Początkowo śledztwo prowadzi młody Grzegorz Kaczmarek. Jest zdecydowany by poznać tożsamość ofiary oraz rozwiązać tajemnicę zaginięcia Klaudii. Mieszkańcy miasteczka wydają się być bardzo pomocni i chętnie udzielają informacji, nawet kiedy nie są o nie proszeni. Czy ich słowom można ufać? To bohaterowie książki Katarzyny Bondy, więc absolutnie nie można ufać nikomu. Najwięcej tajemnic skrywa rodzina Klaudii. Z ich milczeniem najtrudniej jest sobie poradzić, ono też najbardziej utrudnia śledztwo. Policja musi być naprawdę cierpliwa przy postępowaniu z takimi osobami. Szczerze, robiłam się wkurzona przy każdej scenie, w której występował ktoś z tej rodziny. Bo wiedziałam, że będą plątać i bezczelnie odmawiać udzielenia informacji, mimo że od tego mogło zależeć życie ich siostry czy córki. W "Kobiecie w walizce" mamy nie tylko skomplikowaną zagadkę kryminalną, ale też rodzinkę z piekła rodem, po której spodziewać się możemy wszystkiego. Dość szybko skreśliłam te postaci i przypięłam im łatkę tych złych, a jednak rozwiązanie i rzeczywisty przebieg wydarzeń wcisnęły mnie w fotel. Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale kiedy już doczytałam książkę do końca, wszystkie nitki poukładały mi się w zgrabną całość. Obraz, który mi się z nich wyłonił, być przerażający, ale też doskonale dopracowany.
Hubert Meyer w tej części musi mocno skupić się na sobie i swoich problemach. Czy sobie z nimi poradzi? Czy przyjmie pomoc? To ten rodzaj postaci, co do której niczego nie możemy być pewni. Tak, Bercik jest humorzasty i ma charakterek, przez który wielu zalazł za skórę. Ale jego nietuzinkowa osobowość i genialny umysł zaskakują po raz kolejny szybkością, z jaką psycholog dochodzi do sedna sprawy. W tej części serii jakoś łatwiej jest śledzić akcję, prawdopodobnie przez to, że sporą część śledztwa przeprowadza Grzegorz - a on działa inaczej, wolniej. Mamy więc więcej czasu, by spróbować samemu powiązać wskazówki. Kiedy do akcji wkracza Huber Meyer, zaczyna się jazda bez trzymanki a czytelnik musi się naprawdę napracować, by dotrzymać mu kroku .
Cudownie czytało się tę książkę. Tak, była o rzeczach obrzydliwych, potwornych i przyprawiających o dreszcze. Ale była też niesamowicie wciągająca i miała ten niepowtarzalny urok małego miasteczka, gdzie każdy każdego zna i więc o nim wszystko. To świetna kontynuacja przygód Meyera. Jest to już ósmy tom, i zaczynanie czytania od niego może być trochę kłopotliwe, ale zupełnie nie niemożliwe.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.
Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki. Na pewno w przyszłym roku to nadrobię.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią. Mnie również świetnie czytało się tę książkę!
OdpowiedzUsuńWreszcie muszę znaleźć cza na Panią Katarzynę.
OdpowiedzUsuń