Fantastyka zawsze wydawała mi się najłatwiejszym do napisania gatunkiem. Research do niej może być naprawdę minimalny, bo kiedy pisze się o świecie, który sami stwarzamy, wystarczy stwierdzić, że tam po prostu tak jest, tak to działa i to wcale nie musi być zgodne z rzeczywistością. Fantastyka naukowa, choć jest gatunkiem pokrewnym, działa na zupełnie innej zasadzie. Tu, mam wrażenie, potrzeba wieloletnich studiów fizycznych, aby móc w ogóle zacząć pisać.
Iluzja to powieść tak naszpikowana fachową terminologią, że laikowi nie dane jest odgadnąć co jest częścią nauki a co tworem wyobraźni autora. Dla mnie była to trudna lektura, wymagająca dużego skupienia podczas czytania i zaangażowania wszystkich szarych komórek. Tak właściwie lubię science fiction, tylko zawsze się jej boję - że się kompletnie pogubię, że będę czytała jakby w obcym języku, w którym większość słówek jest mi obca. W przypadku Iluzji były momenty, kiedy zaczynałam czuć się trochę przytłoczona i zaczynałam się gubić. Wtedy musiałam trochę zwolnić, czasami wrócić jedną czy dwie strony i przeczytać je jeszcze raz. Wraz z rozwojem akcji coraz bardziej wsiąkałam w ten świat i uczyłam się go, czytało się więc coraz łatwiej.
Główną bohaterką Iluzji jest Lou Soleco, żyjąca w świecie przyszłości odległej od nas o ponad 300 lat. Ludzkości w tym czasie udało osiągnąć się wiele - przede wszystkim, opuścili Ziemię, przekroczyli wiele granic, które blokują nas współczesnych, na przykład śmiertelność ciała. Ale wiele też stracili, choć nie myślą o postępie w ten sposób. Mnie taka wizja przyszłości trochę zasmuciła. W świecie tak mocno rozwiniętym technologicznie, gdzie informacja jest największą wartością a wszystkimi rządzą zwirtualizowani postludzie, na wartości tracą relacje międzyludzkie, sztuka czy rzemiosło. Nikt już nie docenia tego, na co powstanie potrzeba czasu i talentu. Tak właściwie to niczego nie można naprawdę docenić, jeśli można to mieć od razu i to w takiej formie, jaką się chce. Nawet życie wydaje się nijakie, kiedy przestaje się z nim wiązać śmierć.
Lou jest typową przedstawicielką nowej generacji ludzi. Wykształcona, podróżuje i korzysta ze wszystkich udogodnień. Jej relacje z innymi ludźmi i z bliskimi wyglądają podobnie jak u innych. Inna od niej jest jej córka, ale Raq umiera - popełnia samobójstwo na oczach matki. Lou nie może pogodzić się z tym, że jej córki już nie ma, w żadnej formie. Zaczyna więc prowadzić własne, pełne niebezpieczeństw śledztwo, by znaleźć odpowiedzialnych za decyzję córki. Lou to bohaterka odważna i uparta. Wie, że mierzy się z bardzo wysoko postawionymi osobami, z którymi tak naprawdę nie może się równać. Każda odkryta przez nią tajemnica byłaby prawdziwą bombą, gdyby ją ujawniła. Gdyby jej na to pozwolono. Lou to jednak matka i nie może odpuścić, dopóki nie dojdzie do samego sedna sprawy i nie pozna wszystkich tajemnic, o których zdaje się że wiedziała jej córka.
Akcja książki to jednak niespodzianka za drugą. To też ciągłe przekonywanie się, jak bardzo skomplikowany jest świat władzy. Był, jest i zawsze będzie. Także i w przyszłości ludzkość karmiona jest wieloma kłamstwami po to tylko, by nie zbliżyła się do prawdy i nie pomyślała o zbuntowaniu się. Lou to zrobiła. Co jednak może zrobić jednostka przeciwko całemu systemowi? Przeciwko już nie ludziom a istotom nieskończenie od niej potężniejszym? Przyznam, że zakończenie było rozczarowujące. Nie pod względem jakości czy poziomu zaskoczenia. Ono mnie, jako czytelnikowi kibicującemu Lou, odebrało nadzieję, że kobieta ma szansę wygrać rozpoczętą przez siebie walkę, nawet z sojusznikami u boku.
Iluzja to książka na naprawdę wysokim poziomie. Fabuła jest bardzo mocno rozbudowana, napięcie wzrasta stopniowo, zakończenie to ogromne zaskoczenie, którego nie da się przewidzieć. Oprócz śledztwa Lou i odkrywania przez nią kolejnych tajemnic, sporo czasu poświęcono również przeszłości kobiety i jej relacjom z innymi ludźmi. Te sceny najlepiej pokazały jak funkcjonuje świat przyszłości w Iluzji. A dla każdego, kto poczuje się zagubiony w terminologii i opisie technologii przyszłości, będzie stanowiło chwilową odskocznię od trudniejszej tematyki. Książką powinien zainteresować się każdy fan fantastyki naukowej, oraz każdy kto lubi powieści o rozbudowanej i oryginalnej fabule, dopracowanej pod każdym względem, i komu niestraszna ta specyficzna terminologia. Iluzja jest naprawdę warta poznania, tym bardziej że to twórczość polskiego autora. Zakończenie sugeruje, że spodziewać się należy drugiej części. Mam nadzieję, że ona powstanie. Jeśli tak będzie, z pewnością po nią sięgnę.
Dziękuję autorowi, Andrzejowi Wronce, za możliwość przeczytania książki.
Na pewno jest to ciekawa historia, zwłaszcza dla miłośników gatunku.
OdpowiedzUsuńno z chęcią bym się skusiła :D
OdpowiedzUsuńA ja nie jestem w stanie tak do końca się zgodzić z tym, że fantastyka jest najłatwiejsza do napisania. Już samo budowanie świata jest wymagające, a jeżeli autor jeszcze dodatkowo np. sięga po motywy z jakiejś mitologii czy nawiązuje do twórczości klasyków lub danej epoki (jak np. w steampunku) to poszukiwanie informacji może być naprawdę wymagające.
OdpowiedzUsuńCo do "Iluzji" to myślę, że to może być naprawdę ciekawa książka i możliwe, że po nią sięgnę, ale póki co wyżej na liście mam inne książki.
Chyba jednak odpuszczę sobie ten tytuł
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :) Fantastyki akurat nie czytam. Bardziej romanse. Post super! Zapraszam do siebie na bloga o innej tematyce. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie koniecznie książka w moim stylu , jednak wciąż pozostanie daleko.
OdpowiedzUsuń