"Dom soli i łez" - Erin A. Craig
Wydawnictwo Feeria Stories, 2019 rok
przeczytane: 09/2023
10/10*
Wyobraźcie sobie wielki dom na smaganej wiatrem wyspie, ciemne, puste pokoje pełne rzeczy osobistych zmarłych dziewcząt, ogromne portrety rodzinne i osiem sióstr, które na przekór klątwie, chcą żyć dalej. Dom soli i łez to lektura, której długo nie zapomnicie.
Rodzina Annaleigh przechodzi z jednej żałoby w drugą, kiedy umierają kolejne siostry. Nieszczęśliwe wypadki? Morderstwa? A może klątwa? Pozostałe przy życiu siostry buntują się przeciwko ciągłemu smutkowi i pragną wreszcie zaznać zabawy. Ale okazuje się, że wszyscy mówią tylko o klątwie i żaden młody kawaler nie chce się do nich zbliżyć. Annaleigh opowiada siostrom historię o magicznych drzwiach, które mogłyby zabrać je wszędzie, gdzie tylko zapragną. Na przykład na bal maskowy, gdzie nikt nie słyszał o ich rodzinie i gdzie nie są powtarzane plotki o klątwie.
Od pierwszego rozdziału czytaniu towarzyszy dreszcz grozy. Upiorne wydarzenia i twarde piękno wyspy zamieniają opowieść w baśń, gdzie na każdym kroku spodziewa się jakiegoś potwora. Dom soli i łez to fantastyka, ale z rodzaju tych, w których magii nie spotyka się na każdym kroku. Nie ma tu magicznych mocy, a tylko bogowie, do których się modli i którzy czasem odwiedzają ziemię. Fabuła jest niesamowicie poplątana i początek zupełnie nie zapowiada tego, w jakim kierunku się potoczy. Z czasem robi się coraz dziwniej i coraz bardziej tajemniczo. Pojawia się więcej sekretów i niejasnych sytuacji, aż w końcu razem z główną bohaterką zaczyna się zastanawiać, czy to wszystko nie iluzja. Na szczęście tekst łatwo się śledzi i nie grozi nam pogubienie się w wątkach.
Największą zaletą tej książki jest jej niepowtarzalny klimat. Pięknie zostały napisane relacje między siostrami. To wyjątkowe bohaterki, inne niż większość znanych z powieści fantasy. Są bardzo zżyte, nie wywyższają się, nie mają żadnych wyjątkowych cech. Od początku do końca są zwyczajnymi młodymi dziewczynami, a biorą udział w tak niezwykłych wydarzeniach. Mam wrażenie, że w tej historii więcej jest wątków horroru niż fantastyki. Przy niej naprawdę można poczuć gęsią skórką - zwłaszcza przy scenie, kiedy dziewczęta tańczą we śnie.
Gorąco polecam Dom soli i łez, przede wszystkim każdemu fanowi historii z dreszczykiem. Mimo że to fantastyka, cech tego gatunku nie ma tu dużo i to nie one wysuwają się na pierwszy plan. Ta książka to mój zdecydowany faworyt w tym miesiącu, i pewnie w podsumowaniu roku też jeszcze o niej wspomnę. Bo na pewno do tego czasu o niej nie zapomnę. Polecam.
Skoro nie ma dużo fantastyki w fantastyce, to chętnie przeczytam. Zapowiada się naprawdę obiecująco.
OdpowiedzUsuńFantastyka pojawia się dopiero pod koniec, za to przez całą książkę jest ten niesamowity klimat grozy.
UsuńPrzyznam, że pierwsze czytam o tej książce, ale mnie nią ogromnie zaciekawiłaś!!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, zachęciłaś do zainteresowania się nią, choć fantastyki mało czytuję :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę kojarzę, ale jeszcze jej nie czytałam
OdpowiedzUsuń