czwartek, 11 sierpnia 2022

[115] Diana Palmer - Dżinsy i koronki

Diana Palmer Dżinsy i koronki

     Nazwisko Diany Palmer jest mi dobrze znane już od dawna. Pamiętam, że kiedy już jako dziecko chodziłam do biblioteki, na stole z polecajkami leżały jej książki, często też moja mama je wypożyczała. Sama pewnie też je czytałam, choć tytułów nie pamiętam - kiedy wyjeżdżałam na wakacje i kończyły mi się książki, czytałam te zabrane przez mamę i siostrę, oraz wszystko co mi wpadło w ręce. "Dżinsy i koronki" miałam jednak na liście "do przeczytania", ponieważ zaciekawiła mnie ta historia i chciałam ją poznać.

 

    Główną bohaterką jest Bess, młoda dziewczyna z bogatego domu, która od wielu lat jest zakochana w swoim sąsiedzie. Cade to ranczer, który na wszystko co ma ciężko zapracował. On i Bess należą do dwóch zupełnie innych światów, do czasu, aż rodzina dziewczyny traci majątek. Bess i jej matka stają się życiowymi rozbitkami, które nagle muszą sobie ze wszystkim poradzić same. Dziewczyna zakasuje rękawy i chce się zabrać do uczciwej pracy, która da jej satysfakcję oraz możliwość decydowania o własnym losie. Na przeszkodzie staje jednak jej matka, jej oczekiwania względem córki i przyzwyczajenia, których nie ma zamiaru się pozbyć.

Diana Palmer Dżinsy i koronki

    Dla Bess nowy początek to nadzieja na to, że jej relacja z Cadem się zmieni. Ona o swoich uczuciach mówi wprost, wszyscy wiedzą, że jest zakochana w mężczyźnie. Ten również nie kryje się ze swoimi uczuciami, niestety - te są zupełnie odmienne od uczuć dziewczyny. Cade raz za razem ją odtrąca Bess. Ta jednak jest uparta i powoli kruszy lód, który skuwa jego serce."Dżinsy i koronki" to ten rodzaj romansu, gdzie obydwoje chcą, ale się boją. Kiedy tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by byli razem, zaczynają się podchody. Podchodzą do siebie jak pies do jeża, to się zbliżając to znowu raniąc i uciekając. Cade jest tą bardziej bojaźliwą stroną, niezdecydowaną, jakby sam nie rozumiał czego chce. Ich relacja od początku do końca, to jeden wielki mętlik. A robi się jeszcze gorzej, kiedy Bess zataja przed Cadem pewien sekret.

Diana Palmer Dżinsy i koronki

    Sekret staje się kością niezgody między nimi - i ja tego zupełnie nie rozumiem. Strasznie się w tym momencie posypały charaktery bohaterów, ich wiarygodność i racjonalność. Bess zrobiła sekret z czegoś, o czym wiedziała, że i tak wyjdzie na jaw. Cade okazał się za to burakiem pełną gębą, którego nic tylko kopnąć w dupsko i pogonić na pastwisko, gdzie świetnie odnalazłby się w towarzystwie innych zwierzaków. Książka jest stara, prezentuje inne podejście do roli płci zwłaszcza w związku, ale żeby aż tak? Niby romans, a zero tam uczuć - miłości, przywiązania, zaufania, oddania drugiej osobie. Tak naprawdę każdy z bohaterów myśli tylko o sobie, o tym czego chce, co mu się podoba, jak wyobraża sobie przyszłość. I broń Boże nie kazać mu w tych pragnieniach uwzględnić wizji drugiej osoby.

    Historia mi się podobała, to muszę przyznać. Tylko bohaterowie tacy, że chętnie bym ich podmieniła. Niestety, nawet z postaci drugoplanowych nie dało się wyłuskać nikogo ciekawego i godnego polubienia. Bess i Cade zamienili w pewnym momencie fabułę w szopkę i zachowywali się tak idiotycznie, że już tylko czekałam, kiedy to wszystko się skończy. Nie życzyłam im ani źle, ani dobrze. Bo gdyby książka miała ciąg dalszy śmiało mogłabym założyć, że i tak wszystko zepsują. Może oni naprawdę należeli do innych światów i nigdy nie powinni ich opuszczać dla siebie nawzajem?

Diana Palmer Dżinsy i koronki

    Książkę ani polecam, ani odradzam. Ja się przy niej nadenerwowałam, bo strasznie nie lubię takiego buractwa, jakie zaprezentował Cade. No cóż, jestem feministką od urodzenia, i taka wizja "romantyzmu" sprawia, że zbiera mi się na wymioty. Jeśli wy osądzacie romanse pełne zimnych drani i bad boyów trochę łagodniej, historia może wam się spodobać. Napisana jest przyjemnym w odbiorze języku, bez sztucznego rozciągania akcji. I ma całkiem ciekawe tło. Ja na pewno mam zamiar przeczytać jeszcze inne książki autorki, bo jestem ciekawa jej fenomenu. 

środa, 10 sierpnia 2022

[114] Katarzyna Bonda - Ze złości

katarzyna bonda ze złości

    Wracamy do znanego nam bohatera, Jakuba "Kubusia" Sobieskiego, stawiającego pierwsze kroki jako prawdziwy detektyw (prawdziwy, bo nareszcie mający własną firmę i odznakę). Sławny dzięki rozwiązaniu sprawy "Kosiarza z Kabat", po raz kolejny staje się graczem w wielkiej grze najbogatszych mieszkańców stolicy.

    Już sama wielkość wynagrodzenia, która zostaje mu zaoferowana, każe mu się poważnie zastanowić, w czym tkwi haczyk. A im bardzie zagłębia się w sprawę, tym większą ma pewność, że jest zwyczajnie wykorzystywany. Rośnie też jego ciekawość, która nie pozwala mu odpuścić, nawet kiedy jego praca jest już zakończona. To dobrze obrazuje charakter postaci - swoją pracę traktuje prawie jak misję. Zależy mu na tym, by poznać odpowiedzi na wszystkie pytania i znaleźć wszystkich winnych, a nie tylko wykonać swoją część i odebrać zapłatę

katarzyna bonda ze złości

    Intryga po raz kolejny przypomina misterną pajęczynę. Krąży się i krąży po kolejnych nitkach, pełnych tłustych pająków, które ciągle pracują nad tym, by wszystko poplątać jeszcze bardziej. Śledzenie akcji i kolejnych rewelacji odkrywanych przez Jakuba wymaga dużego skupienia. Dzieje się dużo i szybko. Ze złości to sama akcja, nie znajdziemy w niej długich przemyśleń głównego bohatera czy skrupulatnej analizy motywów czarnych charakterów. Akcji trzeba dotrzymywać kroku, bo jeśli raz się pogubimy, później bardzo trudno będzie nam się połapać w tym, co się dzieje. W drugim tomie łatwiej śledziło mi się akcję, ale mogło to wynikać też z tego, że miałam po prostu dużo ciszy na spokojne czytanie książki - jak już się wczytałam, nie mogłam się oderwać. Półświatek hazardu spodobał mi się chyba bardziej niż prostytucji, który znaleźć można w pierwszym tomie O włos

katarzyna bonda ze złości

    W bardzo dobry sposób zostało opisane działanie kasyn głównych bohaterów, co pozwoliło mi dobrze zrozumieć ich  motywacje. Od początku w historii mamy też wątek morderstwa sprzed lat. I powiem wam, że czytając o nim miałam ciarki. Niesamowita była ta atmosfera dawnej zbrodni, kłamstw i przemilczeń. Mogłam sobie wyobrażać dosłownie wszystko, tak bardzo bohaterowie mataczyli i tak bardzo niejasna to była sprawa. Na koniec książki miałam więc nie jedną, a dwie rozwiązane zagadki, które pięknie się ze sobą połączyły.

katarzyna bonda ze złości

    nic mnie w tej części nie rozczarowało. Udało mi się nadążyć za akcją i zrozumieć wszystkie połączenia - stworzyć z nich jedną spójną historię to prawdziwy majstersztyk. Oprócz tego, że fabuła była dopracowana i pełna szczegółów, to była po prostu niesamowicie wciągająca. Ostatnio nabrałam ochoty na fantastykę, i inne książki czytałam z jakimś takim połowicznym zaangażowaniem. Aż do czasu Ze złości, tu naprawdę wsiąknęłam w historię. Polubiłam się z bohaterami i fajnie było znowu o nich czytać, zwłaszcza, że w ich życiu powoli wszystko idzie w dobrym kierunku. Rzadko też spotykam w książkach swoje imienniczki, a tu trafiła się jedna Aneta. Może nie do końca godna kandydatka do zostania ulubioną bohaterką, ale zawsze coś. Polecam wam książkę. Nawet jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, i tak się w niej odnajdziecie, gwarantuję wam. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.