkającą w XVII-wiecznym Kairze. Marzy o nauce prawdziwej medycyny, i z myślą o tym celu decyduje się na kolejne oszustwo. Wtedy też niechcący sprowadza potężnego wojownika władającego magią, który okazuje się dżinnem. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Dara, bo tak nazywa się wojownik, obraża się, kiedy Nahri nazywa go dżinnem,  wypytuje o rodzinę dziewczyny jakby to byli jego dobrzy znajomi, opowiada bajki, jakby w nie wierzył, a na koniec porywa dziewczynę do magicznego miasta. Z tyloma informacjami Nahri wyruszyła do Dewabadu, więc i wam tyle powinno wystarczyć przed przeczytaniem książki. Bardzo nie chciałabym zepsuć wam którejś z wielu niespodzianek czekających na was podczas czytania.

S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Rozdziały pisane są naprzemiennie z punktu widzenia Nahri oraz Alego, który jest w książce równie ważny co dziewczyna i odegra w niej ogromną rolę - podejrzewam też, że w kolejnej części to on może być ważniejszy od Nahri. To postać napisana po prostu cudownie. Raz się go lubi, raz krzywi na jego zachowanie. Dla mnie jednak jest to postać bardzo pozytywna. Trochę zagubiona w życiu, pozbawiona wsparcia rodziny i mająca w sercu mnóstwo wrażliwości. Ali ma wielkie ambicje, choć dąży nie do tego o co większość go posądza. Robi to w sposób, który już na początku książki przysparza mu kłopotów. A później jest tylko gorzej. 

S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Nahri jest prostą dziewczyną wychowaną na ulicach Kairu, przywykłą do trudnego życia. Po przywołaniu Dara traci nagle całe swoje dotychczasowe życie i musi szybko przystosować się do nowego, inaczej czeka ją straszna śmierć. Podobało mi się, że była w tym bardzo autentyczna. Przestraszona, nieufna, dalej knująca i z premedytacją wykorzystująca swoje umiejętności oszustki. Bezbronna a jednocześnie silna. Nahri wiedziała, kiedy się ugiąć, żeby nie dać się złamać. Bardzo ją polubiłam. Ona i Ali to ulubieńcy, pomiędzy którymi nie da się wybrać. Co innego Dara... Do niego niestety nie zapałałam sympatią. Być może na początku, ale jego późniejsze zachowanie wszystko wymazało. Dara to również postać bardzo dobrze napisana. Charakterystyczna, można powiedzieć, i z pewnością zyska wielu sympatyków. Ja do nich nie należę i czasami wolałam, żeby zniknął z danej sceny i pozwolił innym bohaterom działać, bez swojej irytującej obecności.

S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Świat orientu hipnotyzuje. Historia dżinów, ich życie współcześnie, intrygi, magia. I tajemnice, których do samego końca nie poznajemy w całości. Ja zakończyłam książkę rozmyślając o ciągu dalszym i snując domysły, co jeszcze może się wydarzyć. Jest to książka młodzieżowa i trochę w języku można to odczuć - bohaterowie często żartują i nie potrafią prowadzić tak poważnych rozmów jak w książkach fantasy dla dorosłych. Historia jednak nie jest zupełnie uproszczona czy skrócona, żeby się ją szybciej i łatwiej przyswajało. Trzeba się wysilić, żeby się nie pogubić. Ja dość późno odkryłam słowniczek, więc podpowiadam - szukajcie na końcu książki, to wam pomoże. 

S.A. Chakraborty miasto mosiądzu

    Miasto mosiądzu mnie oczarowało. Naprawdę przepadłam w tej magicznej atmosferze orientu, i przywiązałam się do bohaterów. Historia była zaskakująca na każdym kroku, ani jeden moment nie był nudny. Wielkim plusem jest też konstrukcja i rozdziały pisane naprzemiennie z punktu widzenia Nahri i Alego. Zwłaszcza, kiedy bohaterowie się spotykają i można przeczytać ich wrażenia względem siebie samych. Cieszę się, że ciągle jeszcze pisana jest fantastyka młodzieżowa, która mi się podoba - po przeczytaniu takiej ilości fantastyki jaką ja przeczytałam, mam już mocno wyrobiony gust. "Miasto mosiądzu" polecam zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu We need YA.