Wydawnictwo Books4YA, 2024 rok
przeczytane: 07/2024
8/10*
Motyw szkoły magii ma się w literaturze nadal dobrze, i mnie to bardzo cieszy. Lubię zarówno w wydaniu fantasy jak i urban fantasy, w wersji dla młodszych i dla starszych czytelników. Nie każda musi być podobna do Harry'ego Pottera, większość tych historii - na szczęście - jest bardzo oryginalna i zaskakuje własnym typem magii i niepowtarzalnym klimatem. W Różach i fiołkach mamy nawiązanie do historii nordyckiej, ich wierzeń oraz rytuałów, a podstawą rzucania czarów jest znajomość run.
Cztery dziewczyny otrzymują list z tajemniczej szkoły, zapraszający je na spotkanie. To okazuje się tak naprawdę serią testów, które mają pokazać, która z nich ma odpowiednie predyspozycje i może zostać uczennicą Rosenholm. Czytelnik razem z nimi śledzi nietypowe zajęcia, poznaje ekscentrycznych nauczycieli i powoli wsiąka w magiczny klimat książki.
Róże i fiołki od początku mają wywoływać gęsią skórkę. Cztery przyjaciółki zostają poproszone przez ducha zamordowanej uczennicy o odnalezienie jej mordercy. Ale to nie będzie jedyne zadanie, przed jakim staną. Historia odrobinę kryminalna, skupia się jednak mocno na tym jakie możliwości daje magia, jakie są jej rodzaje i jak groźna może być dla niedoświadczonych jeszcze dziewczyn. Nie ma tu zajęć lekki, łatwych i przyjemnych. Każde użycie magii jest trudne i ryzykowne, a bycie zbyt dociekliwym i zadawanie pytań może stać się śmiertelnie niebezpieczne.
W książce nie zabrakło wątków wspólnych dla każdej historii o szkole - jest mocny nacisk na przyjaźń pomiędzy bardzo mocno różniącymi się dziewczynami, są zakazane miłości, imprezy szkolne i tajemnice ukrywane nawet przed najbliższymi. To, w połączeniu z wątkiem magiczno-kryminalnym, daje niepowtarzalną mieszankę wciągającej fabuły. O ile na początku głównie poznajemy szkołę i rządzące nią zasady, o tyle później szybko wsiąkamy w tajemnicę ducha - oraz kilku innych wypadków - i razem z bohaterkami staramy się podążać za wskazówkami. Autorka wodzi nas za nos do samego końca i zaskakuje nagłymi zwrotami akcji.
W książce znalazłam dwa minusy. Po pierwsze, czasami wkradał się w chaos, zwłaszcza w scenach, w których występowały wszystkie cztery główne bohaterki. Wypowiadały krótkie kwestie i żonglowanie ich imionami mieszało mi w głowie, aż w końcu nie wiedziałam kto co mówi i robi. Spowalniało mnie to. Po drugie, zabrakło obszerniejszego wyjaśnienia kwestii istnienia magii. Wiadomo było, że niektóre z dziewczyn o Rosenholm wiedziały od rodziców, a niektóre po raz pierwszy przeczytały o niej w liście. I na tym praktycznie koniec. Nie wiadomo czy o magii wiedzieli wszyscy ludzie (a tylko ta konkretna szkoła nie wszystkim była znana), czy stosowanie jej było na początku dziennym czy raczej trzeba było się z nią ukrywać? O świecie zewnętrznym w kontekście magii nie dowiedziałam się praktycznie niczego, a i po postawach dziewczyn nie dało się tego wywnioskować. Jedna z nich, pochodząca z konserwatywnej rodziny, na pewno nie wiedziała o tym, że zdarzenia mające wokół niej miejsce świadczą o tym, że posiada moc. A jednak jej reakcja i przystosowanie się do magicznej rzeczywistości były bardzo szybkie i pozbawione wszelkich wątpliwości czy rozterek moralnych. U tej postaci wiele mi więc zabrakło.
Książka jest przeznaczona dla młodszych czytelników i mocno to czuć podczas czytania. Są tam problemy typowe dla nastolatków, prosty język i raczej szybka akcja. Nie ma przedłużających lekturę opisów, przez co robi się z Róż i fiołków lektura na jeden weekend. Mnie podobało się to, że szybko poznałam rozwiązanie zagadki. Ale - nie całej. Zakończenie nie daje wszystkich odpowiedzi, więc na pewno po zakończeniu tomu pierwszego będziecie mieli ochotę na część drugą. Polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Books4YA.
Recenzja ciekawa, ale to nie moje klimaty czytelnicze jeśli chodzi o gatunek.
OdpowiedzUsuńMnie też się książka podobała. W sam raz na upalny wieczór.
OdpowiedzUsuńMotywy magii mnie zachęcają, ale ten chaos zniechęca.
OdpowiedzUsuń