czwartek, 6 lipca 2023

[143] Maria Zdybska - Wyspa mgieł (Krucze serce, tom 1)

Maria Zdybska Wyspa mgieł


"Wyspa mgieł" - Maria Zdybska

Wydawnictwo Inanna, 2017 rok

przeczytane: 2022

5/10*

     Niestety, ale w tej recenzji nie będę mogła skupić się na samych pochwałach. Książkę na początku czytało się dobrze, ale z czasem męczyła mnie coraz bardziej i coraz bardziej się dłużyła. Nie znalazłam w niej tego, na co czekałam od początku. Nie poprawiło się też to co mnie irytowało. Pierwszy tom doczytałam do końca, ale z pewnością nie sięgnę po kolejny. Jeśli jednak autorka napisze kiedyś inną serię, na pewno ją sprawdzę.

    Co było największym problemem w książce? Brak przemyślanej fabuły. Lirr, przybrana córka pirata mieszkająca jako zakładniczka na zamku, zostaje wysłana w podróż, z której ma przywieźć coś dla królowej. Większość książki opisuje jej podróż i przygody podczas niej. Lirr poznaje istoty nadprzyrodzone, zostaje wystawiona na wiele prób, zostaje zdradzona i oszukana. Jednym słowem: dzieje się. I to akurat wyszło dobrze. Podróż była pełna niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Tylko tak bardzo brakowało mi wyjaśnień, w praktycznie każdej sytuacji. Za każdym razem kiedy coś się dzieje, Lirr podejmuje jakąś decyzję, w mojej głowie rodziły się setki pytań. Dlaczego? Skąd taki pomysł? A nie da się inaczej? Kim jest ta osoba i jakie ma zamiary? Jakie są jej motywy? 

Maria Zdybska Wyspa mgieł

    Przy jednoczesnym braku fundamentalnych opisów motywacji, znaczenia i konsekwencji, aż raziły w oczy ozdobniki, których było momentami więcej niż właściwej akcji. Opisy spojrzeń , głosów, uśmiechów, kroków, obrotów, potrząsań włosami, koloru skrzydeł... Aż nie sposób wymienić wszystkich elementów, które zostały opisane z taką starannością. Tych wtrąceń było tyle, że wprowadzały chaos, zwłaszcza w dialogach. Bohaterowie potrafili wymienić ze sobą kilka zdań, a trudno było zrozumieć rozmowę w gąszczu opisu ich drobnych ruchów.

Maria Zdybska Wyspa mgieł

    Ostatnim, niewątpliwie najbardziej przeszkadzającym w czytaniu elementem, była Lirr. Najgorszy typ postaci, które niestety dalej dobrze się mają i mnożą zwłaszcza w fantastyce. Bo tam pasuje bohaterka harda, zadziorna, bezczelna, odważna. Niestety, Lirr została zepsuta i była po prostu kapryśną gówniarą. Jej zachowanie było idiotyczne - w najlepszym razie naiwne. Ale żeby nie było, że czytanie Wyspy mgieł był taką katorgą. Styl autorki jest bardzo dobry, zwłaszcza jak na debiut, dlatego z pewnością sięgnę po inne jej książki.

1 komentarz: