piątek, 28 lipca 2023

[150] Amber Garza - Chcę twojego życia

 

Amber Garza Chcę twojego życia
 

"Chcę twojego życia" - Amber Garza

Wydawnictwo Marginesy, 2023 rok

przeczytane: 06/2023

9/10*

    Chcę twojego życia to książka, która kilka razy wyprowadziła mnie na manowce. Łudziła, podsuwała wskazówki, a później zaskakiwała. Thriller idealny, w którym nikt nie jest tym za kogo się podaje.


    Kelly Medina otrzymuje pewnego dnia telefon z przychodni, z którego wynika, że w jej mieście mieszka inna Kelly Medina - matka malutkiego dziecka. Kobieta zaczyna coraz więcej o niej myśleć, aż w końcu ta druga staje się jej obsesją. Kiedy ją poznaje, postanawia się z nią zaprzyjaźnić i jej pomóc. Tylko czy jej zamiary rzeczywiście są przyjacielskie? Czy nie chodzi tu raczej o zazdrość i odebranie czegoś młodszej kobiecie, tak do niej podobnej ale wciąż mającej przed sobą całe życie?

Amber Garza Chcę twojego życia


    Od początku można wyczuć, że z Kelly jest coś nie tak. Narracja pierwszoosobowa wpuszcza nas do głowy kobiety gdzie widzimy, że przeszłość skrywa wiele tajemnic wpływających na teraźniejszość. Kelly wydaje się mocno rozchwiana i pozbawiona większego sensu w życiu. Kiedy poznaje swoją imienniczkę, skupia się na niej. Jej otoczenie zwraca jej uwagę, że to zainteresowanie młodą kobietą jest niezdrowe. Ale i oni i czytelnicy nie widzą całego zagrożenie. Widzą tylko to co z wierzchu, gdy tymczasem intryga sięga dużo głębiej.

Amber Garza Chcę twojego życia

 

    Książka podzielona jest na trzy części, z których dwie są pisane z punktu starszej Kelly, a jedna młodszej (w tym momencie zaczynam się wahać, czy nie było tam jeszcze fragmentu pisanego z punktu widzenia męża pierwszej kobiety, ale ponieważ słuchałam audiobooka, już tego nie sprawdzę). Pierwsza część podobała mi się najbardziej. Fascynujące było obserwowanie narastania szaleństwa kobiety i obserwowanie, jak coraz bardziej przekraczała granice.

    Rozwiązanie zagadki i zakończenie książki to dwie odrębne sprawy, ale obydwie mnie usatysfakcjonowały. W pewnym momencie zaczęłam się domyślać w którą stronę może to pójść, ale i tak byłam zaskoczona. Książka mnie naprawdę wciągnęła i okazała się bardzo dobry thrillerem. Polecam.

czwartek, 27 lipca 2023

[149] Alex Finlay - The Night Shift

Alex Finlay The Night Shift
 

"The Night Shift" - Alex Finlay

Wydawnictwo Czarna Owca, 2023

przeczytane: 07/2023

 8/10*

    Mimo że jest to druga książka Alexa Finlaya o agentce federalnej Sarah Keller, jej akcja toczy się wcześniej niż w W otchłani strachu. Obie części łączy jednak tylko ta jedna postać i można je czytać w dowolnej kolejności. Tym razem Keller zajmuje się sprawą morderstwa sprzed lat. W sylwestrową noc na przełomie roku 1999 i 2000, w miejscowej wypożyczalni kaset wideo, zostaje brutalnie zamordowanych czworo młodych ludzi. Tylko jednej dziewczynie udaje się przeżyć atak. Przez błąd pracowników wymiaru sprawiedliwości, sprawca wychodzi na wolność i znika. Ta głośna sprawa, która nie doczekała się rozwiązania - sprawca nigdy nie został osądzony ani ukarany - jest powiązana z najświeższą zbrodnią, łudząco podobnym morderstwie na nocnej zmianie w lodziarni. Znów zginęli wszyscy oprócz jednej dziewczyny. Pojawia się też więcej wskazówek co do tego, że może to być dzieło tego samego sprawcy lub też naśladowcy.

Alex Finlay The Night Shift

    Coś, co zaczyna się jak łatwa do rozwiązania zagadka, z czasem coraz bardziej się komplikuje. Wychodzą na jaw smutne tajemnice, które sprawiają, że ofiary stają się nagle bardziej realne, a my im coraz bardziej współczujemy. Mimo że styl autora pozostaje taki sam i dalej nie ma tu tego ładunku emocjonalnego, którego można by się spodziewać, to sama historia nie pozostaje bez echa i budzi w czytelniku współczucie.


    Oprócz agentki Keller, śledzimy losy Elli, dziewczyny która w 1999 roku przeżyła atak na wypożyczalnię, oraz Davida, brata mężczyzny podejrzanego o ten brutalny napad, ukrywającego się od wielu lat. Są to postaci budzące wiele sympatii. Wiele w swoim życiu doświadczyli, to jednak nie zepsuło ich charakterów i w dalszym ciągu udało im się pozostać empatycznymi, skorymi do pomocy osobami. Ich wkład w śledztwo jest znikomy, ale niezaprzeczalnie akcja bez nich nie posunęłaby się do przodu.

Alex Finlay The Night Shift

    Jeśli miałabym wybierać, fabuła The Night Shift podobała mi się nawet bardziej niż W otchłani strachu. Tam akcja przypominała trochę film sensacyjny, z wielkimi pościgami, wybuchami i spektakularnymi zwrotami akcji. Tutaj było spokojniej, było za to więcej małych elementów układanki, z których udało się zbudować akcję pełną napięcia. Scena końcowa znów była jak dla mnie odrobinę zbyt melodramatyczna, a zachowanie Keller zupełnie nieracjonalne. Ale w ogólnym rozrachunku zarówno rozwinięcie jak i zakończenie akcji mi się podobało. Do ostatniej chwili nie odgadłam rozwiązania zagadki, ale zadziałał chyba mój instynkt, bo już w chwili pojawienia się pewnej postaci poczułam do niej pewien niesmak i byłam pewna, że niejedno ma ta osoba za uszami, i że na nią lepiej uważać. Okazało się, że miałam rację.

Alex Finlay The Night Shift

    The Night Shift to dobrze zaplanowany i poprowadzony kryminał z angażującą umysł zagadką i ciekawymi postaciami. Wręcz ultrakrótkie rozdziały i przeskakiwanie akcji od jednego bohatera do drugiego sprawiają, że tym trudniej się od niej oderwać. I w końcu nie wiadomo kiedy, a już się książkę kończy. Zdecydowanie polecam.


Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.

piątek, 21 lipca 2023

[148] Alex Finlay - W otchłani strachu


Alex Finlay W otchłani strachu

"W otchłani strachu" - Alex Finlay

Wydawnictwo Czarna Owca, 2022

przeczytane: 07/2023

 7/10*

    Matt jest skłócony z ojcem i jego stosunki rodzinne są bardzo oziębłe. Kiedy dochodzi do tragedii, i jego rodzice oraz młodsi siostra i brat giną w skutek nieszczęśliwego wypadku podczas urlopu w Meksyku, jego żal jest jeszcze większy. Matt żałuje wszystkich przykrych słów i tygodni milczenia, bo wie, że już tego nie naprawi. Ponieważ jego rodzina zginęła poza granicami kraju, w całą historię automatycznie zostaje wmieszane FBI. Agentka Keller przekazuje mu złe nowiny a następnie informuje o pewnych podejrzeniach, że być może wypadek wcale nie był nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a zaplanowanym morderstwem. Rodzina Matta od początku wydawała mi się skomplikowana. Chociaż pewnie każda rodzina taka byłaby, gdyby móc się jej lepiej przyjrzeć i odkryć kilka jej sekretów - albo chociaż fakt, że jakieś sekrety istnieją.

    Od początku niezmiernie ważny jest wątek starszego brata Matta, który odsiaduje wyrok za morderstwo swojej ciężarnej dziewczyny. Matt, przekonany o jego winie, nigdy nie był wsparciem dla rodziców i swojej siostry Maggie, którzy od lat walczyli o sprawiedliwość dla Danny'ego, który według nich był niewinny. Czytelnik musi sam zdecydować, komu wierzy. Wyrokowi sądu i trzeźwo myślącemu Mattowi, czy może równie pewnemu swoich racji, ale zdradzającemu oznaki szaleństwa ojcu i parze filmowców, którzy z historii Danny'ego stworzyli  popularny serial. 

Alex Finlay W otchłani strachu

    Akcja książki rusza z kopyta już od pierwszych stron. Dwoje głównych bohaterów, Matt i agentka Keller, ani na moment nie mogę przystanąć, ciągle bowiem pojawiają się nowe fakty i dochodzi do zdarzeń, które karzą im szukać jeszcze głębiej. Z każdym rozdziałem sprawa śmierci rodziny Pine oraz zabójstwo Charlotte, za które wyrok odsiaduje Danny, zaczyna coraz więcej łączyć. A przynajmniej tak się wydaje. Czy jednak wszystkie przekazywane bohaterom - i czytelnikowi - informacje są prawdziwe, czy nie są służą tylko zmyleniu i wpuszczeniu w maliny? Przyznaję, dawałam się nabrać. Składałam z podanych informacji jakiś obraz całości a później okazywało się, że to jednak nie tak, że za łatwo mi poszło i że jednak muszę jeszcze poczekać.

Alex Finlay W otchłani strachu

    Książka składa się z bardzo krótkich rozdziałów i to sprawia, że tempo akcji wydaje się jeszcze szybsze. Ciągle krąży się od jednego bohatera do drugiego, poznając historię z jego punktu widzenia, i to w dwóch liniach czasowych - sprzed oraz po śmierci rodziny Matta. I tak aż do emocjonującego zakończenia. Rozwiązanie zagadki bardzo mi się podobało, a także to, jak agentka Keller do niego doszła. Fragmenty z jej udziałem pokazały, jak w gruncie rzeczy powoli postępują śledztwa, ile biurokracji jest po drodze i że nie zawsze wystarczy się schylić, by odkryć od razu ślad prowadzący do sprawcy. Postać Keller to równa babka, która jest sumienna i uczciwa, potrafi w sobie znaleźć współczucie i nie poświęca wszystkiego, byle tylko po trupach dojść do celu - do awansu. Jedyny zgrzyt w tej książce miałam w jednej z ostatnich scen, w tej, w której prawda zostaje wyznana i ostatecznie zagadki się rozwiązują. Zbyt melodramatycznie dla mnie to wypadło. Bohaterowie byli tu bardzo nienaturalni, a ciąg dalszy intryg, zwłaszcza czarnego charakteru, napisany był jakby w pośpiechu i brakło mu zupełnie logiki. Gdyby jakimś cudem akcja potoczyła się w tym kierunku i te plany wprowadzono by w życie - byłoby to tak nieracjonalne i tak zupełnie niemożliwe, że nijak nie pasowałoby do reszty książki. Drugim minusem książki, który odczułam, to zupełny brak ładunku emocjonalnego. Przez to książkę czyta się trochę sucho. Akcja jest, zagadka jest, ale brak emocji nie pozwala zaangażować się w historię w stu procentach.

Alex Finlay W otchłani strachu

    Mimo to, zdecydowanie polecam książkę. Ma skomplikowaną fabułę i zagadki, przy rozwiązywaniu których będziecie się świetnie bawić. Po drodze poznacie wielu bohaterów, których naprawdę da się lubić. Nie wiem jak wy, ale ja mam już trochę dość znerwicowanych, niemiłych detektywów z wypaleniem zawodowym i mnóstwem problemów osobistych. Keller to taka ciepła osoba, że jej sposób prowadzenia śledztwa wydaje się zupełną nowością. Dlatego strasznie się ucieszyłam, że w następnej książce autora to również ona jest jedną z dwóch wiodących postaci. Jeśli lubicie kryminały z zaskakującym zakończeniem i dobrze poprowadzoną akcję, sięgnijcie po "W otchłani strachu". Nie pożałujecie.


Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.



środa, 19 lipca 2023

[147] Travis Baldree - Legendy i latte

 

Travis Baldree Legendy i latte

  "Legendy i latte" - Travis Baldree

Wydawnictwo Insignis, 2023

przeczytane: 06/2023

7/10*

 Być może lato nie jest najlepszą porą na Legendy i latte, ale ja jakoś niespecjalnie trzymam się pór roku przy doborze książek. Tej książki wysłuchałam jako audiobooka pracując w palącym słońcu w ogrodzie, a i tak zamarzyła mi się aromatyczna, gorąca kawa i bułeczka cynamonowa.

    Legendy i latte to fantastyka, ale głównie ze względu na miejsce akcji i bohaterów. Ci przedstawiają barwną mieszankę istot magicznych. Ludzi tam jak na lekarstwo. Cała akcja kręci się wokół kawiarni. Główna bohaterka przybywa do miasta, które nie słyszało nigdy o kawie, i otwiera biznes, który od jakiegoś czasu był jej marzeniem. Kawiarnia powoli się rozkręca, zdobywa nowych klientów i wrogów. Cały czas akcja jest wolniutka i dość przewidywalna. Nie ma spektakularnego zakończenia czy nagłych zwrotów akcji. Gdyby chcieć jednym zdaniem podsumować książkę, jest ona po prostu o kawiarni. I tyle.

Travis Baldree Legendy i latte

 

    Klimat książki jest bardzo przyjemny. Jak w kawiarni, jest przytulnie. Sugestywne opisy zapachów i smaków sprawiają, że ślinka zaczyna cieknąć i nabiera się gwałtownej ochoty na pieczenie cynamonowych bułeczek, nawet w upalny dzień (gdyby nie zamknięte sklepy przysięgam, popędziłabym po składniki i zaczęła piec). Przy tej książce można odpocząć. Przez to, że to jednak fantastyka, można poczuć jakby czytało się baśń. Bo tak dobrze idzie bohaterom pokonywanie przeciwności losu i tak dobrze się wszystko kończy.

    Jeśli lubicie sięgnąć czasem po takie książki otulacze, gorąco polecam Legendy i latte. Nie nastawiajcie się jednak na skomplikowaną akcję, a raczej na długie opisy prostych scenek rozgrywających się w kawiarni. Przy tej książce można się uśmiechnąć i odprężyć. Dobrze też się tego słucha jako audiobooka, bo można w tym czasie zająć się czymś innym - na książce nie trzeba się mocno skupiać, żeby śledzić akcję. Podsumowując, polecam. Mnie się książka podobała.

wtorek, 18 lipca 2023

[146] Letycja Gall - Długa letnia noc

 

Letycja Gall Długa letnia noc

"Długa letnia noc" - Letycja Gall

Wydawnictwo Psychoskok, 2023

przeczytane: 04/2023

3/10*

    Długa letnia noc to opowieść o grupie zupełnie różnych osób, którzy wspólnie doświadczyli magicznego ale też traumatycznego przeżycia. To jedno wydarzenie sprzed lat oraz świadomość, że są jedynymi strażnikami tajemnicy i tylko ze sobą mogą o niej rozmawiać, łączy ich na zawsze. Mężowie dwóch bohaterek, będący poza grupą, nie chcą się pogodzić z ciągłymi tajemnicami i wspólnie postanawiają je odkryć.

    W książce są dwie osie czasowe. Mamy teraźniejszość, w której dwaj mężczyźni próbują poznać prawdę co do przeszłości swoich żon i po nitce do kłębka odkrywają coraz więcej szczegółów. Mamy też wątek będący retrospekcją, gdzie czytelnik z "pierwszej ręki" poznaje tajemnicę pewnego spotkania przypadkowej grupy ludzi i ich wspólnych doświadczeń. W książce występuje bardzo wielu bohaterów, trudno też wskazać tych najważniejszych. Być może Greta mogłaby być uznana za oś historii, ponieważ poświęcono jej trochę więcej uwagi, miejsca i czasu. A więc na początek - o Grecie.

Letycja Gall Długa letnia noc

    Gretę poznajemy powoli. Najpierw jest tylko twarzą na zdjęciu, później zyskuje imię i skąpe informacje. W pewnym momencie jednak akcja zaczyna się kręcić wokół niej  i historia jest przedstawiana z jej perspektywy. Ten fragment podobał mi się najbardziej. Mimo że akcja tu była bardzo spokojna, żadnych zwrotów czy wielkich odkryć, to jednak czytając o dziwnej przypadłości miałam dreszcze. Po prostu czułam to gorące, letnie powietrze z zapowiedzią gwałtownej burzy. Niesamowicie klimatyczny był to fragment, który idealnie oddał uczucie zagrożenia, oczekiwania, jakiegoś fatum, które czeka na Gretę i przed którym ta już się nie obroni. Mimo że w późniejszych scenach zagrożenie było realne, to jednak te fragmenty wywarły na mnie największe wrażenie.

    Na początku książki trudno się wciągnąć. Perspektywa dwóch mężczyzn nie podobała mi się, bo tych bohaterów nie dało się polubić. Byli nieprzyjemni i nudni, do końca książki zachowywali się bardzo nieautentycznie. Niestety, ale bohaterowie to chyba najsłabszy punkt tej książki. Może dlatego, że było ich aż tylu? Oprócz Grety wszyscy byli na tyle bezbarwni, że się mieszali, albo też strasznie sztuczni, zwłaszcza Kora - nieprawdziwa jak niebieskie wrzośce. W wielu scenach obecnych było za dużo osób i autorka rozstawiała ich jak pionki po planszy, opisując ich pozycje. To wprowadzało tylko chaos, a ja zaczynałam sobie życzyć, żeby ci zbędni, którzy tylko siedzą i nic nie wnoszą do historii, poszli sobie precz.

    Długa letnia noc to fantastyka luźno sięgająca do słowiańskich wierzeń. Wędrując rozległymi, polskimi lasami z dala od siedzib ludzkich, można zacząć wyobrażać sobie i czuć te same strachy co bohaterowie. Podobał mi się ten klimat i to jak łatwo obrazy pojawiały się w mojej głowie. Ta fantastyka zawierała dużo horroru i to było ogromnym plusem. Była wciągająca, ponieważ najpierw pojawiło się dużo pytań i tajemnic, czytałam więc aby jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego.

Letycja Gall Długa letnia noc

    Kiedy tajemnica letniej nocy zaczęła się wyjaśniać, poczułam rozczarowanie, ponieważ wiele ważnych zagadnień zostało przemilczanych i nie otrzymałam odpowiedzi na ważne pytania. Dlaczego? Jak działała magia w tej wersji świata? Dlaczego bohaterowie potrafili poprosić o ręczniki a o mapę, broń czy ogień już nie? Dlaczego nawet o odpowiedzi prosić nie umieli?  Bohaterowie zachowywali się tak nierealnie, że czekałam na moment, kiedy okaże się, że zostali potraktowani jakimś narkotykiem, który wyłączył w nich naturalne instynkty: uwolnić się, sprawdzić granice, poznać odpowiedzi. Takie zachowanie jest dla mnie zupełnie nie do przyjęcia w jakiejkolwiek książce, to po prostu coś, co zostało bardzo niedopracowane i w tej formie pozostawione. Skoro autorka nie potrafiła wczuć się w sytuację bohaterów w danej chwili, czytelnik tym bardziej tego nie zrobi.

    Na koniec pojawia się kolejny zaskakujący fragment - bajka Grety. Byłaby dobrym zakończeniem gdyby nie wstawki scen z teraźniejszości, w którym znów objawiła się najsłabsza strona książki - bohaterowie i sceny grupowe, w których bohaterowie są przedstawieni, rozlokowani i na tym ich rola się kończy. Podsumowując, historia miała potencjał. Była oryginalna i osadzona w świecie, który mógł wywołać dreszcze u czytelnika. Niestety, przy spisywaniu jej coś poszło nie tak, zwłaszcza w kwestii bohaterów. Byli sztuczni, irytujący i zachowujący się zupełnie nieadekwatnie do historii, przez co po prostu zablokowali jej rozwój. Za mało też było wyjaśnień jak właściwie działa ten świat - bajka Grety niosła nadzieję, że coś się wyjaśni, ale niestety nie. Gratuluję autorce pomysłu i zapału, by go spisać, nie mogę jednak z czystym sumieniem polecić Długiej letniej nocy. Ta historia może zyskać, jeśli zostanie solidnie poprawiona, zwłaszcza w kwestii bohaterów - ich charakterów, zachowań i dialogów. W takiej formie nie mogę jej jednak dobrze ocenić.


Dziękuję autorce za elektroniczną wersję książki do recenzji.


środa, 12 lipca 2023

[145] Anna Szczęsna - Lato z Ritą


Anna Szczęsna Lato z Ritą

 

"Lato z Ritą" - Anna Szczęsna

Wydawnictwo Filia, 2023

przeczytane: 06/2023

6/10*

    Piękna, kolorowa okładka i tytuł obiecują lekturę idealną na lato. Po opisie spodziewałam się historii lekkiej i zabawnej, może mało poważnej ale z pewnością podnoszącej na duchu. I dokładnie to dostałam. Akcja Lata z Ritą toczy się w Starej Dobrej - małej miejscowości, w której każdy każdego zna i lubi wiedzieć wszystko o swoich sąsiadach. Kiedy do jednego z mieszkań na rynku wprowadza się nowa mieszkanka, nawet nie zdająca sobie sprawy z tego jaką sensacją się stała, oczy wszystkich zostają zwrócone na nią. Niedługo potem zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Mężczyźni w Starej Dobrej zmieniają się - na lepsze! Ale skoro nagle zaczynają pomagać w domowych obowiązkach, są szarmanccy, przynoszą kwiaty i prawią komplementy, to może coś nabroili? 

 

Anna Szczęsna Lato z Ritą

    Głównymi bohaterami są cztery kobiety, dwie młode i dwie starsze, które sądziły, że nic już ich w życiu nie zaskoczy. Czas jednak pokazuje, że w każdej chwili można coś zmienić - w sobie, w relacjach z bliskimi, podjąć nowe wyzwania. Czasami potrzeba odwagi, a czasami pomocnej dłoni. Ale kiedy już sobie uświadomimy, że tych zmian chcemy, wszystko jest możliwe.

    Fabuła nie jest skomplikowana ani trzymająca w napięciu. Owszem, mamy sekret Rity, ale jego łatwo jest się domyślić. Większość czytelników wyczuje, kogo z bohaterów ponosi wyobraźnia i czyimi domysłami nie należy się kierować. To opowieści o kilku osobach, urywki z ich życia, które przez moment splatają się ze sobą. Sporo w niej zabawnych scenek, które napisane zostały z umiarem i nie stały się żenujące.

Anna Szczęsna Lato z Ritą

    Książkę czyta się (lub słucha, jak w moim przypadku) bez zbytniego zaangażowania. To dobra pozycja do zapoznania się z nią podczas relaksu na leżaku w ogrodzie lub na plaży. Jest w niej sporo ciepełka i takiego "poklepania po pleckach". Lektura nie wstrząsa, ale uspokaja, wywołuje uśmiech i szybko ulatuje z pamięci. Może do następnego lata już jej nie będę pamiętała, ale cieszę się, że ją poznałam, i polecam na lato.

piątek, 7 lipca 2023

[144] Piotr Jedliński - Wiedźmy z Dechowic

 

Piotr Jedliński Wiedźmy z Dechowic

"Wiedźmy z Dechowic" - Piotr Jedliński

Wydawnictwo Initium, 2022 rok

przeczytana: 06/2023

7/10*

    Na te najcieplejsze dni, kiedy nawet wysiłek włożony w czytanie książek lubię sobie ograniczyć, idealne są wszystkie lekkie i zabawne lektury, z mniej skomplikowanymi fabułami i charakterami postaci, przy których mogę się po prostu pośmiać i odprężyć. Wiedźmy z Dechowic to dokładnie ten typ lektury. Na polskich wsiach pewnie cięgle jeszcze można spotkać te, które wiedzą - wiedźmy. Bohaterki książki są również ich przedstawicielkami, to czarownice pełną gębą. Rzucają uroki, warzą eliksiry i spotykają się z siostrami na sabatach. A także rozwiązują zagadki detektywistyczne. 

Piotr Jedliński Wiedźmy z Dechowic

    Wiedźmy z Dechowic składają się z czterech odrębnych historii, powiązanych luźno ze sobą. Każda z nich ma różny charakter. Raz chodzi o rozwiązanie zagadki morderstwa, a raz o rozwiązanie problemu natury magicznej. Jedna z części to historia życia najstarszej z wiedźm. Wszystkie kręcą się wokół czterech kobiet, ale bohaterów jest dużo więcej. Ich charaktery nie są jednak wybitnie skomplikowane i według mnie nikt nie wybija się na pierwszy plan.

    Książka pełna jest prostego humoru, drobnych uszczypliwości i sarkazmu. Czyta się szybko, ale też łatwo przy niej rozprasza. Momentami humor może lekko irytować, tak bardzo prosty się wydaje. Jeśli czytaliście Jakuba Wędrowycza, to tu znajdziecie coś podobnego, bardziej jednak ukulturalnionego, bo bohaterowie ogromnie się różnią. Starsze panie prowadzą inne życie, są częścią ucywilizowanej społeczności. To nie jest historia najwyższych lotów, bo to nie ten gatunek. Tu miało być przede wszystkim śmiesznie. I jest. 

Piotr Jedliński Wiedźmy z Dechowic

 

    Jest tu mnóstwo stereotypowego przedstawienia mieszkańców wsi - głównie jako niezbyt rozgarniętych ale poczciwych i o wielkich sercach głupków. Można się o to obrażać, ale po co? Ten humor czasami może też zażenować. Dlatego przed lekturą lepiej wyjąć kij z d*** i po prostu nastawić się, że kultury wysokiej to tu nie uświadczymy. Wtedy zabawa jest dużo lepsza. Może nie zapłaczemy ze śmiechu, ale odrobinę się "odmóżdżymy" i odpoczniemy.



czwartek, 6 lipca 2023

[143] Maria Zdybska - Wyspa mgieł (Krucze serce, tom 1)

Maria Zdybska Wyspa mgieł


"Wyspa mgieł" - Maria Zdybska

Wydawnictwo Inanna, 2017 rok

przeczytane: 2022

5/10*

     Niestety, ale w tej recenzji nie będę mogła skupić się na samych pochwałach. Książkę na początku czytało się dobrze, ale z czasem męczyła mnie coraz bardziej i coraz bardziej się dłużyła. Nie znalazłam w niej tego, na co czekałam od początku. Nie poprawiło się też to co mnie irytowało. Pierwszy tom doczytałam do końca, ale z pewnością nie sięgnę po kolejny. Jeśli jednak autorka napisze kiedyś inną serię, na pewno ją sprawdzę.

    Co było największym problemem w książce? Brak przemyślanej fabuły. Lirr, przybrana córka pirata mieszkająca jako zakładniczka na zamku, zostaje wysłana w podróż, z której ma przywieźć coś dla królowej. Większość książki opisuje jej podróż i przygody podczas niej. Lirr poznaje istoty nadprzyrodzone, zostaje wystawiona na wiele prób, zostaje zdradzona i oszukana. Jednym słowem: dzieje się. I to akurat wyszło dobrze. Podróż była pełna niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Tylko tak bardzo brakowało mi wyjaśnień, w praktycznie każdej sytuacji. Za każdym razem kiedy coś się dzieje, Lirr podejmuje jakąś decyzję, w mojej głowie rodziły się setki pytań. Dlaczego? Skąd taki pomysł? A nie da się inaczej? Kim jest ta osoba i jakie ma zamiary? Jakie są jej motywy? 

Maria Zdybska Wyspa mgieł

    Przy jednoczesnym braku fundamentalnych opisów motywacji, znaczenia i konsekwencji, aż raziły w oczy ozdobniki, których było momentami więcej niż właściwej akcji. Opisy spojrzeń , głosów, uśmiechów, kroków, obrotów, potrząsań włosami, koloru skrzydeł... Aż nie sposób wymienić wszystkich elementów, które zostały opisane z taką starannością. Tych wtrąceń było tyle, że wprowadzały chaos, zwłaszcza w dialogach. Bohaterowie potrafili wymienić ze sobą kilka zdań, a trudno było zrozumieć rozmowę w gąszczu opisu ich drobnych ruchów.

Maria Zdybska Wyspa mgieł

    Ostatnim, niewątpliwie najbardziej przeszkadzającym w czytaniu elementem, była Lirr. Najgorszy typ postaci, które niestety dalej dobrze się mają i mnożą zwłaszcza w fantastyce. Bo tam pasuje bohaterka harda, zadziorna, bezczelna, odważna. Niestety, Lirr została zepsuta i była po prostu kapryśną gówniarą. Jej zachowanie było idiotyczne - w najlepszym razie naiwne. Ale żeby nie było, że czytanie Wyspy mgieł był taką katorgą. Styl autorki jest bardzo dobry, zwłaszcza jak na debiut, dlatego z pewnością sięgnę po inne jej książki.

wtorek, 4 lipca 2023

[142] Jennifer L. Armentrout - Obsydian

Jennifer L. Armentrout Obsydian


"Obsydian" - Jennifer L. Armentrout
Wydawnictwo Filia, 2014 rok
przeczytana: 06/2023
1/10*

     Przy mnie Zmierzchu się nie obraża. To klasyka. Książka, która zapoczątkowała pewną erę w historii czytelnictwa. Od Edwarda zaczęły się te tłumy przystojnych i zakochanych w zwyczajnych nudnych dziewczynach wampirów, wilkołaków, elfów czy aniołów. Jasne, wcześniej też były pisane takie książki. Ale w Polsce to Zmierzch rozpoczął tę modę. Całe liceum i początek studiów zaczytywałam się takimi historiami i zawsze będę je wspominała z pewnym rozrzewnieniem. Dlatego też miałam takie ogromne nadzieje, kiedy sięgałam po "Obsydian". Bo to miała być dla mnie podróż w przeszłość.

    I w sumie, to była podróż w przeszłość. Ale nie do czytanych książek, a fanfików - pisanych przez bardzo młode dziewczyny, które może i miały całkiem dobry styl, ale zero wyczucia, zero redakcji, zero umiaru we wtykaniu niemożliwości. Obsydian to bardzo kiepska historia, ponieważ mimo że objętościowo jest to całkiem spore tomiszcze, treści jest w niej malutko.

Jennifer L. Armentrout Obsydian

    Główną bohaterką jest nastoletnia Katy, nowa w miasteczku. Dziewczyna kocha książki i prowadzi bloga z recenzjami. Od razu dostała u mnie za to dodatkowego plusika. To zupełnie najzwyczajniejsza dziewczyna - ani brzydka, ani ładna, ani głupia, ani mądra. Ma swoje ulubione zajęcia, ma słabości, popełnia błędy i robi głupoty. Ale jest młoda, hormony szaleją, ciągle jeszcze uczy się życia i próbuje nowości. Jasne, mówi jedno robi drugie, ale akurat w jej przypadku aż tak bardzo to nie razi. W przypadku Obsydianu od razu wiadomo co to będzie za historia, i tu po prostu inna bohaterka by się nie odnalazła. Katy jest w porządku.

    Ale męski bohater, Daemon, to po prostu dno i wodorosty. On jest tak zupełnie bez sensu napisany, jego dialogi tak idiotyczne, że naprawdę miałam ogromną nadzieję, że to była kwestia tłumaczenia, i może jego kwestie w oryginale brzmiały inaczej - zabawnie? mądrze? może była tam jakaś gra słów, której tłumaczowi nie udało się przełożyć na język polski? Daemon przez całą książkę zachowuje się jak kogut. Jak nastolatek, który nagle znalazł się razem z grupą kolegów wśród dziewczyn, i leci z popisówą. Tak żałosną, że ze wstydu oczy same się zamykają.

Jennifer L. Armentrout Obsydian

    Największym minusem książki jest jednak fabuła - jej praktycznie nie ma. Katy przeprowadza się do nowego miasta, poznaje Daemona, który skrywa jakąś niebezpieczną tajemnicę. Dziewczyna w końcu ją poznaje i przez to jest zagrożona. Więc Daemon musi ją chronić, z kimś walczyć, kogoś pokonać. Stara śpiewka i wszystkim dobrze znany schemat. Pomysł nie taki zły, nawet pomijając jego powtarzalność, ale dopracowanie? Leży. Zero konsekwencji. Zero logiki. Zero wytłumaczenia. Pominięcie wielu istotnych aspektów na rzecz idiotycznych słownych przepychanek Katy i Daemona. Tyle stron, a tak mało treści.

     Z trudem dobrnęłam do końca i nie zamierzam już do tej serii wracać. Nikomu też nie polecę, a wręcz przeciwnie - odradzam serię Lux. Tu naprawdę nie ma czego szukać. Ani porządnej fantastyki, ani zagadki kryminalnej, ani akcji, ani dobrze rozwiniętego romansu. To historyjka o nastolatkach dla nastolatków, w której cała akcja dzieje się i prze do przodu tylko po to, żeby on i ona mogli się pocałować - cała reszta to nieistotne tło, o które autorka zupełnie nie zadbała.

poniedziałek, 3 lipca 2023

[142] Rebecca Ross - Rzeka zaklęta


Rebecca Ross Rzeka zaklęta

"Rzeka zaklęta" - Rebecca Ross

Wydawnictwo Muza, 2023 rok

przeczytane: 04/2023

9/10*

    Cadence to wyspa, na której rządzą duchy żywiołów, a magia obecna jest w życiu jej mieszkańców. Na Wschodzie mieszka klan Tamerlaine, na Zachodzie Breccanie, a przestąpienie granicy pomiędzy dwoma skrajnie różnymi krainami jest niedozwolone. Jack Tamerlain wraca po dziesięciu latach nauki na kontynencie na tajemnicze wezwanie swojego lairda. Chce szybko wypełnić obowiązek wypełnienia rozkazu przywódcy klanu i wrócić do swojego spokojnego, bezpiecznego życia jako wykładowca. Nie wie, że to, co planował jako krótką wizytę w domu, przerodzi się w pełną niebezpieczeństw przygodę i zaowocuje tyloma zmianami, że Jack z ostatnich rozdziałów zupełnie nie będzie przypominał Jacka z rozdziału pierwszego.

Rebecca Ross Rzeka zaklęta


    Rzeka zaklęta ma niesamowity, baśniowy klimat. Bohaterowie żyją w krainie, gdzie duchy wody, ziemi i powietrza mogą komuś sprzyjać i pomagać, albo wręcz przeciwnie - zwodzić, mylić drogę, kusić i w końcu zabijać. Mają silne poczucie przynależności do własnego klanu, ogromną nienawiść do wrogów i zdolność cieszenia się z prostych spraw. Ta historia mogłaby być idylliczna, gdyby nie cień rzucony na wszystkich Tamerlainów - porwania bezbronnych dziewczynek. Początek akcji to błądzenie we mgle, powolne poznawanie wyspy, jej zwyczajów i mieszkańców, legend i magii. Czytelnik ma mnóstwo okazji by domyślić się, kto stoi za porwaniami, zanim dojdzie do tego którykolwiek z bohaterów. 

Rebecca Ross Rzeka zaklęta

    Historia zaczyna się bardzo prosto i wtedy wydaje się, że w książce dominować będzie niezwykła atmosfera wyspy, i że to na jej dziwy będzie kładziony największy nacisk, z lekkim pominięciem fabuły. Ale im dalej w las, tym drzew jest więcej. I tak z pozoru jednowątkowa historia staje się dużo bardziej skomplikowana, niż zapowiadał to początek. Jest oczywiście kwestia porwań dziewczynek, ale też tajemnice matki Jacka, jego poplątana relacja z Adairą, traktat pokojowy z Zachodem, związek Torina i Sidry, i wielka tajemnica sprzed lat, która została wpleciona i precyzyjnie połączona z innymi wątkami. 

    Fabuła książki jest wielowątkowa, ale poziom jej skomplikowania nie jest najwyższy i z łatwością można śledzić akcję, nie gubiąc się ani na moment. To raczej lekka lektura, nie wymagająca dużego wysiłku. Pewnie można by niektóre wątki rozwinąć i lepiej rozpisać, dodać więcej postaci i mocniej zagłębić się w ich psychikę. Byłoby pewnie lepiej, ale już teraz jest dobrze. Rzeka zaklęta to fantastyka, ale w moim odczuciu - fantastyka młodzieżowa. Ale ja porównują ją do takich serii jak Skrytobójca, Syn zdrajcy czy Trylogia Kruczy Cień.

Rebecca Ross Rzeka zaklęta

    Podsumowując, Rzeka zaklęta bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją z przyjemnością. Wciągnęłam się, dałam zaskoczyć i nie znalazłam niedociągnięć, które by mi przeszkadzały. Spodobał mi się szkocko-baśniowy klimat, pomysł na relację Jacka z duchami i wykorzystanie magii przez mieszkańców Wschodu. Czuję się też zaintrygowana zakończeniem i na pewno wrócę do części drugiej, w której możemy spodziewać się kolejnej świetnej historii. Polecam zarówno fanom fantastyki oraz romansu rycerskiego.