środa, 27 września 2023

[173] Greta Kelly - Lodowa korona


 

Greta Kelly Lodowa korona

"Lodowa korona" - Greta Kelly

Wydawnictwo Rebis, 2023 rok

przeczytane: 09/2023

 10/10*

    Historii o walecznych księżniczkach naczytałam się już mnóstwo, poznałam więc już cały przekrój charakterów. Były dojrzałe i dziecinne, twardo stąpające po ziemi i bujające w obłokach, były odważne i oddające własny los w ręce innych. Było też, niestety, bardzo wiele księżniczek w typie Mary Sue - "naj" we wszystkim co tylko autorom przyszło do głowy, oczywiście bez żadnego potwierdzenia w czynach. Jaka okazała się Askia? Czy ona też była najpiękniejsza, najbardziej pożądana, najlepiej władająca magią i mieczem, wzbudzająca we wszystkich szacunek i strach? Całe szczęście - nie.

    Askia nie całe życie była księżniczką. Król, jej dziadek, wyrzekł się swojej córki, kiedy ta wyszła za mąż z miłości, wbrew jego woli. Młoda Askia spędziła więc pierwsze lata swojego życia z dala od dworu, polityki i niebezpieczeństw związanych ze swoim królewskim pochodzeniu. Nie oznaczało to jednak, że jej życie było sielanką. Jako młoda dziewczyna doświadczyła ogromnego cierpienia - zarówno fizycznego jak i psychicznego. Kiedy po latach jest już dziedziczką tronu Seraveszu, ciągle ma żywo w pamięci dawne wydarzenia i tych którzy jej zadali to cierpienie. Wyrusza na dwór potężnego władcy imperium Visziru, aby prosić o wsparcie militarne, i tam trafia w sam środek wewnętrznych sporów o wpływy członków rodziny królewskiej. 

Greta Kelly Lodowa korona

    Co najbardziej podobało mi się w książce? Zdecydowanie Askia. To, jak opanowana i zdeterminowana była. Na obcy dwór pojechała w konkretnym celu i nie pozwalała, by coś lub ktoś ją rozpraszało. Fakt, działała zupełnie po omacku, o polityce i kulturze Visziru nie wiedziała praktycznie nic i czasami irytował mnie jej upór, by się nie przystosowywać. Ale koniec końców zawsze podejmowała słuszną decyzję, ustępowała albo wychodziła z nowa propozycją, która każda ze stron mogła zaakceptować.

    Podobali mi się również pozostali bohaterowie. Zwłaszcza książę i królowa byli bardzo charakterystyczni. Wyróżniali się swoimi cechami i postępowaniem. Książę nie był kolejną kalką przystojnego młodzieńca zakochanego w głównej bohaterce. Sporo było w nim z dziecka, które dopiero wkracza w wiek dorosły i pobyt Askii na dworze traktuje jako okazję, by samemu też zaznaczyć swoją obecność. Jednocześnie rozczula i irytuje, bo nie potrafi w odpowiednim momencie przystopować i czasami więcej z niego szkody niż pożytku. Królowa za to pokazała, że każdą sytuację można obrócić na własną korzyść i że prawdziwie mocna osobowość pokona nawet mury haremu. Relacje tej rodziny bardzo mi się podobały, bo nie były takie oczywiste i jasne dla każdego z zewnątrz.

Greta Kelly Lodowa korona

    W książce najważniejsza jednak jest fabuła i pomysł na nią. Jak ona wypadła w Lodowej koronie? Zdecydowanie bardzo dobrze. Może nie świetnie, bo jednak mogło być w niej trochę więcej emocjonującej akcji czy walk, ale i tak było dobrze. "Lodowa korona" jest pierwszym tomem, więc bardziej sprawiedliwsze byłoby ocenienie całości historii, tym bardziej że zakończenie zwiastuje zmianę scenerii i prawdopodobnie podjęcie kolejnych, zakrojonych na większa skalę działań bohaterów. Lodowa korona to w większości spokojna akcja. Często czytaniu towarzyszy uczucie zamykającej się pułapki, kiedy to oczekiwania kolejnych osób, zwyczaje i możliwości wymuszają konkretne zachowanie. Askia jednak świetnie się dostosowuje do nowych warunków i zamiast ślepo podążać według raz wyznaczonego planu, zmienia go, mając jednak przed oczami jeden najważniejszy cel. Podobało mi się, jaką intrygę zbudowała autorka, jak sprawiła, że transakcja pomiędzy Askią i imperatorem stała się jedyną słuszną. Jak obie strony w niej zyskiwały i jednocześnie traciły. To było takie prawdziwe.

    Lodowa korona ma świetnie wykreowany świat ze swoją własną magią i wierzeniami. Trochę słabiej wyszło przedstawienie tworzących je krajów, ich historii i zależności, a to w sumie było punktem wyjścia całej historii. Bo mimo że te informacje były, to nie do końca pojęłam jaki - i właściwie dlaczego - problem ma Seravesz. I dlaczego reszcie świata już dawno temu nie włączyła się czerwona lampka. Ten minus jednak nie rzuca się tak bardzo w oczy podczas czytania. Bo książka ma tak świetny klimat, tak surową fantastyką jest od samego początku, że nie da się jej nie pochłonąć. Bo pomimo całej tej dworskiej otoczki i matrymonialnych podchodów nie da się tej historii odmówić powagi i dorosłości, czego zawsze brakuje mi w typowo młodzieżowej fantastyce. Ja w tej historii przepadłam już od pierwszych rozdziałów i zdecydowanie będę ją polecać. Czekam też na kontynuację, ponieważ zakończenie nastąpiła w najbardziej emocjonującym momencie. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Rebis.

5 komentarzy:

  1. Właśnie jestem w trakcie lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobało mi się, choć mam kilka zastrzeżeń, ale mimo wszystko z niecierpliwością będę czekać na kolejną część!!

      Usuń
  2. Nie czytałam fantastyki, ale bardzo przyjemnie czytało mi się Twoją recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Ja za to fantastyki przeczytałam chyba najwięcej.

      Usuń