poniedziałek, 11 kwietnia 2022

[105] Paullina Simons - Łowca tygrysów

     

Paullina Simons Łowca tygrysów

    Niektórzy ludzie wydają się sobie przeznaczeni. Już przy pierwszym spotkaniu widać, że całe życie czekali właśnie na siebie. Dokładnie to czuje Julian, kiedy widzi po raz pierwszy Josephine. Jest to przelotne spotkanie, ona jest aktorką i gra w sztuce, on jest widzem. A jednak w sercu Juliana od razu rodzi się miłość. Kiedy spotyka dziewczynę kilka miesięcy później w swoim mieście, postanawia przeorganizować całe swoje życie, byle tylko z nią być.

 

Paullina Simons Łowca tygrysów

    Związek Juliana i Josephine miał być wielką, tragiczną historią miłosną. Ja tam jednak widziałam wielkie uczucie tylko ze strony mężczyzny. Tak wielkie, że momentami graniczące wręcz z obsesją. Jego bliscy wykazali się ogromnym zrozumieniem tolerując jego zachowanie i wiernie przy nim trwając. Josephine to za to podła bestyjka, pasożyt wysysający energię i radość z otaczających ją ludzi. Kobieta żyje w swoim świecie, gdzie liczą się tylko jej potrzeby, jej marzenia. Ustawia innych jak pionki w grze, każąc im dbać o siebie, momentami wręcz służyć. Od samego początku widać, że  Julian jest dla niej użyteczny, zapewnia jej rozrywkę. Że nie traktuje go poważnie, nie tak jak on ją. Mimo że ślepota Juliana mnie irytowała, współczułam mu tego, że kiedykolwiek poznał Josephine.

 

Paullina Simons Łowca tygrysów

    Gdyby ta historia ograniczyła się tylko do tego, do nieszczęśliwego związku pełnego kłamstw i zawiedzionych nadziei, "Łowca tygrysów" nie byłby taką złą książkę. Niestety, autorka postawiła na maksimum dramatyzmu a następni z Juliana uczyniła postać nie do zniesienia. Ogarniętego swoim szaleństwem, raniącego i lekceważącego wszystkich naokoło, popełniającego same błędy. Kogoś, kogo szybko spisałam na straty. A potem, kiedy myślałam, że już gorzej być nie może, doszedł wątek podróży w czasie. I to tak koszmarnie zrealizowany, że mi ręce opadły. Zero konsekwencji, żadnego dostosowania akcji i dialogów do czasów, o których się pisze. A najgorsze było to, że autorka wiedziała, że myli fakty. I wiecie co? W posłowiu napisała, że jej to nie obchodzi. Aha.

Paullina Simons Łowca tygrysów

    Historia napisana jest w tak koszmarnie wybujałym stylu, że czyta się ją strasznie, strasznie ciężko. Nie ma żadnej różnicy między fragmentami, kiedy Julian jest zdrowy i tymi, kiedy jest ćpunem na głodzie - wszystko brzmi jednakowo jak halucynacje próbujące udawać jakąś dziwną filozofię. Bardzo ciężka do skończenia była ta książka. Już nawet nie pamiętam jak długi czas się z nią męczyłam. Za nic nie sięgnę po kolejny tom.

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za szczerość w recenzji. Nie planuję czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że lektura okazała się mało przyjemną. Ja póki co nie planuję czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładna okładka, intrygujący tytuł, ale treść jakoś tak nie bardzo mnie zainteresowała. Dobrze, że nie miałam jej w planach, bo po Twojej recenzji przynajmniej wiem, że jesli kiedyś wpadłaby mi w ręce to i tak nie warto byłoby jej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze chciałam przeczytać coś od tej autorki, ale długo już nie trafiłam na żadną jej książkę, także dzięki za przypomnienie :)

    OdpowiedzUsuń