piątek, 22 grudnia 2017

[6] Cecelia Ahern - Zakochać się

Historie pisane przez Cecelię Ahern są niezwykle oryginalne i tak naładowane emocjami, że można się w nich zatracić. Co najlepsze, zawsze jest to cały wachlarz uczuć i emocji, a także grono niezwykle żywych i barwnych bohaterów. W książkach tej autorki mało kto jest „normalny”. Zazwyczaj są to postacie o skomplikowanej osobowości, barwnej przeszłości i nietuzinkowych zainteresowaniach.






Cecelia Ahern nie zawiodła mnie i tym razem. W „Zakochać się” mamy fankę wszelkich poradników, która lubi pomagać ludziom i dla każdego ma dobre słowo. Nie waha się zawiesić swojego życia (które, nawiasem mówiąc, właśnie się rozpada), by pomóc obcemu mężczyźnie. Mamy dążącego do samozniszczenia miliardera ze złamanym sercem, nie potrafiącym znaleźć w swoim życiu żadnego pozytywu. I na koniec mamy zwariowaną rodzinkę: ojca i dwie córki, którzy zachowują się jak widzowie w teatrze, obserwując życie Christine, komentując je w zabawny sposób, ale w żadnym razie w nie nie ingerując.




Sama historia również jest bardzo oryginalna, pełna humoru i intrygujących tajemnic. Christine poznaje Adama na moście, z którego ten chce skoczyć. Kobieta powstrzymuje go przed skokiem i obiecuje, że jeśli da jej szansę, ona pomoże mu na nowo zakochać się w życiu. Christine jest zdesperowana i w tamtym momencie gotowa obiecać wszystko. Nie ma jednak pojęcia jak trudne okaże się to zadanie. Bazując na wskazówkach zawartych w poradnikach oraz własnej intuicji i kreatywności rozpoczyna wyścig z czasem. Momentami jest smutno, momentami zabawnie. Zarówno Christine jak i Adam tryskają humorem, by już za chwilę wpaść w czarną rozpacz. Obydwoje przechodzą ciężki okres w życiu, różnią się jednak swoim podejściem do sytuacji. Adam jest impulsywny, targany niezwykle silnymi emocjami, wpadający z jednej skrajności w drugą. Nie zastanawia się nad kolejnym małym kroczkiem, nie myśli o konsekwencjach. W drastyczny sposób próbuje rozwiązać swoje problemy tu i teraz. Christine jest jego zupełnym przeciwieństwem. Jest spokojna i pełna empatii. Roztrząsa każdą możliwość, zanim podejmie decyzję. Dba o samopoczucie innych i bardzo cierpi, kiedy jej zachowanie sprawia komuś przykrość. Uważa, że odpowiedzi na wszystkie problemy może znaleźć w poradnikach, wierzy w to naiwnie i beztrosko, dopóki przypadek Adama nie udowadnia jej, jak bardzo się myli.






„Zakochać się” to książka o ciężkiej tematyce, w końcu załamanie psychiczne i próba samobójcza to nie są błahe tematy. A jednak czyta się ją lekko i głównie z uśmiechem na ustach. To taka lekcja, że dramaty wielkie w naszych oczach, tak naprawdę nie znaczą aż tak dużo, i wystarczy mieć obok siebie wspierającą osobę, która pomoże nam pokonać nasze demony, by znów być szczęśliwym. To nie jest historia o silnych ludziach, którzy w obliczu tragedii zachowują pogodę ducha. Wręcz przeciwnie. Christine, a zwłaszcza Adam, to ludzie zwyczajni, tacy jak my, których czasem przygniatają smutki, którzy dramatyzują i przesadzają, swoje własne cierpienie uznając za największe. Kto z nas tak nie robi? Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Jeśli jeszcze nie wybraliście lektury na zbliżające się wolne dni, polecam nastrojową "Zakochać się".












środa, 29 listopada 2017

[5] S. J. Kincaid - Diabolika

Ludzkość zawsze lubiła się dzielić na tych bardziej i mniej ludzkich. Na tych, którzy mieli prawo decydować o sobie i innych, i na tych, którzy musieli im się podporządkowywać. Właściciel i niewolnik, pan i chłop, mąż i żona. W wizji S. J. Kincaid pragnienie wywyższenia się ponad innych nie znika nawet w bardzo odległej przyszłości. Ludzkość podzieliła się na gradencję – elitę, która posiada statki kosmiczne i porusza się nimi z jednego końca wszechświata na drugi, oraz zbędników – mieszkańców planet, narażonych na zmienność pogody i choroby. Oprócz gradencji i zbędników istnieją jeszcze inne, mniej ludzkie gatunki – istoty o zmodyfikowanym genotypie, stworzone po to by służyć. Nemezis jest jedną z tych istot – diaboliką. Jedynym powodem, dla którego istnieje, jest ochrona Sydonii von Impirian.



Kiedy poznajemy Nemezis, jest ona tylko diaboliką. Nikt oprócz Sydonii, ani Nemezis, ani ci, u których mieszka, nie traktują jej jak istoty ludzkiej. Jej życie nie ma znaczenia, liczy się tylko jej zadanie. Diaboliki nie mają uczuć, potrafią tylko kochać tych, których chronią. Jest to uczucie wytworzone sztucznie, zapisane w ich genach. Nemezis kocha więc Sydonię i robi wszystko, żeby ją chronić. Jej podopieczna jest delikatną marzycielką, która nie pasuje do pełnego przemocy świata gradencji. Żeby przetrwać, musi się wykazać silą, przebiegłością i sporą dawką okrucieństwa. Imperium rządzi cesarz, który bezlitośnie rozprawia się z tymi, którzy mu się sprzeciwiają. A biedna Sydonia ma tego pecha, że ma ojca rewolucjonistę.



Kiedy Sydonia staje przed bezpośrednim niebezpieczeństwem, jej matka wymyśla ryzykowny plan, a Nemezis bez zastanowienia podejmuje ryzyko i narażając życie, wkracza wprost do gniazda węży. Coś, co na początku miało być misją ratującą życie młodej arystokratki, tak naprawdę ratuje życie Nemezis. Dziewczyna budzi się do życia i odkrywa, że i owszem, diaboliki mogą mieć uczucia. Mogą same podejmować decyzje o sobie, mogą żyć z dala od swoich właścicieli. Mogą po prostu żyć.



Diabolika to niezwykle rozbudowana i oryginalna historia przyszłości, w której Ziemi już nie ma. S. J. Kincaid udało się stworzyć świat pełen niestałości i niebezpieczeństw, w którym łatwo się odnaleźć i go zrozumieć. Jednak największym plusem książki są bohaterowie. Przemiana Nemezis jest bardzo autentyczna i zachodzi tak stopniowo, że nie wiadomo kiedy diabolika z początków książki znika zupełnie. Kolejnym ciekawym bohaterem jest Tyrus. Trudno go rozgryźć i zrozumieć, zdecydowanie jednak nie wolno mu ufać. Ani on, ani Nemezis nie są niewinni i naiwni, nie wierzą w siłę miłości zdolną pokonać każdą przeszkodę. Wręcz przeciwnie. Są nieufni, podstępni, momentami egoistyczni. Oszukują siebie nawzajem, a później ratują. Nie wahają się ubrudzić sobie rąk „dla większego dobra”. Ale przez to są tak niesamowicie prawdziwi! Ostatnią postacią, której nie sposób nie podziwiać, jest Cygna, matka cesarza. Jest to postać zła i bezduszna, ale przy tym silna i mądra, sięgająca wzrokiem cale lata naprzód, planująca losy całego Imperium. Zdeterminowana, by utrzymać swoją rodzinę przy władzy nie waha się postawić na najsilniejszego i wyeliminować słabszych. Cygna uosabia najgorsze cechy ludzi przyszłości w Diabolice, nie posiadając przy tym ani odrobiny współczucia i zrozumienia. I zdecydowanie nie jest jedyna, ponieważ zepsucie dosięgło wielu arystokratycznych rodzin.



Nemezis i Tyrus wspólnie rozpoczynają nowy rozdział historii ludzkości. Mają wspólne marzenie o innym świecie, który planują razem zbudować. Czy im się to uda? Po przeczytaniu pierwszej części mam niestety wrażenie, że nie. Autorka nie pozwala swoim postaciom być superbohaterami czyniącym cuda, a zadanie, którego podjęli się Tyrus i Nemezis, jest niezwykle trudne. Trzymam jednak za nich kciuki i kibicuję im, choć mam nadzieję, że w kolejnej części nie będzie między nimi zbyt różowo i nudno, i trochę jeszcze sobie nerwów naszarpią.




sobota, 11 listopada 2017

[4] Robert Graves - Klaudiusz i Messalina

Nigdy nie wiem jak ocenić książki opisujące prawdę historyczną. Wydawałoby się, że w przypadku takich książek autorzy mieli do wykonania bardzo mały pracy, nie musieli pracować nad fabułą, wymyślać bohaterów i całej historii. Sięgnęli tylko do przeszłości i ją opisali. Ale przecież to sięgnięcie było pewnie najtrudniejsze. Odtworzyć wydarzenia sprzed kilkuset lub, jak w tym przypadku, dwóch tysięcy lat. Poznać tamten świat tak dokładnie, by móc swobodnie go opisać i przedstawić czytelnikowi, który o Starożytnym Rzymie nie musi nic wiedzieć. Nie tak łatwo też stworzyć bohaterów. Historycy wiedzą co oni zrobili, ale dlaczego to zrobili? Tego można się tylko domyślać.



I Robert Graves domyśla się wszystkiego w iście genialny sposób. Klaudiusz i Messalina napisane jest jako relacja cesarza Klaudiusza, jest to opis wydarzeń z jego punktu widzenia, najlepiej więc można poznać jego motywacje i jego sposób myślenia. Wspominając jednak inne postaci stara się je poznać i zrozumieć, nie poprzestać na podaniu suchych faktów. Książka pisana jest w formie powieści, dużą rolę odgrywają tam emocje i charaktery bohaterów. A te są bardzo żywe i ulegają zmianom w miarę upływu czasu. Nieszkodliwy i pozostający w ciągłym cieniu bibliotekarz zmienia się w cynicznego, szafującego życiem innych człowieka gotowego na śmierć. Beztroski hulaka, ceniący przyjaźń ponad wszystko, staje się sprytnym przywódcą żądnym chwały boskiej. Ambitna i mądra kobieta, która lepiej niż niejeden mężczyzna potrafi zarządzać cesarstwem, ulega szaleństwu i porzucając wszelką ostrożność przekracza wszystkie granice moralne, by stać się najbardziej znienawidzoną kobietą w Rzymie.



Historię Klaudiusz i Messaliny można nazwać typową historią małżeńską z tego okresu historii Rzymu. Jest on, bogaty i posiadający władzę, ze starej patrycjuszowskiej rodziny. Do pewnego stopnia dobry człowiek, choć w dzisiejszych czasach tak byśmy go nie nazwali. Potrafi dojrzeć coś więcej niż czubek nosa i swoim działaniem przyczynia się do rozwoju cesarstwa, życie ludzkie jednak nie jest ważniejsze od honoru, prawa, władzy. Jest i ona, piękna i dużo młodsza od swojego męża. Szalenie ambitna i silna, potrafiąca wspomóc męża w jego działaniach, nie zapominając jednak o swoich potrzebach. Kobieta zmysłowa i sprytna, nie bojąca się ryzyka. A wokół tej dwójki całe stada sępów żerujących na słabości innych. Donosicieli, spiskowców, prawdziwych i fałszywych przyjaciół. Jedni pomagają cesarzowej, drudzy cesarzowi, i wszyscy kłamią.


Książka nie posiada nagłych zwrotów akcji. Fabuła toczy się powoli, szczegółowo opisując wszystkie wydarzenia. Każda z postaci ma czas na to, by obronić swoje działania i wyjaśnić motywy. Dzięki temu otrzymujemy wspaniały obraz Cesarstwa Rzymskiego pod panowaniem Klaudiusza, z całym bogactwem bohaterów, intryg i zabawnych anegdot. Robert Graves pisze w sposób lekki i przyjemny, bez sztywnej pompatyczności, i jego książki czyta się z prawdziwą przyjemnością.


Klaudiusz i Messalina to ciąg dalszy historii opisanej w Ja, Klaudiusz. Drugi tom opisuje rządy Klaudiusza, pierwszy natomiast jego poprzedników, zaczynając od Oktawiana Augusta. Jeśli mam być szczera, bardziej podobała mi się pierwsza część, ale to tylko dlatego, że po prostu ciekawszy wydaje mi się okres opisany w niej. Wtedy miało miejsce więcej afer niż w czasach Klaudiusza. Klaudiusz i Messalina to książka spokojniejsza i mniej brutalna, wcale jednak przez to nie mniej ciekawa.

Uwielbiam książki o starożytnym Rzymie, nie każda jednak przypada mi tak do gustu jak książki Roberta Gravesa. Historia cesarzy napisana została jeszcze przed II wojną światową, i do tej pory nie straciła na atrakcyjności, ponieważ jej druk jest co jakiś czas wznawiany. Dla mnie to prawdziwe perełki.

środa, 1 listopada 2017

[3] Yrsa Sigurdardottir - Spójrz na mnie



Gdyby nie to, że w Islandii trwa kryzys, i kancelarii przyda się każde zlecenie, Thora nigdy nie wybrałaby się na rozmowę z zamkniętym w ośrodku dla ludzi z zaburzeniami psychicznymi pedofilem. Nigdy nie poznałaby Jacoba i nigdy nie zostałaby poproszona o udowodnienie jego niewinności.



Jacob ma zespół Downa. Jakiś czas temu siłą został zmuszony do zamieszkania w nowoczesnym ośrodku, w którym osoby niepełnosprawne miały uczyć się samodzielności pod okiem wyspecjalizowanego personelu i terapeutów. Był to pierwszy tego typu ośrodek w kraju, i od chwili jego otwarcia było o nim głośno. Najgłośniej jednak zrobiło się, kiedy pewnej nocy wybuchł w nim pożar, a system przeciwpożarowy nie zadziałał. W pożarze zginęli wszyscy obecni tej nocy w budynku – oprócz Jacoba, który został oskarżony o podpalenie. Choroba chłopaka, przez którą nikt z przesłuchujących go nie potraktował jego słów na poważnie, jego agresywne zachowanie w przeszłości, dowody zebrane na miejscu pożaru, a przede wszystkim kiepski obrońca sprawiły, że chłopak skazany został na dożywotnie przebywanie w ośrodku dla umysłowo chorych przestępców.



Przed Thorą postawiono bardzo trudne zadanie. Z początku jej śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów. Z czasem jednak na jaw wychodzi coraz więcej zaniedbań, niedomówień i dziwnych zbiegów okoliczności. Prawniczka jest pewna, że to nie Jacob jest podpalaczem, nie ma za to pojęcia, kto mógł dokonać tej zbrodni.



Książkę czyta się jednym tchem, ani przez chwilę się nie nudząc. Autorka dawkuje nam wszystkie rewelacje i nowe tropy w ten sposób, by podsycić naszą ciekawość, jednocześnie tylko odrobinę zbliżając nas do rozwiązania zagadki. Przyznam wam się, że do samego końca nie mogłam wytypować podpalacza. Lubię być tak zaskakiwana, bo wtedy czerpię przyjemność z każdej przeczytanej strony. Bardzo też polubiłam główną bohaterkę, która jest mądrą i silną kobietą. Bardzo swojską. Nie tylko w czasie śledztwa, ale też scen opisujących jej życie rodzinne można ją lubić. To moje drugie spotkanie z prawniczką Thorą, a w planach mam nadrobienie całej serii. Yrsa Sigurdardottir mnie udowodniła, że potrafi pisać świetne kryminały.

[2] Jenny Han - Do wszystkich chłopców, których kochałam

Każdy ma własny sposób na radzenie sobie ze złamanym sercem, nieodwzajemnioną miłością lub zawiedzionymi nadziejami. Można cierpieć w milczeniu, pozwalać się pocieszać bliskim. Można leczyć stare nowym, można uciec od dawnego życia i zacząć wszystko od nowa. Lara Jean ma inny pomysł na pozbycie się z serca niechcianego uczucia – pisze list do obiektu swoich westchnień, na ozdobną papeterię przelewając wszystkie swoje uczucia., a następnie chowa list do pudełka na kapelusze. I już jest wolna, stara miłość odchodzi, jakby z serca przeniosła się na papier. A ukochany nigdy nie dowiaduje się, jak silnym uczuciem był darzony.


Lara Jean to dobra dziewczyna. Dobra przyjaciółka, dobra siostra. Zawsze miła i pomocna, choć w niektórych momentach odrobinę nieporadna. To, czego można jej pozazdrościć, to rodzina i niesamowita więź pomiędzy trzema siostra i ojcem. Pozbawione matki dziewczyny ustanowiły własne zasady funkcjonowania rodziny i z całych sił walczą, aby mimo upływającego czasu i nadchodzących w ich życiu zmian, nie odsunąć się od osób, które kochają najbardziej.



Relacja pomiędzy Larą Jean, starszą Margot i najmłodszą Kittie jest chyba w tej książce najważniejsza. Nie stare i nowe miłości Lary. Nie jej wzloty i upadki, wysłane listy, który miały nigdy nie opuścić pudełka na kapelusze. Nie szkolne dramaty, sekrety i związki-na-niby. Relacje sióstr z pozoru są idealne, w miarę jednak rozwoju akcji widać, jak bardzo skomplikowana i trudna jest ich siostrzana miłość. Lara Jean wydaje się dorastać z rozdziału na rozdział, staje się bardziej odpowiedzialna, ale jednocześnie skupiona na sobie. Nie boi się odkrywać swoich myśli i uczuć, bo uczy się, że zatajanie nawet najgorszej prawdy wyrządza więcej zła niż jej wyjawienie.


Larę naprawdę można polubić. I niesamowicie wciągnąć się w jej historię. Mimo że to opowieść o nastolatce, polecam ją każdej kobiecie. Bo przecież my też miałyśmy kiedyś naście lat. Dobrze jest sobie czasem przypomnieć ten okres i powspominać, jakie to dramaty nam się przydarzały.





niedziela, 13 sierpnia 2017

[1] Scholastique Mukasonga - Maria Panna Nilu


Nie chcę dłużej żyć w tym kraju. Rwanda to kraj śmierci. Pamiętasz, co opowiadali nam na lekcjach religii, cały dzień Bóg przemierza świat, ale co wieczór wraca do siebie, do Rwandy. No i podczas gdy Bóg podróżował, Śmierć zajęła jego miejsce. Kiedy wrócił, zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Śmierć wprowadziła swoje rządy w naszej biednej Rwandzie. Ma plan i postanowiła zrealizować go do końca. Powrócę, kiedy nad naszą Rwandą znowu zaświeci słońce życia. Mam nadzieję, że cię tu zobaczę.



W głębokiej dżungli, tam gdzie potężny Nil wąskim strumieniem wypływa spomiędzy skał, jest kapliczka, a w niej figura Marii Panny Nilu – opiekunki Rwandy. Co roku w pielgrzymkę do małej kapliczki wyruszają uczennice pobliskiego liceum, sama rwandyjska elita. Córki generałów, ministrów, przywódców politycznych, dziedziczki najbogatszych i najpotężniejszych mężczyzn w kraju. Córki zwycięskich Hutu – tych, którzy dokonali przewrotu, wymordowali Tutsi, i przejęli władzę. Jednak Europa nie patrzyła przychylnie na to, w jaki sposób traktowani byli przegrani i będący w mniejszości Tutsi. Dlatego Rwanda musiała pójść na kompromis, bo od Europy, a już zwłaszcza Belgii, nie mogła się odciąć. Pozwoliła kilku dziewczynom Tutsi uczyć się w elitarnym liceum, zdobyć wykształcenie i dyplom, który w przyszłości miał otworzyć przed nimi drzwi do lepszego życia. Książka niestety nie ma happy endu – nie ma lepszego życia, nie ma sukcesu.

Maria Panna Nilu napisana jest w specyficzny sposób. Nie ma jasno określonej fabuły, wątku, który prowadzi nas od początku do końca. Każdy rozdział to inna historia. Bohaterki są te same – uczennice liceum, zarówno Tutsi jak i Hutu. Są to ich wspomnienia z początków nauki, relacje pomiędzy koleżankami, odkrywanie świata przez dorastające dziewczyny. Całkiem zwyczajne historie zwyczajnych dziewczyn, żyjących jednak w tak różnym świecie od naszego. Na zakończenie nic nie jest w stanie przygotować. Bo to co straszne i zaskakujące przychodzi zaraz po tym co normalne, lekkie i zabawne. W jednej chwili mamy opowieść o szkolnych psikusach, a w następnej obraz totalnej masakry, dzikości drzemiącej w człowieku. Chciałoby się nie wierzyć, że człowiek może zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi, wpaść w takie szaleństwo, dać się omamić. Przestać być jednostką, a stać się elementem tłumu, nie myślącym, nie żałującym, pędzącym ślepo za innymi. Ale niestety trzeba uwierzyć, bo historia Rwandy jasno pokazuje, że to nie ma takiej potworności, której człowiek by się nie dopuścił.

Książka wzbudza bardzo silne emocje. Po jej przeczytaniu milion myśli kłębiło mi się w głowie i nie tak łatwo było mi się przerzucić na następną lekturę. Maria Panna Nilu to ten rodzaj książek, za które dostaje się nagrody, ale które mają małą szansę na zostanie bestsellerem. Polecam wam jednak sięgnięcie po nią, tym bardziej, że jest ona dość krótka, i zdecydowanie się nie dłuży. A jeśli już wciągnięcie się w temat i zechcecie się jeszcze trochę bardziej podręczyć, obejrzyjcie film Hotel Rwanda. Tylko koniecznie zaopatrzcie się w zapas chusteczek.