Wydawnictwo Kwiaty Orientu, 2024 rok
przeczytane: 05/2024
8/10*
Napisano już tyle książek, wymyślono tyle gatunków, że naprawdę trudno jest wymyślić coś niemieszczącego się żadnej ramie. A jednak Borze Chung się to udało. Rozkład północy to moja druga książka autorki po Przeklętym króliku i zdecydowanie mają one podobny styl.
Rozkład północy to zbiór siedmiu opowiadań, które łączy jedno - instytut, w którym prowadzone są badania nad przeklętymi przedmiotami. Narratorka opowiada o swoich przeżyciach i o historiach usłyszanych od innych pracowników. Instytut to miejsce przedziwne. Znajdują się w nim rzeczy przeklęte i nawiedzone, a jego pracownicy pracują nad tym, aby uwolnić te duchy. Opowiadający historie są nocnymi strażnikami, do ich obowiązku należy tylko sprawdzanie, czy żadne drzwi nie są otwarte. Taka praca dla wielu z tych ludzi jest wytchnieniem i w instytucie wreszcie znajdują dla siebie miejsce, nawet jeśli od czasu do czasu muszą trochę najeść się strachu.
W porównaniu z Przeklętym królikiem te opowiadania nie były dla mnie aż tak straszne. Było tu trochę baśniowości, niesprawiedliwości i wyzysku najbardziej bezbronnych - głównie o roli kobiet jako opiekunek i w końcu ofiar całej rodziny, Bora Chung dużo pisze. Ponieważ w instytucie mieszkają też zwierzęta, spodziewać się możecie wątków ich krzywd - żadna szczęśliwa istota nie zostaje na ziemi by kogoś straszyć. Owca z opowiadań Przeklęta owca i Milczenie owiec jest naprawdę smutną bohaterką.
Bohaterowie opowiadań mają problemy rodzinne. A to obsesyjna miłość matki odbiera mu możliwość stania się dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną i odsuwa go od reszty rodziny, a to uzależniony od hazardu mąż rujnuje całe poukładane życie rodzinne i zmusza do zaczynania wszystkiego od początku, a to wreszcie ksenofobiczna rodzina funduje swojemu synowi piekło na ziemi i wreszcie się od niego odcina, jako od tego zepsutego. Instytut jest tu miejscem, gdzie każdy, nawet ci najbardziej pogardzani i odrzuceni znajdą swoje miejsce - wystarczy tylko, że będą przestrzegali zasad i zrozumieją, ile dobra robione jest w tym miejscu.
Rozkład północy to nie jest wstrząsający zbiór opowiadań, ale z pewnością wywołuje pewien niepokój. W książce jest kilka scen, kiedy rzeczywistość wydaje się bardzo niepewna a bohaterowie trafiają jakby do koszmarnego snu. W tym momencie łatwo jest się wczuć w ich sytuacje, kto w końcu nigdy nie śnił koszmaru? Krótkie zdania i oszczędne opisy nie budują napięcia dla czytelnika, ale pozwalają mu one samemu stworzyć we własnej głowie straszną scenę i poczuć dreszczyk emocji. Dla mnie pod względem straszności wygrywa scena z niekończącego się tunelu, wydająca się bardzo realna a jednak za sprawą zupełnie nierzeczywistych tabliczek pojawiających się co chwila, wyrwana z sennych koszmarów.
Książki Bory Chung są idealne dla każdego, kto lubi próbować czegoś nowego, nieoczywistego i bardzo niejasnego. Kto lubi tworzyć własne interpretacje i odczuwać niepokój podczas lektury, ponieważ w przypadku Rozkładu północy nie można być niczego pewnym ani niczego przewidzieć. Ja dodatkowo miałam to szczęście, że o książce, stylu oraz o inspiracjach do napisania opowiadań mogłam posłuchać od samej Bory Chung, na autorskim spotkaniu w mojej bibliotece. Pierwszy raz byłam na takim spotkaniu, ale teraz z pewnością będę częściej zerkała na rozpiskę zaplanowanych wydarzeń. Świetnie uzupełniło mi to lekturę. Dużo też dają dodatki z tyłu książki - Posłowie i Analiza utworu, więc polecam ich nie pomijać.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kwiaty Orientu.
Brzmi ciekawie, chociaż ostatnio bardzo mi daleko do opowiadań!
OdpowiedzUsuńA ja odwrotnie, bardzo długo je omijałam a ostatnio przeczytałam kilka zbiorów.
UsuńLubię taką niepewność i niedopowiedzenia w książkach.
OdpowiedzUsuńNa razie podziękuję :)
OdpowiedzUsuńAleż to brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle, ale nie przepadam za opowiadaniami.
OdpowiedzUsuń