poniedziałek, 30 stycznia 2023

[128] Jamey Bradbury - Dzikie serce

Jamey Bradbury Dzikie serce

     Ależ to była niesamowita książką. Wstrząsająca, trochę obrzydliwa, oburzająca, ale też bardzo, bardzo smutna. To nie była lekka i przyjemna lektura na odprężenie po całym dniu. Ona zajmowała moje myśli jeszcze długo po tym, jak wyłączyłam audiobooka. Ciągle zastanawiałam się jak ocenić postępowanie głównej bohaterki: współczuć jej czy ją potępić? I wiecie co? Dalej tego nie rozkminiłam.

    Tracy mieszka na Alasce z ojcem i bratem. Jej matka, kiedy jeszcze żyła, była niesamowitą kobietą. Skryta i pełna tajemnic, nauczyła córkę jak radzić sobie w lesie: polować, budować schronienie, znajdować pożywienie. Nauczyła ją też zasad - wyjątkowych, bo Tracy nie była zwyczajna. Ona i jej matka były takie same, na wpół dzikuski nie mogące żyć z dala od lasu. I bez krwi.

Jamey Bradbury Dzikie serce

    W książce zwyczajne życie mieszkańców Alaski (które wcale zwyczajne nie jest, biorąc pod uwagę w jak trudnych warunkach przyszło im żyć) przeplata się z opisami dziwnej, dzikiej natury Tracy. Dziewczyna żyje inaczej niż jej rówieśniczki, inaczej niż jej rodzony brat. Fizycznie cierpi, kiedy nie może iść na szlak zapolować i napić się ciepłej krwi. Myślicie, że to fantastyka? Nie. Nie ma innych takich jak Tracy, ona nie jest wampirzycą. Ale Alaska, ze swoimi potężnymi górami, nieprzebytymi lasami i dzikimi rzekami jest tak nieokiełznana, tak inna i tak wyjątkowa, że wyobraźnia podsuwać może obrazy najróżniejszych istot zamieszkujących ją. Być może Tracy jest jedną z nich. Człowiekiem, który tak mocno zrósł się z tamtą ziemią, że część jej dzikiej magii stała się częścią dziewczyny.

    Tracy, pijąc krew, poznaje myśli i wspomnienia ofiary. Również ludzi. Dzięki temu ma nad nimi przewagę, ale czasami staje się zbyt pewna siebie i to ją myli, zamiast pomóc zrozumieć. "Dzikie serce" to historia ogromnej pomyłki, kilku oszustw i wielu wypitych łyków krwi, które doprowadziły do smutnego końca. Nie polubiłam Tracy. Była zbyt niepokojąca, zbyt nieludzka, żebym mogła ją zrozumieć. Ale czytając książkę miałam wrażenie, że ona wcale tego nie chce. Nie chce być lubiana, zrozumiana, zaproszona i przygarnięta. Była jak dzikie zwierzę, które się wyrywa i ciągle ogląda w stronę lasu. Aż w końcu dajemy sobie spokój, ze złością otwieramy drzwi i mówimy "no to idź, jeśli myślisz, że tam ci będzie lepiej". I Tracy poszła - swoją ścieżką, robiąc to co sama uznała za słuszne. 

Jamey Bradbury Dzikie serce

 

    W pewnych momentach nachodziła mnie myśl "jaka ta książka jest porąbana". No jest. Bo to nie tylko historia do opowiedzenia, ale przede wszystkim masa uczuć do przekazania. "Dzikie serce" się czyta i czuje, jest jak dotyk zimnych palców na karku - powoduje dreszcze i pragnienie, by już się to skończyło, wyjaśniło. W książce znajdziecie splątaną historię kryminalną, której rozwiązanie jest zaskakujące i dramatyczne. W kulminacyjnym momencie poczułam satysfakcję, że dałam się zaskoczyć i nie odgadłam zakończenia.

    Jeśli lubicie książki inne niż klasyczne kryminały czy obyczajówki, coś na pogranicy gatunków, ale też coś nowego i obcego, gorąco polecam "Dzikie serce". A jeśli już czytaliście i książka wam się podobała, to sprawdźcie sobie "Dziecko śniegu" Eovyn Ivey, kolejną magiczną opowieść o Alasce.

4 komentarze:

  1. Myślę, że mogłabym sprawdzić, jak odbiorę tę książkę. Wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie, chcę przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, możliwe, że książka trafi w mój gust. Chętnie to sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń