poniedziałek, 30 października 2023

[185] Marek Stelar - Głębia (Nadkomisarz Rędzia, tom 3)


Marek Stelar Głębia Nadkomisarz Rędzia

"Głębia" (Nadkomisarz Rędzia, tom 3) - Marek Stelar

Wydawnictwo Filia, 2021 rok

przeczytane: 09/2023

 8/10*

    Nadkomisarz Rędzia wraca w Głębi, tym razem samemu stając się jednocześnie ofiarą, podejrzanym i sprawcą. Zaczyna się od jednego błędu popełnionego w przeszłości, strachu przed konsekwencjami, trochę od wstydu i wiary w to, że wszystko jeszcze "rozejdzie się po kościach". Jednak charakter mężczyzny nie pozwala mu pozostawić całej sprawy bez rozwiązania, i choćby dla własnej ciekawości decyduje, że musi poznać prawdę.

    W trzecim tomie o nadkomisarzu Rędzi mamy trochę inny rodzaj śledztwa. Ta historia zaczęła się budować już w pierwszym tomie, a w trzecim dochodzi do jej kulminacji. Rędzia staje się ofiarą szantażu i albo się ugnie i storpeduje prowadzoną przez siebie sprawę zabójstwa gangstera, albo zachowa się honorowo i odnajdzie mordercę, za nic mając żądania szantażysty. Wybór nie jest łatwy i dlatego przez większość książki bohater wije się i próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jak mu to wychodzi? Dla niego średnio.

Marek Stelar Głębia Nadkomisarz Rędzia

    Podobało mi się takie zakończenie wątku z prywatnego życia bohatera. Przez poprzednie dwa tomy zdążyłam już wsiąknąć w ten problem, lepiej go zrozumieć i poczuć dylemat komisarza. Nie oceniałam jego wyboru, po prostu śledziłam dalej akcję, która robiła się coraz bardziej zagmatwana. Napięcie rosło, a ja momentami zaczynałam się gubić. Akcję w pierwszym i drugim tomie łatwiej mi się śledziło, tu musiałam się trochę mocniej skupić.

    Dobrze czytało się tę część, mimo że upilnowanie wszystkich szczegółów było trochę trudniejsze. Znowu była to bardzo angażująca historia, dająca pole do popisu uważnemu czytelnikowi. Fabuła dobrze się rozwijała, był też jeden tak nagły zwrot akcji, którego nijak nie można było się spodziewać, nawet po sugerującym co nieco prologu. Zakończenie wypadło moim zdaniem trochę słabo, ale to dlatego, że ja po prostu bardzo nie lubię momentów, kiedy to zły charakter nagle się objawia i koniecznie musi opowiedzieć całą historię ze swojego punktu widzenia, bo i tak ma zamiar zaraz zabić swojego rozmówcę, ma więc przynajmniej okazję się wygadać. Uważam, że przez to czarny charakter traci trochę tej swojej czerni, robi się mniej poważny i tak mocno kojarzy mi się to z Gargamelem albo Dundersztycem z Fineasza i Ferba, że historia od razu traci na atrakcyjności.

 

Marek Stelar Głębia Nadkomisarz Rędzia

    Pomysł na takie rozwinięcie historii i poplątanie wątków wielu bohaterów, również występujących w poprzednich tomach, bardzo mi się podobało. Z ciekawością śledziłam rozwój wypadków i przeżyłam ogromne zaskoczenie, kiedy sytuacja głównego bohatera nagle się zmieniła. Zakończenie nie do końca mi siadło, i tylko to sprawia, że tom trzeci oceniam odrobinę słabiej niż drugi. Dalej jednak podtrzymuję swoją opinię, że to świetna seria kryminalna z genialnym bohaterem w roli głównej. Na pewno wrócę do kontynuacji.

środa, 25 października 2023

[184] Jennifer Coburn - Kołyski Rzeszy


Jennifer Coburn Kołyski Rzeszy
 
"Kołyski Rzeszy" - Jennifer Coburn

Wydawnictwo Mova, 2023 rok

przeczytane: 09/2023

 9/10*

    Nie jest tajemnicą, że naziści mordowali również swoich. Że ich dręczyli, przesłuchiwali, przymuszali. Że robili im papkę z mózgów. O tym w dużym skrócie są Kołyski Rzeszy. O indoktrynacji tak daleko posuniętej, że współczesnym włos się jeży na głowie. 


    Losy trzech kobiet splatają się, kiedy te - każda z innego powodu i w innym celu - zamieszkują w domu rozpłodowym programu Lebensborn. Gundi spodziewa się dziecka, którego ojcem jest Żyd. Ona, czystej krwi Niemka o idealnej aryjskiej urodzie, jest idealnym materiałem na niemiecką matkę. Ale ojciec? O nim nikt nie może wiedzieć. Irma przeżywa zawód miłosny i za namową przyjaciółki podejmuję pracę jako pielęgniarka w tajemniczym domu dla przyszłych matek. Prawdziwy obraz rzeczywistości dociera do niej bardzo powoli. Trzecią z kobiet jest Hilde - dziewczyna o moralności spaczonej przez nazistowską propagandę. Ambitna i zachłanna, pozbawiona współczucia. A jednak też ofiara tych, których tak podziwia.

Jennifer Coburn Kołyski Rzeszy

    O programie Lebensborn do tej pory nie słyszałam. Ale to jest dokładnie ten rodzaj działalności, jaka pasuje dla mianujących się Rasą Panów. Potworna manipulacja i wykorzystanie młodych kobiet pozbawionych opieki rodziny, będących w trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej. Wmówiono im, że cała sytuacja wyjdzie im na dobre. Że spełniają w ten sposób - zaspokajając seksualnie nazistowskich oficerów i rodząc czystej krwi dzieci, odbierane im zaraz po porodzie i oddawane w nowe, dużo lepiej usytuowane rodziny - patriotyczny obowiązek.


    Czytając książkę cały czas próbowałam wymyślić dla bohaterek szczęśliwe zakończenie, jakąś drogę ucieczki. Ale oprócz trzech głównych postaci było tam mnóstwo innych dziewczyn, krzywdzonych każdego dnia. Dziewczyn reprezentujących prawdziwe, realne uczestniczki programu Lebensborn, które sprowadzone zostały do poziomu obiektów seksualnych i samic rozpłodowych. Ta książka chwyta za serce i wyciska łzy, ale też przeraża. Bo skoro coś takiego już raz się wydarzyło, skoro natura ludzka na to pozwoliła, to jaką mamy gwarancję, że to się nie powtórzy? 

Jennifer Coburn Kołyski Rzeszy

    Gorąco zachęcam was do lektury tej książki. Pokazuje realny dramat tamtych czasów, uczy nie tylko prawdy historycznej ale też współczucia. Poza tym jednak jest to kawał porządnej literatury. Akcja buduje napięcie i wciąga. Zakończenia nie można być pewnym, tym bardziej więc trudno się od książki oderwać. "Kołyski Rzeszy" to bardzo, bardzo dobra książka.



piątek, 20 października 2023

[183] Sandra Podleska - Altanka pod magnolią

    

Sandra Podleska Altanka pod magnolią

                "Altanka pod magnolią" - Sandra Podleska

Wydawnictwo Filia, 2023 rok

przeczytane: 09/2023

 7/10*

     Monika jest matką, której córka nie żyje. Czy ma więc jeszcze prawo tak się tytułować? Aurelia nie żyje od trzech lat, ale dla kobiety żałoba się nie kończy, dalej odlicza dni bez swojej córki na tym świeci i pisze do niej listy. Sama sobie nie chce wybaczyć tego, co się stało. Kiedy przeprowadza się do nowego miasta, przez przypadek wpada jej w ręce medalion ze zdjęciem dziewczynki mogącej być starszą wersją jej córki. Kobieta odbiera to jako znak i próbuje odnaleźć dziewczynkę ze zdjęcia. Nawet nie podejrzewa jaką rolę w jej życiu przyjdzie jej odegrać.

Sandra Podleska Altanka pod magnolią

    Altanka pod magnolią to opowieść o miłości osób, których życie już zdążyło doświadczyć i obdarzyć obowiązkami, z którymi nie zawsze sobie radzą. Relacja Moniki i Grzegorza rozwija się powoli, wyraźnie widać budujące się między nimi uczucie. To nie tylko przebudzenie do tego związku, ale przede wszystkim wkroczenie w następny etap życia, pogodzenie się z tym co było i już nie wróci i próba zapanowania nad przyszłością, a nie tylko egzystowanie z dnia na dzień. Żałoba Moniki, jej tęsknota i poczucie winy zostały bardzo dobrze napisane. Podobały mi się, że mimo że bohaterka nie opowiadała o tym cały czas, ani też nie było tam wielu jej przemyśleń na ten temat, to jednak tragedia, która się wydarzyła, była ciągle obecna jak cień i miała wpływ na wszystko. Na pracę Moniki, na jej przyjaźń z sąsiadem, na jej relację z Grzegorzem i jego córką. To było bardzo nienachalne pokazanie, jak śmierć dziecka zmienia wszystko.

Sandra Podleska Altanka pod magnolią

    Książkę czytało się bardzo przyjemnie. Sandra Podleska ma dobre pióro, lekkie, ale też wyczucie umiaru i nosa do detali, które czynią z historii coś żywszego niż tylko opowiastkę o dwójce zakochanych w sobie ludziach. Dużym plusem jest dla mnie też to, że nie ma tu żadnych scen erotycznych, które według mnie nie pasują do historii romantycznych i odbierają im cały urok oraz tę ostatnią nutę tajemniczości.

    Altanka pod magnolią to spokojna, ale melancholijna i poruszająca bardzo trudny temat śmierci dziecka książka. Czyta się ją szybko, bo czeka się na szczęśliwe zakończenie dla Moniki. Bohaterowie są bardzo realistyczni i warci polubienia. Polecam.

środa, 18 października 2023

[182] Marek Stelar - Sekta (Nadkomisarz Rędzia, tom 2)

 

Marek Stelar Sekta Nadkomisarz Rędzia

"Sekta" (Nadkomisarz Rędzia, tom 2) - Marek Stelar

Wydawnictwo Filia, 2021 rok

przeczytane: 09/2023

 9/10*

    W opuszczonej części szpitala znalezione zostają zwłoki salowego. Już na początku śledztwa okazuje się, że kilka dni wcześniej placówkę opuścił pacjent, który tak samo się nazywał i miał ten sam numer PESEL. Do kogo więc tak naprawdę należała ta tożsamość? Może do żadnego z nich? 

    Kolejne tropy prowadzą komisarza Rędzie do starej, dziś już nieaktywnej sekty, oraz głośnej sprawy związanej z jej założycielem. Tymczasem pojawia się kolejna ofiara i podejrzenie, że to jeszcze nie koniec morderstw. Komisarz błądzi we mgle, próbując wytypować kolejną zagrożoną osobę i ochronić ją przed zabójcą. Wydaje się jednak, że każda ze ścieżek, którą podąża, to ślepy zaułek. Bo jak to często przy odgrzebywaniu starych sekretów bywa, ludzie nabierają wody w usta i chronią siebie nawzajem, swojego spokoju i dobrego imienia. 
 
Marek Stelar Sekta Nadkomisarz Rędzia
     Sekta to bardzo angażująca książka. Wszystkie wątki i wskazówki przedstawione są w klarowny sposób, łatwo więc śledzi się akcję, buduje własne hipotezy i prawdopodobne wersje wydarzeń. Historia jest na tyle rozbudowana, że siłą rzeczy z czasem niektóre jej fragmenty jesteśmy w stanie sami wydedukować, ale to absolutnie nie odbiera przyjemności z czytania. Bo tutaj nawet nie o samo zakończenie chodzi, o to jak bardzo będzie zaskakujące, ale o całokształt historii. Jej oryginalność, poziom złożoności i tego jak zgrabnie wszystkie elementy trafiają na swoje miejsce.
 
Marek Stelar Sekta Nadkomisarz Rędzia


    Podobał mi się sposób przedstawienia tytułowej sekty. Było to oryginalne podejście do tematu, nie takie schematyczne jak można by się spodziewać. Wielkim plusem każdej historii z serii jest główny bohater. Nadkomisarz Rędzia to ktoś, o kim chce się czytać. Dobrze prowadzi sprawę, każde następne odkrycie wynika z rzetelnie przeprowadzonego śledztwa - nie ma tu odpowiedzi z kosmosu, mężczyzna nie jest nadczłowiekiem z ponadprzeciętnymi zdolnościami, ale po prostu odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. W książce sporo jest też o prywatnym życiu policjanta, i to sprawia, że czytać trzeba tomy po kolei, ponieważ ciąg wydarzeń musi być zachowany, aby właściwie wszystko zrozumieć. Ten wątek prywatny jest bardzo udany i tworzy jakby osobną historię, która swoją kulminację będzie miała w tomie trzecim.
 
    Sekta to naprawdę kryminał idealny. Mamy kompetentnego bohatera, która przeprowadza nas przez śledztwo, pozwalając niejako sobie towarzyszyć i na równi z nim odbudowywać ukrytą historię. To dobrze zbudowana, pełna tylko z początku niepowiązanych ze sobą wątków fabuła, z idealnie wyważonym tempem akcji. Trudno było mi się oderwać, a po zakończeniu od razu przeszłam do kolejnego tomu. Marek Stelar to autor godny polecenia, i ja z pewnością już niedługo sięgnę po kolejne jego książki, z całkiem pokaźnego dorobku.

poniedziałek, 16 października 2023

[181] Podsumowaniu września 2023

 


    Na wrzesień zaopatrzyłam się w sporą ilość kryminałów i thrillerów, aby przeczytać je w ramach akcji #kryminalnywrzesień na Instagramie. Niestety, nie wszystko udało mi się w tym miesiącu przeczytać, ale prawie wszystko dokończyłam w październiku. Nadrobiłam tym samym kilka tytułów z listy "do przeczytania".

    Poza tym sięgnęłam po kilka polecanych nowości. Część z nich mi się spodobała, ale na dwóch zawiodłam się tak przeokrutnie, tak bardzo, że zmotywowało mnie to do powrotu do fantastyki, od której ostatnio mocno odeszłam, wyczytywania zapasów z półek i mocnego odsiewania romansów spośród tego co czytam. Trochę to podążanie za nowościami mnie wymęczyło, bo jednak obecne trendy pokrywają się z moim gustem mniej więcej 50/50.

 

   LEGIMI:

    1. "Nic nie rani tak jak miłość" - Paige Toon recenzja 

    8/10

Historia miłosna z problemami, prawdziwy wyciskacz łez. Podobało mi się, że wcale nie byłam pewna tego, że nastąpi szczęśliwe zakończenie. I bardzo współczułam bohaterom, bo obydwoje znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, z której żadne wyjście nie wydaje się w stu procentach właściwe.

 

    2. "Happy place" - Emily Henry recenzja 

    5/10

Grupa starych przyjaciół spotyka się w wakacyjnym domku, gdzie według planu jednej z nich mają spędzić swój ostatni, szczęśliwy pobyt w tym miejscu. Jedna z par już nie jest parą, ale postanawia zataić przed przyjaciółmi ten fakt i udawać zakochanych. Bardzo dziwne zachowania bohaterów, przyjaźń, w którą nie dałam rady uwierzyć, i ogólnie mało angażująca fabuła. Jedno z większych rozczarowań, bo miała to być książka idealna.


    3. "Zbrodnie odczytane z kości. Tajemnice antropologii sądowej" - Monika Głąbińska recenzja     8/10

Literatura faktu, w którą bardzo łatwo jest się wciągnąć. Jest i historia antropologii sądowej, i teoria i trochę ciekawostek. Żaden temat nie ciągnie się zbyt długo, nie można się więc znudzić.


    4. "Altanka pod magnolią" - Sandra Podleska 

    7/10

Przyjemna obyczajówka z mądrymi bohaterami. Obydwoje życie nie oszczędzało, a połączył ich wręcz magiczny zbieg okoliczności. Książka porusza trudny temat śmierci dziecka i wyrzutów sumienia, ale opisany z umiarem, bohaterowie zdecydowanie nie żyją tylko tym.


    5. "Jesień w kolorze syropu klonowego" - Anna Chaber recenzja  

    9/10

Historia otulacz. Bardzo nastrojowa i pozytywna, choć nie brakowało w niej momentów, kiedy można było się zirytować. Na szczęście ani nie na głównych bohaterów ani nie na fabułę, a po prostu na przykre sytuacje, które się tam zdarzały. Akcja dzieje się jesienią w Kanadzie, i pięknie to zostało opisane. Naprawdę można poczuć tę porę roku ze wszystkimi jej zaletami.


    6. "Kołyski Rzeszy" - Jennifer Coburn 

    9/10

Historia trzech kobiet, których losy przecięły się w domu matek, gdzie Rzesza hodowała sobie "idealnych" obywateli. Historia potworna, bo oparta na prawdzie. Fabuła wciągająca, zakończenia nie można być pewnym. Zachowanie bohaterek wzbudza silne emocje, a one same mają bardzo zróżnicowane charaktery.

 

    7. "Sekta" - Marek Stelar (Nadkomisarz Rędzia, tom 2) 

    9/10 

 Kryminał idealny. Poplątana fabuła, z bardzo prawdopodobną zbrodnią w tle. Spodobało mi się oryginalne podejście do tematu sekty. Do tego bohater wzbudza zainteresowanie i szacunek swoim postępowaniem.

 

    8. "Głębia" - Marek Stelar (Nadkomisarz Rędzia, tom 3)  

    8/10 

 W trzecim tomie na pierwszy plan wysuwają się osobiste problemy nadkomisarza, i to od nich zaczynaj się cała kryminalna zagadka. Wyszło bardzo ciekawie, chociaż końcowa scena, kiedy wszystko się wyjaśnia, trochę mnie rozczarowała. Całość jednak świetna.

 

    9. "Wszystkie nasze klęski" - Amanda Foody, Christine Lynn Herman (Villians, tom 2) 

    10/10

Mało brakowało, żebym się popłakała na tej książce. Cudowni, bardzo realistyczni bohaterowie. Nikt nie jest jednoznacznie dobry ani zły. Świetnie rozwinęły się historie, sporo też tajemnic z przeszłości zostało ujawnionych. Rozwiązanie tematu Turnieju spodobało mi się, tak samo jak zaskakujące rozwiązania wielu problemów. Szkoda rozstawać się z tym uniwersum. 


    10. "Zagraj dla mnie" - Natalia Brożek

    3/10

Zdążyłam zrobić temu ebookowi ładne zdjęcia, i tylko dlatego doczytałam do końca. Ale dwa razy ją porzucałam, tak bardzo złe to dla mnie było. A teraz i tak nie mam ochoty pisać recenzji tej książki i wracać do niej myślami. Historia zaczyna się po prostu niedorzecznie, później robi się odrobinę lepiej, żeby na koniec znowu zarzucić czytelnika toną absurdów. Styl pisania dobry, pewne elementy fabuły też w porządku, ale szczegóły i sam fakt, że osadzone to zostało w świecie jakiejś dziwnej mafii, położył tę historię.

 

Z MOJEJ PÓŁKI:

    11. "Pewne włoskie lato" - Rebecca Serle 

    8/10

Przyjemna, letnia historia z wątkiem paranormalnym. Dużo o żałobie, tęsknocie i konfrontowaniu obrazu idealnego rodzica z rzeczywistością. Wielki plus za oddanie klimatu włoskiego miasteczka.

 

    12. "Lodowa korona" - Greta Kelly recenzja współpraca

    10/10

Mój ulubiony rodzaj fantastyki z mądrą bohaterką, ciekawym pomysłem na magię i dworskimi intrygami. Mocno się wciągnęłam i dałam zaskoczyć zakończeniu.

 

Z BIBLIOTEKI:

 13. "Stażystka" - Alicja Sinicka  

     3/10

Miał być thriller, wyszedł romans biurowy. Zniesmaczył mnie ten wątek mocno. Główna bohaterka irytowała na każdym kroku, nie potrafiłam wciągnąć się w akcję, bo jej zachowanie było dla mnie niezrozumiałe. Gdybym od początku nastawiła się na inny gatunek, może nie byłoby takiego rozczarowania. Książkę oceniłam jednak jako thriller, i wypadła u mnie bardzo słabiutko.


    14. "Pieśni o wojnie i miłości" - Santa Montefiore (Kroniki Deverillów, tom 1) 

    9/10

Dzieje jednej rodziny i osób z nimi związanych, a w tle historia Irlandii. Bardzo przyjemnie się czytało. Sporo zaskoczeń, silnych emocji ze względu na nierówności społeczne i niegodziwości, od których się tam roi. Bardzo wciągająca, na pewno będę kontynuowała serię.


    15. "W złotej klatce" - Rhys Bowen (Molly Murphy, tom 8) 

    9/10

Jeśli kojarzycie "Alienistę", to tu mamy podobny klimat. Głowna bohaterka to kobieta detektyw - dziewczyna nie w ciemię bita, odważna i rezolutna, żyjąca w Nowym Jorku na początku XX wieku. Świetnie czyta się całą serię. Ta intryga wyjątkowo mi się podobała.


    16. "Ostatnia iluzja" - Rhys Bowen (Molly Murphy, tom 9)  

    7/10

Akurat ta sprawa kryminalna nie bardzo przypadła mi do gustu, ale to już zależne jest od moich preferencji. Zauważyłam, że nie lubię czytać o cyrkowcach ani iluzjonistach. Dlaczego? Pojęcia nie mam, ale czytając o tych tematach czuję się po prostu niekomfortowo, stąd 7 gwiazdek.


    17. "Obserwatorka" - Alicja Sinicka 

     7/10 

W odróżnieniu od "Stażystki", ta książka bardzo mi się podobała. Ciekawa bohaterka i interesująca intryga. W prawdzie można było całość trochę bardziej rozbudować, zwiększyć napięcie, ale nie jest źle. W pewnym momencie zaczęłam się wszystkiego domyślać, ale i tak jestem usatysfakcjonowana lekturą.


    18. "Magia kąsa" - Ilona Andrews (Kate Daniels, tom 1) 

    2/10

Niestety, tego cyklu nie będę kontynuowała. Nie przypadła mi do gustu wersja magii, jaka została tu stworzona. Ale największą i najgorszą robotę zrobiła jednak główna bohaterka. Kate mogłaby mieć na imię Mary Sue, tak idealną przedstawicielką tej kategorii bohaterek była. W prawdziwej męce doczytałam do końca, bo niestety ale fabuła też mi się nie podobała.


     19. "Dolina straconych złudzeń" - Anna Górna (Piotr Sauer, tom 2)  

    7/10

Powiedziałabym, że to poprawna historia. Odpowiednio skomplikowana i dokładnie opisana, akcja ma dobre tempo, kolejne wskazówki są co jakiś czas, ale nie za często, podrzucane. Nie domyśliłam się zakończenia, obstawiałam inaczej. Brakło mi tu jednak emocji i jakiegoś przywiązania do bohaterów, więc nie będę nadrabiała pierwszego tomu.


Top 3 miesiąca:

1. "Wszystkie nasze klęski"

2. "Lodowa korona"

3. "Jesień w kolorze syropu klonowego"


poniedziałek, 9 października 2023

[180] - Alicja Sinicka - Stażystka

 

Alicja Sinicka Stażystka

"Stażystka" - Alicja Sinicka

Wydawnictwo Kobiece, 2020 rok

przeczytane: 09/2023

 3/10*

    Po Stażystkę sięgnęłam w ramach akcji #kryminalnywrzesień organizowanej na Instagramie przez @ruderecenzuje. Miałam ją na liście do przeczytania już od jakiegoś czasu i uznałam, że to dobry moment, by wreszcie ją przeczytać.


    Klaudia kończy studia i zaczyna szukać pracy, która pozwoliłaby jej szybko odłożyć większą sumę pieniędzy. Planuje otworzyć z przyjaciółką własną siłownię, ale nie może liczyć na pomoc rodziny. Aplikuje więc na bardzo dobrze płatne stanowisko stażystki w firmie produkującej hełmy ochronne i, ku swojemu zaskoczeniu, dostaje tę pracę. Szybko okazuje się, że jest trzecią stażystką pracującą na recepcji, a jej dwie poprzedniczki zginęły w dziwnych okolicznościach.

Alicja Sinicka Stażystka

    Pomysł na historię był rewelacyjny. Dziwny małżeński układ właścicieli firmy, Ewy i Marka, tajemnice związane ze zmarłymi stażystkami, i młoda, naiwna dziewczyna wplątana w całą historię. Coś jednak poszło bardzo nie tak i thriller wyszedł z tego żaden. Nie było tam żadnych emocji, które towarzyszą czytaniu thrillerów. Nie było niepokoju, dreszczyku emocji, zaskoczenia, strachu. Przez większość czasu była nuda i niesmak.

    Akcja rozkręciła się mniej więcej na ostatnich trzydziestu stronach, wtedy też wszystko się wyjaśniło. Przyznać muszę, że zakończenie było dla mnie sporym zaskoczeniem i chyba jedynym plusem tej książki. Całą resztę ogromnie popsuli bohaterowie. Klaudia to była tak potworna pomyłka, że miałam ochotę omijać część scen, żeby tylko nie dręczyć się jej zachowaniem. Matka dziewczyny była prostytutką, i dziewczyna zawód odziedziczyła po niej. W momencie rozpoczęcia książki porzuciła już to zajęcie, jednak jej dawne przyzwyczajenia i ciągoty zostały. Od samego początku relacja jej i Marka nie była normalna. Szef ją osaczał i w idiotyczny sposób podrywał. Wydaje mi się, że miał to być pokaz jego umiejętności manipulatorskich, ale je tam żadnych manipulacji nie widziałam. Tylko jakieś podchody w stylu macho z Harlequina. A Klaudia? Ochoczo się na wszystko godziła, od początku szukała sobie kolejnego opiekuna, nie zważając na to, że jest to mężczyzna żonaty. I że jest jej szefem.

Alicja Sinicja Stażystka

    Nie wiem czy dziewczyna miała być dokładnie taką bohaterką - leniwą idiotką szukającą sugar daddy, czy coś w tworzeniu jej postaci poszło nie tak i w efekcie powstała taka irytująca potwora. Klaudia była bardzo naiwna. Śledzenie fabuły z jej punktu widzenia nie posuwała zupełnie akcji do przodu. Dziewczyna nic nie wiedziała, w nic się nie angażowała, wszystkie jej myśli kręciły się dookoła szefa i spełniania jego obrzydliwych żądań.

    Stażystkę zdecydowanie odradzam. Nie jest to thriller, a jakiś pokręcony romans biurowy. Brak tu napięcia i dynamicznego rozwoju akcji. Czyta się szybko ale tylko dlatego, że chce się jak najszybciej rozstać z główną bohaterką. Z biblioteki przyniosłam sobie od razu inną książkę autorki, więc na pewno sprawdzę jak poradziła sobie z inną historią. Stażystka jednak zawiodła mnie bardzo.

piątek, 6 października 2023

[179] Amanda Foody, Christine Lynn Herman - Wszystkie nasze klęski (Villians, tom 2)


Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszystkie nasze klęski Villians

"Wszystkie nasze klęski" (Villians, tom 2) - Amanda Foody, Christine Lynn Herman

Wydawnictwo Young, 2023 rok

przeczytane: 09/2023

 10/10*

    Z przyjemnością wróciłam do historii Turnieju i jego mistrzów, dążących do złamania klątwy. Z przyjemnością ale i lekkim smutkiem, bo drugi tom jest równocześnie ostatnim, i po jego zakończeniu musiałam na dobre pożegnać się z tą historią. Rzadko zdarza się, żeby jakaś książka tak idealnie wpisała się w mój gust, żeby czytanie każdej strony było czystą przyjemnością. Na Lubimyczytać książka zebrała dość niskie noty, ale po przeczytaniu części opinii muszę stwierdzić, że z częścią się absolutnie zgadzam. Tyle że, to co dla innych było minusem, dla mnie było plusem. Zaskakujące? Mnie już coraz mniej, bo coraz mocniej uświadamiam sobie o co chodzi w stwierdzeniu "gusta są różne".

    Co najbardziej podobało mi się w Wszystkie nasze klęski? Zdecydowanie bohaterowie. Dlatego żałuję, że nie ma kolejnych części, bo o nich czytałoby mi się dobrze nawet gdyby temat Turnieju został definitywnie zakończony. Każda z postaci ma bardzo mocny charakter, ukształtowany przez lata życia w cieniu magicznego Turnieju. Ktoś był wychowywany na mordercę, ktoś na bohatera, a ktoś na ofiarę, której nie opłaca się kochać przez całe jego dzieciństwo, skoro za kilka lat i tak poniesie klęskę i umrze. W drugiej części opowiedziane zostało wiele historii rodzinnych i dokładniej poznajemy uczestników od tych lepszych stron. 

Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszystkie nasze klęski Villians

    W obydwu częściach w bohaterach walczą ich jasne i ciemne strony. Z jednej strony każde z nich przyszło, aby wygrać. A wygrać można tylko zabijając pozostałych w skomplikowanej, magicznej grze, i przejmując kontrolę nad całą wysoką magią - nagrodą. Były jednak momenty, kiedy ich maski zimnych łotrów opadały, chwile słabości, kiedy zmuszeni byli poprosić o pomoc albo też sami jej udzielić. Największym plusem tych momentów było to, że za każdym razem rozumiałam motywacje bohaterów. Dokładnie było wyjaśnione - lub też wcześniejsze wydarzenia i opowieści tak zbudowały charakter postaci, że kolejna zdrada albo dobry uczynek był jak najbardziej możliwy i wpasowywał się w ich osobowość. Żadna z przemian nie była gwałtowna ani nierealna, ale podyktowana konkretnymi wydarzeniami czy kalkulacjami na przeżycie.

    Pomysł na Turniej przypominał mi trochę planszówkę, ze zajmowaniem swojego miejsca wypadowego i gromadzeniem magicznych artefaktów. Momentami robiło się to zbyt przekombinowane, i w pewnym momencie wydawało mi się, że ta wędrówka od punktu do punktu w niezakłócony sposób będzie się ciągła do końca książki. Ale nic bardziej mylnego. Mistrzowie mieszają, ich rodziny mieszają, obserwatorzy Turnieju mieszają. Nie wszystkim podoba się pomysł zniszczenia klątwy, powstają więc nowe zagrożenia i zaskakujące pomysły na to jak je pokonać.

Amanda Foody Christine Lynn Herman Wszystkie nasze klęski Villians

    Zakończenie z co wrażliwszych czytelników wyciśnie łzy. Obiecuję, w tej książce nic nie jest cukierkowe. Pomijając obecność magii i Turnieju, każda podjęta decyzja i działanie są napisane z ogromną dbałością o realizm. Być może to mnie tak w tej książce urzekło. Może po prostu dogadałabym się z tymi bohaterami, bo potrafiłam wczuć się w ich historie i poczuć to co czuli oni: rozczarowanie najbliższymi, wściekłość na nich, nadzieję na to, że przyszłość nie musi wyglądać tak, jak zaplanowano kilkaset lat temu, żal za tym, co już się wydarzyło i czego odwołać nie można było.

    Wszystkie nasze klęski to książka, bo której miałam wielkiego książkowego kaca. I jego echo wraca, kiedy teraz piszę tę recenzję. Bardzo, bardzo chętnie wróciłabym do tego uniwersum, z tymi bohaterami. Wam mogę tylko gorąco polecić przekonanie się na własnej skórze, czy wam też tak idealnie wpasuje się w gusta czytelnicze.



środa, 4 października 2023

[178] Talia Hibbert - Zacznij żyć, Chloe Brown


Talia Hibbert Zacznij żyć Chloe Brown

"Zacznij żyć, Chloe Brown" - Talia Hibbert

Wydawnictwo Czwarta Strona, 2023 rok

przeczytane: 08/2023

 6/10*

     Chloe Brown nie jest idealna. Ma charakterek i nie potrafi sobie zjednywać ludzi. Jej życie naznaczone jest przez chorobę, ból i fizyczną słabość. Ale też przeszłość, w której opuścili ją wszyscy oprócz jej najbliższych. Żadna przyjaźń, żadna miłość nie okazała się na tyle silna, by przetrwać jej chorobę. Teraz Chloe nie chce już nikomu ufać i dopuścić tak blisko siebie, by później cierpieć. Powtarza, że lepiej być samotną niż porzuconą. Coś jej jednak w jej życiu nie pasuje, i kiedy cudem unika wypadku, postanawia stworzyć listę, która zrobi z niej osobę odważną, bawiącą się życiem. Żeby w momencie śmierci mogła przyznać, że wykorzystała życie.


    Pierwszym punktem na liście jest wyprowadzka od rodziców. W nowym mieszkaniu poznaje Reda, przystojnego dozorcę, z którym na początku idzie jej bardzo źle. Nie lubią się z wzajemnością, los jednak ma wobec nich inne plany. Powolne poznawanie się rozpala w nich uczucia, którymi sami są przerażeni, i z wrogów stają się kochankami.

Talia Hibbert Zacznij żyć Chloe Brown


    Zacznij żyć, Chloe Brown to całkiem udany romans. Mamy tu powolny, nie nachalny rozwój uczucia pomiędzy głównymi bohaterami, kilka scen intymnych pozbawionych wulgaryzmu, i przede wszystkim szczęśliwe zakończenie. Pojawił się tu jeden, dość oklepany motyw, który zazwyczaj wprowadza mnóstwo sztucznego dramatyzmu i zawsze mnie drażni swoim przerysowaniem i brakiem logiki. A tutaj został tak fajnie ograny, tak prawdziwie i wzruszająco, że przez moment aż się łezka w oku kręci.


    Chloe i Red to bardzo dobrze napisane postaci. Są oryginalni i przesympatyczni. Nie powielają schematów z innych romansów. Ani z niej delikatna kruszynka mdlejąca po jednym spojrzeniu lubego, ani z niego wymuskany macho o reputacji playboya. To osoby, z którymi każdy miałby ochotę się zaprzyjaźnić. 


    Jako romans książka była bardzo udana, zabrakło mi jednak bardziej rozbudowanej fabuły. Były momenty, kiedy przez bardzo długi czas nie działo się nic poza kolejnymi rozmowami i pocałunkami. Ciężko było mi się zaangażować i wkręcić w tę historię, bo dla mnie sama relacja między głównymi bohaterami to jednak za mało na książkę. Przeczytałam bez większych emocji, w pewnym momencie lekko musiałam się zmuszać i przyznaję, trochę tekstu ominęłam widząc, że nic znaczącego się nie dzieje. Ale właściwie mogę książkę polecić. To po prostu taki gatunek, gdzie relacja między nią i nim gra pierwsze i jedyne skrzypce. Czyta się dobrze i szybko, fani gatunku na pewno będą ukontentowani.



wtorek, 3 października 2023

[177] Rebecca Serle - Pewne włoskie lato

 

Rebecca Serle Pewne włoskie lato

"Pewne włoskie lato" - Rebecca Serle

Wydawnictwo Czwarta Strona, 2023 rok

przeczytane: 09/2023

 8/10*

    Jeśli dla was też lato skończyło się za szybko i chętnie poczulibyście jeszcze klimat gorących dni, polecam sięgnięcie po wybitnie wakacyjną powieść Pewne włoskie lato. To historia, w której miejsce - malownicze miasteczko Positano - zostaje jednym z głównych bohaterów i odgrywa ogromną rolę. Opisane jest tak barwnie, że szykujcie się na to, że po przeczytaniu książki zapragniecie je odwiedzić.

    Katy jest bardzo zżyta ze swoją matką. Jest ona nie tylko jej najbliższą przyjaciółką, ale miłością jej życia. Kiedy więc umiera, świat córki się wali. Katy nie potrafi wrócić do życia sprzed choroby matki, do swojego małżeństwa i starego rytmu. Z braku lepszego pomysłu postanawia wybrać się w podróż, którą od dawna ze szczegółami zaplanowała z matką, do Positano. Starsza z kobiet odwiedziła je w swojej młodości i spędziła w nim cudownie czas, o którym wspominała do końca życia. Katy wyrusza więc w podróż przez pół globu, by zrozumieć dlaczego jej matka tak pokochała to miejsce. Na miejscu spotyka niezwykłe widoki, zapachy i smaki. A także Carol - swoją trzydziestoletnią matkę, która jest zabawna, beztroska, pełna życia. Nie zastanawiając się jak to możliwe, Katy stara się jak najbardziej do niej zbliżyć i cieszyć się każdą chwilą spędzoną w jej obecności.

Rebecca Serle Pewne włoskie lato

    Książka nie jest lekkim letnim romansem, mimo że miłość jest w niej sporo, również tej romantycznej. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się wątek relacji matki z córką oraz powolne odkrywanie coraz bardziej skomplikowanej osobowości Carol. Jej postać była bardzo udana. Pokazany został kontrast tego, jak postrzegała ją córka, i jaka kobieta była zanim życie wtłoczyło ją w kierat rodzinnych obowiązków. Katy trudno to zaakceptować, ponieważ dla niej matka była ideałem, i na każdy zgrzyt na tym wizerunku reaguje buntem.

    Katy wypadła trochę gorzej na tle swojej matki. Była zdecydowanie mniej sympatyczna, egoistyczna i dziecinnie podległa swojej rodzicielce. Mimo wieku trzydziestu lat nie odcięła pępowiny, i przez wszystkie te lata z każdą drobnostką zwracała się do matki. Musiała mieszkać blisko niej, stołować się u niej, dać jej urządzić swój dom i życie. Im więcej było tych opowieści z przeszłości tym lepiej widać było jak bardzo chora była to relacja. Wyjazd do Positano okazał się lekarstwem dla Katy - nie tylko na jej żałobę, ale też na jej niedorosłość. 

Rebecca Serle Pewne włoskie lato

    Tajemnicze pojawienie się Carol, która nie jest duchem a żywa osobą, wprowadziło do akcji nutę tajemnicy i sprawiło, że trudniej było się od książki oderwać. Dodało to też książce oryginalności i świeżości czegoś nowego, czego w tym gatunku nie ma za wiele. Dodatkowo opisy miasteczka i kuchni włoskiej pobudzały wyobraźnię-  i kubki smakowe - i dodawały smaczku książce. Czytało się bardzo przyjemnie i szybko, to był dobrze spędzony czas. Historia może nie była wybitnie skomplikowana, ale miała momenty zaskakujące i całość trzymała w napięciu. Dla mnie minusem była Katy, która potrafiła mnie zirytować, oraz to, że autorce nie udało się uniknąć cukierkowatego, zupełnie sztucznego obrazu podróżowania. Powieliła wiele schematów, które spotkać można w książkach z motywem podróży, ale w rzeczywistości już nie bardzo. Chociaż w tym przypadku było to zjadliwe i nie irytowało tak bardzo jak wszystkie te zagubione bohaterki wyjeżdżające do Zakopanego i trafiające pod opiekuńcze skrzydła babć-góralek, od których aż gęsto na naszym polskim podwórku.

    Pewne włoskie lato to ciekawa i wyróżniająca się oryginalnością historia z włoskimi kadrami w tle. Akcja kręci się wokół jednego tajemniczego motywu, który trzyma w niepewności aż do końca książki. Czy jednak dla niego warto sięgnąć po książkę? Tylko dla niego - nie. Ale całość - Carol, zmieniająca się relacja matki z córką, barwne opisy Positano - tworzą przyjemną mieszankę, która przeniesie nas w sam środek lata. Polecam dla rozrywki i odprężenia.

poniedziałek, 2 października 2023

[176] Annabel Monaghan - Nora, tego nie ma w scenariuszu

 

Annabel Monaghan Nora tego nie ma w scenariuszu

"Nora, tego nie ma w scenariuszu" - Annabel Monaghan

Wydawnictwo Insignis, 2023 rok

przeczytane: 08/2023

 7/10*

 

   Nora to bohaterka, której siły każdy mógłby pozazdrościć. Po tym, jak jej mąż porzucił ją i dzieci nie załamała się, a zakasała rękawy i swoją tragiczną historię przekuła w scenariusz filmowy, a własny ogródek - w plan filmowy. Tym sposobem poznała Leo, aktora grającego jej męża, z którym z czasem zaczyna ją coś łączyć.

Annabel Monaghan Nora tego nie ma w scenariuszu

    Bohaterowie tej książki są naprawdę wspaniali. Tacy prawdziwi, tacy nieidealni. Nora jest samotną matką, porzuconą (na dobre) przez męża, ale w niczym jej to nie przeszkadza. Nie boi się żyć, nie biczuje się za to co się stało. Szybko otrząsnęła się po nieudanym związku i ruszyła dalej. I to z przytupem! Świetnie się o niej czyta. Jej siłę widać w jej działaniach. W tym, że jest taka zwyczajna, a jednak niezwykła. Że nie została wykreowana na nierealną istotę toczącą wewnętrzne boje. Nora odczuwa pragnienie, strach, upokorzenie. I reaguje bardzo normalnie na wszystkie te uczucia. To mi się podoba, bo taką osobę zdecydowanie mogę zrozumieć. Również Leo to bardzo dobrze napisana postać. Gwiazdor filmowy, który przechodzi trudne chwile i pragnie trochę spokoju i normalności. Motyw ten może wydawać się trochę naiwny, ale obiecuję, że wyszedł bardzo dobrze i świetnie wpasował się w historię. 

 

Annabel Monaghan Nora tego nie ma w scenariuszu

    W książce nie brakuje zabawnych zbiegów okoliczności i wzruszających momentów. Jest jedna wielka drama, ale po niej dalej można spodziewać się happy endu - pod tym względem jest to bardzo schematyczna opowieść. Czyta się świetnie, zapewne dzięki bohaterom. Ale fabuła również jest dopracowana. Akcje toczy się równomiernym tempem, nie ma momentów nudy. Zakończenie - satysfakcjonujące. Śmiało mogę polecić wam Nora, tego nie ma w scenariuszu. To dobra rozrywka, niezbyt angażująca, ale pozwalająca miło spędzić czas.