poniedziałek, 30 kwietnia 2018

[13] Aleksander Dumas - Królowa Margot

"Margot" była pierwszą książką Aleksandra Dumas (Dumas ojciec, nie autor znanej ze szkoły "Dżumy"), którą przeczytałam. Bardzo trudno było mi się też przekonać do jego sposobu pisania oraz przede wszystkim, do sposobu w jaki ukazał tragiczne zdarzenie, które naprawdę miało miejsce.



Tytułowa Margot to księżniczka francuska - kobieta silna, ciesząca się życiem, dobrze znająca zasady rządzące królewskim dworem. Mimo że była bogata i praktycznie sama rządziła swoim życiem, żyła w ciągłym strachu. Jej własna rodzina była jej wroga, każdy z jej członków dbał przede wszystkim o siebie i własne interesy. Margot musiała obawiać się spisków i zamachów i być stale czujna. Nie ufać mogła nawet własnej matce, ba! jej musiała bać się najbardziej. Czyniło to z niej postać bardzo smutną. Była samotną kobietą otoczoną przez wrogów. Mimo że miała dwie osoby, którym mogła zaufać, nie czuła się bezpiecznie. Momentami jej zachowanie mnie irytowało, zwłaszcza kiedy bezmyślnie ryzykowała życiem swoim i przyjaciół, żeby tylko przez chwilę się zabawić, bardzo ją jednak polubiłam i kibicowałam jej do końca. Mimo że już wcześniej przeczytałam co nieco o losach tej francuskiej księżniczki i wiedziałam jakie życie ją czeka, miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie. No bo jak to możliwe, żeby taka piękna kobieta, siostra jednego króla i żona drugiego, kobieta bogata, mądra, potrafiąca oczarować każdego, nie mogła dostać tego czego pragnie najbardziej? Jak ktoś może jej się sprzeciwić?

"Margot" to napisana w lekko komediowy sposób powieść romantyczna. Jest w niej mnóstwo zabawnych zbiegów okoliczności, dzięki którym doszło do spotkania królowej Margot i szlachcica La Mole'a. Przez całą akcję książki udawało się im również wybrnąć z każdych tarapatów i niebezpiecznych sytuacji. Kiedy myślałam, że to już koniec, że teraz szczęście się od nich odwróci a oni zapłacą za swoją miłość, nagle pojawiało się wyjście z sytuacji tak niespodziewane, że aż absurdalne. Albo pojawiał się nowy sojusznik, których ratował bohaterów. Dumas w ten sposób wodził za nos przede wszystkim Katarzynę Medycejską, matkę Margot, za każdym razem psując jej plany.



Obok wątku miłości Margot i La Mole'a, drugim, równie ważnym, była próba zabicia Henryka Nawarskiego, męża Margot. Mężczyzna ten, mimo że sam był królem, został więźniem rodziny żony i bez ich pozwolenia nie mógł opuścić Francji. A na to nikt nie miał zamiaru mu pozwolić. Unikanie przez niego pułapek zastawionych przez Katarzynę Medycejską było momentami równie zabawne jak uniki kochanków przed wykryciem.

Tłem historycznym powieści były walki między katolikami i hugenotami - potworne morderstwa, śmierć i ucieczka tysięcy bezbronnych hugenotów. Najobszerniej opisana została noc Świętego Bartłomieja, kiedy to bez żadnego ostrzeżenia katolicy zaczęli mordować hugenotów. Zdarzenie to miało rzeczywiście miejsce, a ogrom jego potworności wprost trudno sobie wyobrazić. Tymczasem Dumas zrobił z tego kolejną komedyjkę. Opisy pojedynków, które odbyły się tamtej nocy, potraktowane zostały jako forma rozrywki, coś podobnego do polowania. Zabawa odpowiednia dla znudzonych szlachciców. De Coconnas, jeden z głównych bohaterów, mimo że mordował ludzi, którym był winien pieniądze tylko po to, by tych pieniędzy nie oddawać, przedstawiony został jako postać pozytywna, zabawna, godna tego by go wynagrodzić miłością i szczęśliwym życiem. Zdaję sobie sprawę, że czytając książki napisane kilkadziesiąt albo i więcej lat temu trzeba nastawić się na to, że normy moralne uległy zmianie, jednak takie przedstawienie sprawy i tak wydaje mi się przesadą.



Koniec końców książka mi się podobała, ale jak już pisałam, dla mnie to taka trochę komedyjka. Żadnego z tematów nie potraktowała poważnie. Nie skłaniała do rozmyślań a tylko bawiła. Film nakręcony na jej podstawie zdecydowanie lepiej pokazywał potworność tamtych wydarzeń, ale za to wypaczył odrobinę postaci Dumasa. A może po prostu bardziej je uczłowieczył? Filmowych Margot i La Mole'a już tak nie polubiłam.


środa, 18 kwietnia 2018

[12] Eowyn Ivey - Dziecko śniegu

Rzadko spotykam książki, które można opisać jednym słowem. W przypadku "Dziecka śniegu" Eowyn Ivey wystarczy powiedzieć, że książka była magiczna, by w pełni oddać jej klimat. Mimo iż fabuła nie jest bardzo rozbudowana a ilość bohaterów została ograniczona do minimum, w książkę się po prostu wsiąka i przez kilka dni żyje tylko nią.



Cała książka nawiązuje do baśni o Śnieżynce - śniegowej dziewczynce ulepionej przez małżeństwo samotnych staruszków, którzy tak bardzo pragnęli mieć dziecko, że siłą swojej tęsknoty ożywili dziecko ze śniegu. W "Dziecku śniegu" też mamy samotne małżeństwo mieszkające na dalekiej Alasce, z dala od innych ludzi. I mamy dziewczynkę, która wychodzi z lasu, kiedy pada śnieg i która znika w górach każdej wiosny. Aurę tajemniczości i magii jeszcze potęgują opisy dzikiej przyrody, lasów i gór nietkniętych ręką człowieka. Czytelnik zastanawia się, czy w tych dzikich miejscach magia nie istnieje naprawdę, i czy dziewczynka faktycznie nie jest baśniową istotą.

Autorka stara się zachować równowagę pomiędzy faktami a tajemnicami. Opowiada historie bohaterów czyniąc z nich prawdziwych ludzi, mocno osadzonych we własnej przeszłości, a jednocześnie pozwala im na zachowanie nie dające się wytłumaczyć i zrozumieć. Przez to momentami miałam wątpliwości i naprawdę zaczynałam wierzyć, że dziewczynka nie jest prawdziwym dzieckiem. Ta tajemniczość zachowana jest do ostatnich stron. Zakończenie jest bardzo niejednoznaczne i pozostawia duże pole do popisu naszej wyobraźni.



Opisy codziennych trudów, z jakimi borykali się pierwsi osadnicy na Alasce, to głównie opisy walki z przyrodą. Są one proste, ale tworzą niezwykły i niezapomniany klimat. Ze względu na brak wątków pobocznych oraz ciągłe przeskakiwanie do przodu o całe miesiące a nawet lata, "Dziecko śniegu" to dla mnie bardzo długie opowiadanie.

Książkę polecam do czytania zwłaszcza zimową porą, wtedy jeszcze bardziej będzie można wczuć się w jej niesamowity klimat. "Dziecko Śniegu" znalazło się na mojej liście wyzwania "W 80 książek dookoła świata", którego inicjatorką jest Marta z bloga martamrowiec.pl