"Lodowa korona" - Greta Kelly
Wydawnictwo Rebis, 2023 rok
przeczytane: 09/2023
10/10*
Historii o walecznych księżniczkach naczytałam się już mnóstwo, poznałam więc już cały przekrój charakterów. Były dojrzałe i dziecinne, twardo stąpające po ziemi i bujające w obłokach, były odważne i oddające własny los w ręce innych. Było też, niestety, bardzo wiele księżniczek w typie Mary Sue - "naj" we wszystkim co tylko autorom przyszło do głowy, oczywiście bez żadnego potwierdzenia w czynach. Jaka okazała się Askia? Czy ona też była najpiękniejsza, najbardziej pożądana, najlepiej władająca magią i mieczem, wzbudzająca we wszystkich szacunek i strach? Całe szczęście - nie.
Askia nie całe życie była księżniczką. Król, jej dziadek, wyrzekł się swojej córki, kiedy ta wyszła za mąż z miłości, wbrew jego woli. Młoda Askia spędziła więc pierwsze lata swojego życia z dala od dworu, polityki i niebezpieczeństw związanych ze swoim królewskim pochodzeniu. Nie oznaczało to jednak, że jej życie było sielanką. Jako młoda dziewczyna doświadczyła ogromnego cierpienia - zarówno fizycznego jak i psychicznego. Kiedy po latach jest już dziedziczką tronu Seraveszu, ciągle ma żywo w pamięci dawne wydarzenia i tych którzy jej zadali to cierpienie. Wyrusza na dwór potężnego władcy imperium Visziru, aby prosić o wsparcie militarne, i tam trafia w sam środek wewnętrznych sporów o wpływy członków rodziny królewskiej.
Co najbardziej podobało mi się w książce? Zdecydowanie Askia. To, jak opanowana i zdeterminowana była. Na obcy dwór pojechała w konkretnym celu i nie pozwalała, by coś lub ktoś ją rozpraszało. Fakt, działała zupełnie po omacku, o polityce i kulturze Visziru nie wiedziała praktycznie nic i czasami irytował mnie jej upór, by się nie przystosowywać. Ale koniec końców zawsze podejmowała słuszną decyzję, ustępowała albo wychodziła z nowa propozycją, która każda ze stron mogła zaakceptować.
Podobali mi się również pozostali bohaterowie. Zwłaszcza książę i królowa byli bardzo charakterystyczni. Wyróżniali się swoimi cechami i postępowaniem. Książę nie był kolejną kalką przystojnego młodzieńca zakochanego w głównej bohaterce. Sporo było w nim z dziecka, które dopiero wkracza w wiek dorosły i pobyt Askii na dworze traktuje jako okazję, by samemu też zaznaczyć swoją obecność. Jednocześnie rozczula i irytuje, bo nie potrafi w odpowiednim momencie przystopować i czasami więcej z niego szkody niż pożytku. Królowa za to pokazała, że każdą sytuację można obrócić na własną korzyść i że prawdziwie mocna osobowość pokona nawet mury haremu. Relacje tej rodziny bardzo mi się podobały, bo nie były takie oczywiste i jasne dla każdego z zewnątrz.
W książce najważniejsza jednak jest fabuła i pomysł na nią. Jak ona wypadła w Lodowej koronie? Zdecydowanie bardzo dobrze. Może nie świetnie, bo jednak mogło być w niej trochę więcej emocjonującej akcji czy walk, ale i tak było dobrze. "Lodowa korona" jest pierwszym tomem, więc bardziej sprawiedliwsze byłoby ocenienie całości historii, tym bardziej że zakończenie zwiastuje zmianę scenerii i prawdopodobnie podjęcie kolejnych, zakrojonych na większa skalę działań bohaterów. Lodowa korona to w większości spokojna akcja. Często czytaniu towarzyszy uczucie zamykającej się pułapki, kiedy to oczekiwania kolejnych osób, zwyczaje i możliwości wymuszają konkretne zachowanie. Askia jednak świetnie się dostosowuje do nowych warunków i zamiast ślepo podążać według raz wyznaczonego planu, zmienia go, mając jednak przed oczami jeden najważniejszy cel. Podobało mi się, jaką intrygę zbudowała autorka, jak sprawiła, że transakcja pomiędzy Askią i imperatorem stała się jedyną słuszną. Jak obie strony w niej zyskiwały i jednocześnie traciły. To było takie prawdziwe.
Lodowa korona ma świetnie wykreowany świat ze swoją własną magią i wierzeniami. Trochę słabiej wyszło przedstawienie tworzących je krajów, ich historii i zależności, a to w sumie było punktem wyjścia całej historii. Bo mimo że te informacje były, to nie do końca pojęłam jaki - i właściwie dlaczego - problem ma Seravesz. I dlaczego reszcie świata już dawno temu nie włączyła się czerwona lampka. Ten minus jednak nie rzuca się tak bardzo w oczy podczas czytania. Bo książka ma tak świetny klimat, tak surową fantastyką jest od samego początku, że nie da się jej nie pochłonąć. Bo pomimo całej tej dworskiej otoczki i matrymonialnych podchodów nie da się tej historii odmówić powagi i dorosłości, czego zawsze brakuje mi w typowo młodzieżowej fantastyce. Ja w tej historii przepadłam już od pierwszych rozdziałów i zdecydowanie będę ją polecać. Czekam też na kontynuację, ponieważ zakończenie nastąpiła w najbardziej emocjonującym momencie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Właśnie jestem w trakcie lektury.
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
UsuńPodobało mi się, choć mam kilka zastrzeżeń, ale mimo wszystko z niecierpliwością będę czekać na kolejną część!!
UsuńNie czytałam fantastyki, ale bardzo przyjemnie czytało mi się Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ja za to fantastyki przeczytałam chyba najwięcej.
Usuń