Miłości matki powinno się ufać. Powinno się jej być pewnym jak niczego innego na świecie. Czerpać z niej siłę, inspirację i pociechę. Być pewnym, że kiedy wszystko inne się wali, zawodzi i smuci, miłość matki zawsze będzie, choćby tylko już w naszych wspomnieniach. Audrey, bohaterka książki "Miłość za wszelką cenę" nigdy nie zwątpiła w to, że jej matka ją kocha. Wiele rzeczy tłumaczyła i usprawiedliwiała tym uczuciem. Polegała na nim i wierzyła, że może mu ufać.
Audrey przeprowadza się razem z mamą i młodszym bratem do nowego miasta. Musi zacząć wszystko od początku w nowym miejscu, w nowej szkole, zupełnie bez przyjaciół. Nie pomaga jej w tym fakt, że dziewczyna choruje na depresję i okalecza się, przez co wśród rówieśników zostaje przyjęta jako dziwaczka i ktoś niebezpieczny. Leo jednak wydaje się zupełnie nie zwracać uwagi na problemy Audrey. Widzi tylko to jak niesamowitą i radosną dziewczyną jest ona przy nim. Tylko on zdaje się zauważać, jak bardzo Audrey zmienia się w obecności swojej matki i jak dziwne są ich relacje.
Na czym polega dziwność relacji matki z córką i na co tak naprawdę choruje Audrey, nie zdradzę wam, ponieważ popsułabym całą radość z czytania. Niestety, nie mogę wam obiecać, że będziecie zaskoczeni, kiedy największa tajemnica zostanie ujawniona. Pomysł na fabułę mi się podobał, ale rozczarowało mnie trochę wykonanie. Bardzo wcześnie dostrzec można wiele znaków, że coś jest nie tak. Podczas rozmów Audrey z matką, jej wspomnień, jej wizyt w szpitalu. Bardzo irytowało mnie, że bohaterowie nie widzieli jak bardzo absurdalne są to sytuacje. Zakończenie też oceniam jako średnie. Nie było mocno wstrząsające - a tego się spodziewałam, ponieważ reszta książki była trochę mdła, więc myślałam, że może chociaż zakończenie będzie mocne.
Koniec końców książkę oceniam jako średnią. Na wielki plus oryginalny pomysł na fabułę, nie spotkałam się z czymś takim ani w innych książkach, ani w filmach czy serialach. Niestety, to nie wystarczyło, żeby książka była mocno wciągająca. Trochę ciężko mi się ją czytało, były strasznie długie momenty, kiedy najzwyczajniej się nudziłam. Zakończenie mnie rozczarowało, więc ucieszyłam się, że to już koniec książki. Niestety, nie polecam jej.
Szkoda, że pomimo fajnego pomysłu na fabułę, książka Cię średnio wciągnęła.
OdpowiedzUsuńKsiążka już bardzo długo leży na mojej półce biblioteczne, więc kiedyś będę musiała ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa to kryje się pod dziwnym zachowaniem matki i córki. Nie wiem czy to do końca książka dla mnie, a jeśli wypadła jako średnia to chyba nie będę sprawdzać ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na fabułę faktycznie zaciekawia :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie nie brzmi zachęcająco i tą lekturę na pewno sobie odpuszczę. Szkoda na nią czasu ;)
OdpowiedzUsuńKurcze naprawdę zaciekawiła mnie ta książka i aż mi smutno, że słabo wypadła. Boję się, ze znów zawiodę się zmarnowanym doskonałym pomysłem. Co czasem się zdarza w książkach, ale chyba mimo wszytko dam jej szansę jak tylko gdzieś dorwę :) (i dopisze inne zakończenie :P)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Kochana spędzonych w miłym rodzinnym gronie, pełnych ciepła, miłości i radości. Spełnienia marzeń w Nowym Roku i samych cudownych książek, które zostają w pamięci na długo :)
Nie lubię rozczarowujących zakończeń... Chyba się nie skuszę ;/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń